Rozdział siódmy

2.2K 100 22
                                    

— Po co się tak pindrzysz?

— Bo chcę. — odburknęłam stojąc przed łazienkowym lustrem i nakładając na powieki finalną partię cieni. Za kilka minut miał po mnie przyjechać Wiktor, bo jak to wczoraj stwierdził nigdy nawet nie byliśmy na prawdziwej randce. Chłopak uparł się, że zabierze mnie do Nolity mimo moich usilnych protestów, że to za drogo i żebyśmy po prostu poszli do Nero.

Dlatego teraz od ponad godziny stałam przed lustrem próbując doprowadzić do ładu moje jak zwykle nieskore do współpracy włosy. Byłam głodna i delikatnie mówiąc zestresowana, a głupie komentarze mojego brata, który opierał się o framugę łazienkowych drzwi zdecydowanie nie pomagały.

Rozległ się dzwonek do drzwi, a Michał mruknął coś, że otworzy. Wygładziłam moją czarną spódnicę i biały top. Spojrzałam w lustro. Będzie dobrze.

Usłyszałam jak chłopaki się witają, więc wzięłam głęboki oddech, zabrałam torebkę leżącą na krawędzi wanny i wyszłam z pomieszczenia. W drzwiach stał Wiktor, ubrany w czarne jeansy i tego samego koloru jedwabną koszulę, której najwyższe dwa guziki były rozpięte. Na górę narzucił swoją zwyczajową ciemną kurtkę. Niby nic takiego, ale wyglądał cholernie przystojnie. Urwał swoją wypowiedź w połowie zdania kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę w moją stronę.

— Witam piękną damę. — ucałował moją dłoń i pomógł mi nałożyć płaszcz. Poczułam jak na moje policzki wypływa rumieniec. Michał tylko poruszył zabawnie brwiami, mruknął coś o tym, że jeszcze nie chce być wujkiem i życzył nam udanej randki. Kiedy tylko zamknęły się za nami drzwi, usta szatyna znalazły się na moich. Przyparł mnie do ściany i poczułam jego ciepłe ręce wkradające się pod moją bluzkę.

— Wiktor... — mruknęłam między pocałunkami. — Wiktor, rezerwacja nam przepadnie jak się spóźnimy...

Odsunął się z niezadowoloną miną, a ja zaśmiałam się cicho. — Nie moja wina, że mam taką niesamowitą kobietę obok siebie.

— Chodź już, napaleńcu.

Chłopak uśmiechnął się i wsunął swoją dłoń między moje palce. — Serio pięknie wyglądasz, Klara.

— Ty też znośnie. — mruknęłam i oparłam głowę na jego ramieniu.

-----

— I... i wtedy zacząłem się na nich drzeć, że kurwa robimy to dla zasięgów na TikToku i że mają się bardziej postarać! — tłumaczył mi chłopak. Zaśmiewałam się w głos i chociaż słyszałam tę historię już tyle razy, to z każdym kolejnym wydawała się jeszcze zabawniejsza. Swoim niewątpliwie za głośnym jak na taką restaurację zachowaniem zwróciliśmy uwagę części gości, ale mimo moich próśb, szatyn ani myślał się uspokajać.

— No i się postarali. — uśmiechnęłam się szeroko przypominając sobie moje ulubione momenty vlogów z Krzykosów. — Co robisz? — zapytałam kiedy nagle oślepił mnie flesz z telefonu chłopaka.

— Pięknie wyglądasz. — powtórzył chyba po raz setny tego wieczoru. — Muszę się pochwalić.

— Pokaż. — chłopak podał mi telefon. Skrzywiłam się; makijaż mi się rozmazał, a włosy były już w całkowitym nieładzie. — Nie ma opcji, nie wstawiasz tego nigdzie.

— Oj no Klara...

— Nie. — byłam nieugięta. — Masz, wstaw to. — mruknęłam i zrobiłam zdjęcie naszego jedzenia, które właśnie pojawiło się na stole. Szatyn pokręcił głową zrezygnowany, ale posłusznie dodał na stories fotkę makaronów. Po chwili usłyszałam ciche ping i sprawdziłam telefon.

➶furia [kinny zimmer]On viuen les histories. Descobreix ara