- Wiesz, że wiem, że się na mnie patrzysz? - Odwrócił się do mnie uśmiechnięty. Wyglądał dużo lepiej niż wczoraj. Cieszyłam się, że krew mu pomogła. Uniosłam kącik ust do góry, ale wtedy przypomniałam sobie, że mnie okłamał i odwróciłam się na plecy wkurzona. Czułam jego wzrok na sobie i kątem oka widziałam, że się przybliża. - Wiem, że cię okłamałem, ale twoi rodzice mi kazali. - Cholera po co on czyta mi w myślach.

- Wystarczyło powiedzieć, że żyją i że jestem pierdoloną księżniczką! - Jak to w ogóle brzmi. Zaufałam ci. - Powiedziałam z żalem i zacisnęłam zęby żeby nie pokazać jak bardzo to bolało.

- Czy ty ich widziałaś?! Byłaś w Anystogabium? - Zszokowany złapał mnie za dłoń. Postanowiłam nie reagować na ten gest. Chciałam przytrzymać go w niepewności. - No powiedz coś. - Westchnął kiedy dalej nie reagowałam. - Dobra, sama tego chciałaś. - Byłam ciekaw co wymyślił, ale nie spodziewałam się, że usiądzie na mnie okrakiem złapie moje ręce i będzie trzymał je nad moją głową. Moje serce przyspieszyło i moja klatka piersiowa zaczęła się szybciej poruszać. Patrzyłam prosto w jego oczy i czułam jak moje policzki robią się czerwone. Widząc to uśmiechnął się i przybliżył swoją twarz do mojej, był już bardzo blisko. - Powiesz mi ładnie gdzie byłaś i kogo widziałaś czy mam cię do tego zmusić? - Brak reakcji z mojej strony tylko go rozjuszył i cały czas patrząc mi w oczy otarł się bezwstydnie o moje krocze. Czułam jak staje się mokra, więc przygryzłam wargę i widząc, że nie zmierza to w dobrym kierunku, wyrwałam swoje dłonie spod tych jego oraz podniosłam się do siadu, następnie zrzuciłam chłopaka z siebie i zerwałam na równe nogi. Czemu tak na niego zareagowałam? Jego szybkość znowu mnie zadziwiła, bo w mniej niż sekundę stał za mną łapiąc mnie za biodra i przyciskając do siebie. Kiedy mnie do siebie przysunął poczułam jego członka. Nie to zdecydowanie nie zmierzało w dobrym kierunku.

- W co ty ze mną pogrywasz? - Odwróciłam się twarzą do chłopaka uśmiechniętego od ucha do ucha. Spojrzałam na jego usta i miałam wielką ochotę go pocałować. Widział to, ale nic z tym nie zrobił. Walnęłam się w myślach w ten pusty łeb.

- Chcę się tylko dowiedzieć kogo widziałaś, bo to czy tam byłaś jest wręcz pewne. Mój wredny brat wie, że nie mogę tam wrócić, więc zabrał cię w miejsce, z którego nie będę mógł cię wyciągnąć.

- Jak widać sama sobie doskonale poradziłam. - Odparłam dumnie. Nic nie mogłam poradzić na to, że uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy. - Widziałam twoją matkę. - Powiedziałam w końcu. Wytrzeszczył oczy i czekał aż będę kontynuować, więc opowiedziałam mu wszystko od początku do końca o pobycie w królestwie. Kiedy skończyłam patrzył w moje oczy i już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.

- Wiem co powiesz, jestem wyrodnym dzieckiem, rozumiem, że tak o mnie myślisz, ale jak ty byś postąpił na moim miejscu? Pewnie tak samo. - Słuchał mnie, więc kontynuowałam. - Oszukali mnie, zrobili ze mnie debila, bo bali się mi powiedzieć prawdę o tym kim jestem i chcieli wrócić do swojego królestwa. Zajebiści rodzice. Kto robi coś takiego swojemu dziecku? - Zaczęłam wymachiwać rękami, a Taehyung próbował się nie zaśmiać. - Co cię tak bawi do cholery?!

- Ty. - Powiedział wprost śmiejąc się na cały głos. Myślałam, że mnie rozniesie.

- No bardzo śmieszne to było. - Wywróciłam oczami i podeszłam pod okno z zamiarem wyskoczenia przez nie, chciałam trochę ochłonąć. Już miałam przywołać skrzydła kiedy zostałam szarpnięta i przyciągnięta do ust czarnowłosego. Pocałował mnie. Przez szok przestałam się ruszać. Staliśmy tak dłuższą chwilę, a ja skamieniałam jak posąg.

- No zrób coś, odepchnij mnie, odwzajemnij, cokolwiek, bo tak niezręcznie całować słup. - Dalej na jego twarzy widniał uśmiech. Wiedziałam, że będę tego żałować.

- Oj zamknij się wreszcie. - Tym razem to ja go pocałowałam, położyłam swoje dłonie na jego karku, a on swoje na moich biodrach i zaczął zjeżdżać coraz niżej. Zatraciliśmy się tak bardzo, że nie usłyszeliśmy warczenia za drzwiami. Dopiero kiedy ktoś zaczął się dobijać oderwaliśmy się od siebie zaskoczeni kto to może być.

- Czekaj. - Taehyung mnie zatrzymał ręką i pokazał żebym się nie odzywała. Nie było już słychać żadnego dźwięku do czasu aż drzwi zostały wyważone i wpadło przez nie stado zarażonych. Nie myśląc długo złapałam go za rękę i wyskoczyłam przez okno a on za mną. Rozłożyliśmy skrzydła i wznieśliśmy się na bezpieczną wysokość.

- Cholera jasna, normalnie zabiłbym tego kogoś kto zapoczątkował tego wirusa. - Kręciłam głową wściekły.

- Wiesz, bo muszę ci coś powiedzieć. Bo ja to...- Czarnowłosy wyglądał jak zbity pies. Po dłuższym przyglądaniu się jego twarzy domyśliłam się o co mu może chodzić.

- Nieee, niemożliwe. To nie jest prawda. - Myślałam, że żartuje, ale był poważny. - Coś ty zrobił! Wiesz ilu ludzi zginęło przez to gówno?! Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?! I zgrywałeś bohatera, że mnie przez ostatni rok ratowałeś przed czymś co sam stworzyłeś? Nie, nie odzywaj się nawet do mnie. Aktualnie nie chce cię widzieć. - Nie odezwał się tak jak mu kazałam, widziałam, że tego żałował, ale teraz już było na to za późno. Nie chciałam patrzeć na tego potwora. Jego głos odezwał się w mojej głowie, ,,mówiłem, że jestem potworem". I wtedy spojrzałam ostatni raz w jego oczy zanim zniknął mi z widoku, było widać w nich czysty smutek.

Byłam na niego wściekła, ale z jakiegoś powodu nie potrafiłam go znienawidzić. Wkurzyłam się tak bardzo, że ponownie poczułam energię płynącą przez mój kręgosłup we wszystkie możliwe miejsca w moim ciele i nagle wyparowała pozostawiając nade mną wielką, prawie czarną chmurę, z której wylatywały pioruny.

Muszę nauczyć się panować nad swoją mocą, bo będzie źle.


- - - - - - - - -
Jakoś źle mi się go pisało

1490 słów

LIKE ANIMALS | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz