Nowa

5 0 0
                                    

Nienawidziliśmy siebie za to, że tak się  różnimy, będąc jednocześnie tacy sami. To co nas poróżniło - umiało nas też połączyć.
Powiadają że miłość jest najpiękniejszym uczuciem w całej galaktyce i potrafi pokonać wszystko.
To pożądanie którego nie przewidzieliśmy, miłość której nie chcieliśmy i szczęście którego nie znaliśmy, tylko że ta miłość rozwalała moje dalsze życie na kawałki.
Ktoś mądry kiedyś powiedział że nic nie dzieje się bez przyczyny wiem ze ja nie zamierzałam iść ta teorią.
"Jest bardziej mną niż ja sama, z czegokolwiek zrobione są dusze, nasze są takie same" na tym skończyłam czytać powieść gdyż po pięciogodzinnej jeździe taksówką docierałam pod internat w którym miałam mieszkać.
Dziś był trzydziesty pierwszy sierpnia ostatni dzień wakacji a ja właśnie w ten dzień jadę do nowej szkoły. Do szkoły w której wcale nie chciałam być, tylko moi rodzice uważają że to świetny pomysł, nigdy nie liczyli się z moim zdaniem. Mimo tego wiem że chcieli się mnie poprostu pozbyć.
Właśnie zaczynałam druga klasę Liceum, tak rozmyślając o wszystkim zauważyłam przez okno że wjechaliśmy samochodem na teren campusu a z rozmyśleń wyrwał mnie głos kierowcy
- Do którego domu Pani należy? - zapytał uprzejmie
- Do domu Anubisa - Odpowiedziałam.
Gdy podjechaliśmy na parking przed domem, zapłaciłam taksówkarzowi, wysiadłam z samochodu biorąc swoje walizki i powolnym krokiem ruszyłam w stronę budynku.
Gdy szłam zauważyłam grupę nastolatków, stanęła by lepiej im sie przyjrzeć wydawało mi się że byli w moim wieku, wszyscy przytulali się ,wyglądało na to że znają się od dawna. Zresztą co ja mówię, na pewno znają się z tamtego roku tylko ja będę nowa dziewczyna w domu.
Gdy weszli do domu, odczekam parę minut i również ruszyłam w jego kierunku.
Chwyciłam klamkę i weszłam do pomieszczenia które wydawało mi się być holem, moją szczególną uwagę zwróciły obrazy powieszone na ścianach gdy  w pewnym momencie poczułam czyjś wzrok na sobie.
Gdy się odwróciłam stanęłam twarzą w twarz że śliczną blondynką.
- Hej jestem Amber, ty pewnie jesteś nowa, w sumie to na pewno mało osób zostaję przydzielonych do domu Anubisa - wydawała się bardzo sympatyczna.
- Hej tak. Jestem Patricia, niestety nowa. Mogłabyś mnie oprowadzić?
- Bardzo chętnie chodź przedstawię Ci wszystkich akurat mamy obiad.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do jadali połączone z kuchnią wystrój był bardzo podobny do tego z holu również antyczny i starodawny.
Na środku znajdowała się ogromną kanapa z siedzeniami a toż za nią wielki stół przy którym siedziało sześć osób.
- Uwaga wszyscy to jest Patricia. Nowa.
Przedstawię Ci wszystkich. Ten wcinający juz piąte ciastko to Alfie mój chłopak obok niego jest Jerome, uważaj na niego lubi robić sobie żarty, dalej jest Mara, Fabian obok niego Nina i Joy- przedstawiała mi każdego Amber i nawet jej słuchałam do momentu aż do salonu wszedł nieznajomy mi blondyn.
- Aa i to jest Eddie. Eddie to Patricia.
- Oo kolejna nowa mam cie wziąść z rączkę i oprowadzić czy dasz sobie radę? - juz po jego pierwszych słowach poczułam nie chęć do niego.
- Daj jej spokój Eddie dopiero przyjechała - odezwała się chyba Mara.
- Nie spokojnie niech dokończy to co chciał powiedzieć może wtedy zmieni wyraz twarzy na bardziej inteligenty czy to u niego normalne? - co to to nie nikt nie będzie ze mną tak zadzierał, chłopak odwrócił  się na piecie i wyszedł z pomieszczenia.
- Nie źle jesteś tu zaledwie parę minut a już masz wroga i to nie byle kogo samego Eddisona. - powiedział że śmiechem Jerome.
Zlekceważyłam głupie docinki Jerom'a  i usiadłam do stołu obok Alfie'go.

Po pary godzinnym rozmawiania mogłam powiedzieć z czystym sumieniem że są to wspaniali i śmieszni ludzie, czego nie mogłam powiedzieć o Eddie'm bo z tego co się dowiedziałam siedział w swoim pokoju. Czasem tylko pojawiał się w kuchni i dziwie mi się przyglądał ale starałam się to olać.
- Słuchajcie miło mi się z wami rozmawia ale chciałabym się rozpakować i  odpocząć po podróży. - byłam wykończona taka była prawda.
- Juz wołam Trudy, pokaże ci twój pokój. - powiedziała Nina po czym zniknęła a zaraz wróciła z kobietą około czterdziestki.
- Gwiazdczko  masz pokój z Amber czyli na górę i ostatnie drzwi po lewej stronie, ale nie będziesz taszczyć tych walizek sama... Eddie! Chodz tutaj i pomóż Patricii zanieść jej walizki do pokoju. - powiedziała Opiekunka i zniknęła.
Jeszcze tego brakowało żeby on mi pomagałam, zresztą widziałam że robi to z niechęci, poszedł na górę a ja zaraz za nim. Chwile to trwało zanim doszliśmy do mojego nowego pokoju.
- Tu masz walizki, potrzebujesz coś jeszcze Gaduło?
- Gaduło?
- Tak przez zamknięte drzwi słyszałem jak głośno gadasz, nawet nie wiedziałem że można tak szybko mówić.
-Ma się swoje sposoby. A tobie juz przeszło? Przed chwilą byłeś na mnie wielce obrażony.
- I dalej jestem, nie myśl że będziemy przyjaciółmi.
- Spokojnie nawet nie chce.
- To dobrze. Idę Gaduło.- odpowiedział i zniknął a ja weszłam do swojego pokoju był to przyjazny pokój, widać że część należała do Amber, świadczyło o tym chociaż by to ze był on różowy i to dosłownie.
Szybko się rozpakowałam i przebrała po nie spełnia minucie odpłynęłam w krainę Morfeusza.

‐-------------------
Szczerze chce wiedzieć co ludzie myślą, bo chce wydać tą powieść w paru tomach :)

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: Feb 03, 2022 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

Ciemność Staje się MnąKde žijí příběhy. Začni objevovat