26

291 6 0
                                    

Czas leciał normalnie, sekunda za sekundą, minuta za minutą, godzina za godziną, a ja mimo tego czułam się jakbym stanęła w miejscu. Nabrałam nawet rytm. Wstałam, ogarnęłam się, zjadłam coś, szłam do studia, wracałam do domu, znowu coś zjadłam, rozmawiałam z Sam i James'em, szłam się wykąpać, kładłam się spać i tak od nowa. Byłam niczym maszyna zaprogramowana do tego samego.

Niektórym to sie nie podobało, bali się, że przez to nabawię się jakiś chorób, wręcz prosili mnie, aby zrobiła coś innego, dała się ponieść chwili. Tylko tak na prawdę nie wiedzieli, że właśnie dzięki temu nie miałam czasu myśleć o rzeczach, które sprawiały u mnie ból i smutek. Nie miałam czasu, aby czytać jakie brednie i kłamstwa wypisują o mnie w necie. Nie miałam czasu oglądać jak bardzo szczęśliwy w tym momencie jest mój były chłopak, gdzie ja w głębi serca przez niego cierpię. Zostałam skrzywdzona przez kolejnego mężczyznę i mimo tego, że czułam, że coś jest nie tak nic z tym nie zrobiłam. To przezemnie to wszystko się tak potoczyło. Przez moje ego, bania się bycia samej, brak miłości, wsparcia oraz bliskości drugiej osoby.

To ze mną jest problem od samego początku, nie z nimi, ale dzięki rytmowi jest dobrze, moje myśli są puste.

-Powinnaś zrobić sobie kilka dni przerwy- Jax spojrzał na mnie swoim zmartwionym wzrokiem
-Odwaliłaś przez pięć tygodni kawał świetnej roboty, jeden dzień czy dwa nic ci nie zrobi.

-Nie uważasz, że powinnam zmienić tonacje w drugim wersje- zmieniłam temat, unikając kontaktu wzrokowego z blondynem- jakiś ten moment wydaje się być smutny- uderzyłam długopisem w notes.

-Victoria, ja mówię poważnie zrób sobie przerwę.

-Ja także mówię poważnie, powinnam zmienić tonacje- podniosłam się natychmiast z fotela, aby zabrać gitarę, która stała z innymi instrumentami w pokoju nagrań.

-Proszę- blondyn poszedł za mną- zrób to dla mnie, jak nie dla siebie.

Przystanęłam w miejscu, po czym obróciłam się twarzą do niego. Jax był kolejną osobą, która nie dawała mi spokoju, na każdej próbie próbował przekonać mnie do wolnego, tak samo jak teraz.

-Nie, Jax daje radę- oznajmniałam poważnie- Przestań.

-Kurwa- przełknął na głos, przecierając dłońmi swoją twarz- martwię się o ciebie tak samo jak inni, weź nie bądź upartym dzieckiem i zrób sobie do cholery wolne.

-Nie potrzebuję wolnego, jedyne czego potrzebuję to zmienić tonacje, więc proszę cie daj mi wykonywać moją pracę- obróciłam się na piętach

-Weź mi powiedz kiedy ty ostatnio wyszłaś z znajomymi o tak?- krzyknął do mnie, wiedząc, że tymi słowami trafi w punkt.

Wiedział od początku, jaka jest sytuacje między nami, że tylko z nimi piszę, a kiedy zaproponują spotkanie, albo sami do mnie przyjadą, zamykam się, nie chcą ich widzieć. Nie wiem dlaczego tak się zachowuję, nie umiem na to odpowiedź, znaleźć idealne słowa.

-Spotkaj się z nimi- zatrzymał mnie, łapiąc ręką moje ramię- jeżeli to zrobisz to zmienie dla ciebie tonacje.

Mogłam to zrobić sama i chciał to zrobić tu i teraz, ale czułam, że im dłużej będę robiła to co robie, tym gorzej będzie dla mnie, dlatego z niechęcią zgodziłam się na jego propozycje.

let's start from the beginning [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now