Rozdział 1

60 4 0
                                    

Dom Gilberta:

- Mój ojciec nie żyje, w domu oprócz mnie nie ma nikogo. Co mam zrobić?! - rozpaczał Gilbert.
- Jest mi tak smutno... Czemu mnie zostawiłeś ojcze! - wykrzyknął i zaczął płakać.

Zielone Wzgórze :

- Ach Mateuszu, nawet nie wiesz jak mi szkoda tego małego Blytha... - biadoliła Maryla.
- Ma 16 lat - wtrącił Mateusz.
- Oj, no tak ale jest sam w tak wielkim domu! Przecież to chłopak! Drewno przyniesie, ale zupy na tym już nie ugotuje. - Maryla spojrzała z nadzieją na Mateusza - a co...jeśli...byśmy go przygarnęli?

Jej brat spojrzał na nią z ogromnym zdziwieniem, przy okazji prawie nie dusząc się mlekiem które właśnie pił. Nigdy nie widział u swojej siostry takiego entuzjazmu. Nigdy też, tak szybko nie podejmowała decyzji.

- No...skoro tak... chcesz...no, to...nie widzę przeszkód...
- Świetnie! Pójdę powiedzieć Ani!

Pokój Ani :

- Aniu! - Maryla weszła z uśmiechem do pokoju.
- Tak ! - Ania poderwała się z kszesła - co się stało ?
- Aniu - zaczęła wesoło Maryla - postanowiliśmy, że Gilbert Blythe zamieszka z nami.

Uśmiech momentalnie zszedł z ust dziewczyny.

- Ale...Marylo, ja, nie... to znaczy... - Rozpłakała się

Maryla stała nie wiedząc co powiedzieć. Nie takiej reakcji się spodziewała. Dopiero po chwili się ocknęła i usiadła na łóżku, dając tym samym znak Ani, aby usiadła obok niej.

- Co się stało? - zapytała łagodnie.

- Nie-e ch-chcę-ę miesz-szk-kać z Gilbe-ertem - łkała Ania.
- Czemu?
- Nie-e zniosę wi-idoku jego smutnej twarzy -mowiła nieco spokojniej - będę strasznie cierpieć! Och, Marylo myślę, że... Nie! Ja to wiem! Gdy Gilbert tu będzie, każdy dzień będzie nudny. Nie będą mnie już cieszyły śpiewy ptaków nad ranem, ani zapach polnych kwiatów!

- Aniu...

- A co najgorsze - przerwała Ania - będę musiała zachowywać się inaczej, żeby nie wyjść na idiotkę! - dziewczyna znowu się rozpłakała.

Maryla rozumiała Anię, ale bardzo zależało jej na tym, żeby Gilbert u nich zamieszkał. Wmawiała sobie, że zupełnie nie ma to związku z tym, że kiedyś ona i ojciec Gilberta byli parą... No, ale cóż...

Maryla postanowiła opowiedzieć Ani, jak zakochała się w panu Blythcie. Tak jak podejrzewała - poskutkowało. Dziewczyna przestała płakać na dobre i uważnie słuchała. Gdy opowieść się skończyła, co prawda wciąż stawiała opory i wciąż była bardzo sceptycznie nastawiona do pomysłu mieszkania z Blythem pod jednym dachem, ale w końcu uległa.

- Och, tak ci dziękuję! A teraz pójdź szybciutko do Gilberta i mu powiedź! - wykrzyknęła kobieta.

Ania stała zaskoczona. Czemu to jej się przytrafia?! Czemu to ona musi iść w tę śniegi do Gilberta? Za chwilę jednak dziewczyna pomyślała, że tak naprawdę, to już dawno nie widziała Gila i chciałaby go zobaczyć. Szybko więc zaplotła włosy w dwa warkocze, ubrała płaszczyk, czapkę, i ruszyła w stronę domu Blythów.

............................................................................

Kochani!❤️

Będę przeszczęśliwa, jeżeli chociaż 15 osób przeczyta moją opowieść!

Jeżeli Wam się podoba, to proszę o gwiazdeczki!

Dwa rozdziały mam napisane na papierze, więc tylko czekają na wstawienie 😉
Oczywiście reszta się tworzy😉😄

Ania nie Anna - A co jeśli? Where stories live. Discover now