🌸Opowieść Różanej Lilii🌸

Rozdział 1

-Różyczko zostaw te myszy przed chwilą piłaś mleko, a kociaki jak Ty nie mogą jeść myszy-Rdzawa Bryza (mama różyczki) upomniła małą kotkę
-Skoro nie myszkę to może Nornicę?-dopytywała nadal niecierpliwie
- Nie możesz jeszcze jeść mięsa i koniec-wzieła różyczkę za kark i zaniosła do legowiska. Gdzie położyła ją na miękkim mchu.
     Księżyc już wisiał na niebie. Ale Różyczka nadal nie dawała za wygraną.
-Orzeszku!-Obudziła brata tak by nie obudzić mamy.
-Pali się?!-Orzeszek wstał zaniepokojony.
-nie Ty mysi móżdżku, zcisz się bo obudzisz mame-poddenerwowana kotka wyszła z legowiska A za nią Orzeszek-Chesz zjeść może... MYSZ?
-No nie wiem mama zabrania nam jeść mięso
-Ale mama się nie dowie. Obiecuje- Przekonywała dalej rudo-biała kotka
- No okej....
Różyczka wybrała myszkę i zaczeli  jeść.
-Myślałam że będzie lepiej smakować-rzuciła Różyczka z odrazą
-Tak jakaś dziwna-powiedział Orzeszek
-FUUUJ-krzyknęła Różyczka. Orzeszek się zaniepokojił i spojrzał na mysz.Tam była... dżdżownica...
-Lepiej zostawmy tą mysz dla dżdżownicy...-Powiedział Rudy Kociak i Razem potruchtali do legowiska.
      Rankiem Różyczka i Orzeszek byli jak martwii. Rdzawa Bryza zaniosła je do legowiska medyczki.
-To chyba zatrucie. Jedliście wczoraj coś co nie było odpowiednie dla was?-Pytała medyczka dając im zioła do zjedzenia
-Z tego co pamiętam to piły tylko mleko-powiedziała zaniepokojona mama kociąt.
-To niemożliwe. Różyczko jadłaś coś z Orzeszkiem-Pytała medyczka
- No może...-niepewna Różyczka odpowiedziała
-Czyli co to było?-kotka przygotowywała następne zioła
- No myszka
-Z którego stosu?-Zanim Rdzawa Bryza cokolwiek powiedziała to medyczka zdążyła wysłać jej spojrzenie.
-z tego lewego obok no ten... wodospadu-odpowiadała kotka z bólem brzucha
-O nie, Chlibikowa ryba miał wynieść ten zepsuty stos...