Prolog

101 4 3
                                    

**Perspektywa Chantall**

Siedziałam przy włączonym komputerze i piłam kawę. Nagle mój telefon zawibrował. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że dzwoniła Aksell. Wybrałam jej numer i czekałam, aż odbierze.
- Chantall? - zapytała, próbując przekrzyczeć muzykę
- Tak? - zapytałam. - Gdzie jesteś?
- Ugh, długa historia. Ale nieważne. Mam go.
- Go, czyli kogo? - zapytałam
- Drew Lee. - powiedziała, a ja już wszystko zrozumiałam. To facet, który wisi naszemu gangowi kasę
- Nie, Aksell. Nie mamy ułożonego planu działania, to nie będzie udana akcja. - powiedziałam, wybijając jej z głowy ten durny plan
- Mam w samochodzie narzędzia. Damy radę. To tylko chwila.
- Skąd mam mieć pewność, że zaraz stamtąd nie wyjdzie?
- Siedzi sam i popija drinki. Nie wyglada na to, żeby gdzieś się wybierał. Chantall, to jedyna taka okazja! Zrobimy to szybciej i dostaniemy wypłatę... Wiesz jak bardzo potrzebuję teraz pieniędzy.
- Dzwoń do naszego szefa. - powiedziałam zrezygnowana. - Wsiadam w samochód.
- Okay.
- Chwila, gdzie jesteś?
- W tym klubie, Battleship.
- Zaraz tam jestem.

***

Przysiadłam się do Aksell, nie budząc żadnych podejrzeń.
- I co? Rick się zgodził? - zapytałam
- Powiedział, że wyraża zgodę i że nam ufa. Lepiej tego nie spieprzmy...
- My? - zadrwiłam. - Jak MY możemy coś spieprzyć?
- Tak, masz rację.
- No dobra, gdzie on jest? - zapytałam
- Siedzi w przy stoliku po prawo. Przyjrzyj się.
Poczekałam chwilę, jak Aks to powiedziała i odwróciłam się. Nasza ofiara rzeczywiście tam siedziała i popijała drinki.
- Musimy czekać aż wyjdzie. Za drzwiami zaciągniemy go w krzaki. Idź po narzędzia.
Aksell kiwnęła głową i wyszła z baru. Obserwowałam ofiarę, a kiedy spojrzała się w moją stronę wyjęłam telefon i zaczęłam coś pisać na klawiaturze. Traf chciał, że akurat napisał do mnie Dexter.

Dex: Jak idzie akcja?
Ja: Mógłbyś mi nie przeszkadzać?

Westchnęłam i odłożyłam telefon. Od kiedy zaczął z nami pracować, chyba za bardzo się poczuł i startuje do mnie. Jednak nic do niego nie czuję i odrzucam jego zaloty.

Dex: Aaron znalazł dane tego całego Drew. Ponoć gość wisi kasę nie tylko u nas.
Ja: I mówisz mi to, bo?
Dex: Bo mam pretekst, by do ciebie napisać

Zignorowałam go i wróciłam do obserwacji ofiary. Nagle dostałam następnego smsa, co strasznie mnie zirytowało. Jednak ten był od Aksell.

Aksell: Czekam na zewnątrz z narzędziami. Idź za nim, gdy wyjdzie. Akcja numer 4.

Zrozumiałam i odpisałam Aksell. Każda nasza akcja nosiła numery i wiedzieliśmy po tym, jaki mamy plan. Role odgrywały się w zależności od naszego położenia. Skoro ja jestem w środku z ofiarą, to muszę się zająć utratą przytomności, a ona na zewnątrz szykuje już narzędzia.

***

Po 40 minutach, Drew zaczął się zbierać. Zapłacił za drinki i skierował się do wyjścia. Odczekałam chwilę i ruszyłam za nim. Gdy był już za klubem odciągnęłam go na bok i dusiłam, aż stracił przytomność. Aksell zjawiła się tuż obok mnie. Pomogła mi go zaciągnąć do samochodu.
- Nie możemy zrobić tego tutaj. To zbyt duże ryzyko.
- Masz rację. Zbierajmy się szybko. Mamy mało czasu.
Aksell wsiadła za kółko i odjechaliśmy do lasu, znajdującego się stąd o jakieś półtora kilometra. Założyłyśmy rękawiczki i zaczęłyśmy zajmować się ofiarą. Czekałyśmy, aż się obudzi, by mógł wiedzieć, za co umiera. To nasz rytuał.
Związałyśmy go i zatkałyśmy mu usta. Drew zaczął się budzić.
- Witam. - powiedziałam, nachylając się nad nim
Ofiara zaczęła się szarpać i próbowała wołać o pomoc.
- Cii. - powiedziałam, zatykając mu usta. - To na nic.
Oddech Drew przyspieszył, a ja uśmiechęłam się porozumiewawczo do Aksell.
- Widzisz, zapewne zadajesz sobie pytanie: ''na chuj mnie tu ściągnęły te wariatki?''... - zaczęła Aks
- Jednak odpowiedź jest prosta. Nie wolno zalegać z pieniędzmi u Sharksów. - dokończyłam
- Zajmiemy się tobą. - powiedziała Aksell i wyjęła nóż z pudełka leżącego nieopodal
Ofiara wytrzeszczyła oczy i próbowała się wydostać.
- Pobawimy się? - zapytała Aks, ale ja pokiwałam głową
- Jest za mało czasu.
Dziewczyna podeszła do Drew i uśmiechnęła się.
- Taki przystojniak. - powiedziała, dotykając jego policzków. - A musi umrzeć
- Aksell, zrób to w końcu. - powiedziałam, przewracając oczami.
Dziewczyna podeszła bliżej i wbiła mu nóż w brzuch.
Krew wydostawała się z człowieka w bardzo szybkim tempie.
- Równiutkie 6 litrów. - powiedziałam do siebie z ekscytacją
- Zakończ to. - Aksell podała mi nóż
- Z przyjemnością. - powiedziałam i patrząc się wprost w oczy umierającej ofiary, powolnie włożyłam nóż w jego skroń
- Ale bałagan. - powiedziała Aksell
- Musimy to posprzątać. - Powiedziałam wycierając nóż.
************************************************************************************************************
Hejka!
Oto prolog 'Don't Mess With Me'! Na początek kilka słów od nas, bo @_Vially to konto, które składa się z wattpada @wiktorkv i @lusia69 :) Zdecydowałyśmy się na pisanie razem, bo znamy się prywatnie i postanowiłyśmy stworzyć coś fajnego. Mamy nadzieję, że wam się spodoba! :)

Don't Mess With MeWhere stories live. Discover now