Prolog

7.8K 230 76
                                    

– Na koniec zajęć chciałbym przekazać wam pewną bardzo ważną informację. – Jęknęłam zrezygnowana na słowa profesora, ponieważ właśnie dochodziła godzina dwudziesta, a ja po prostu byłam wykończona. Jedyne o czym marzyłam to moje cieplutkie łóżko i sen.

Pozostali studenci również nie podzielali mojego entuzjazmu, ale chcąc nie chcąc zostali na swoich miejscach uważnie słuchając słów wykładowcy.

– Jedna z największych korporacji marketingowych w Las Vegas ogłosiła konkurs, którego nagrodą jest całoroczny staż u boku najlepszych pracowników – zaczął profesor. W jego głosie było słuchać nutkę ekscytacji, jednak starał się zachować pozory beznamiętnego mężczyzny. – Firma Sandage Inc. to wysoko prosperująca działalność, która osiąga same sukcesy w branży. Spółki, które nawiązywały współpracę z Sandage Inc. wystawiały same bardzo dobre opinie. Na stronie naszej uczelni jest link, który przekieruje was do arkusza zgłoszeniowego i dokładnych informacji. Warto spróbować, niektórzy z was mają naprawdę spore szanse. – Wypowiadając ostatnie słowa spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. – To tyle. Życzę państwu udanego weekendu.

Uradowana spakowałam laptopa do torby, którą przewiesiłam sobie przez ramię, a następnie podniosłam się z miejsca i ruszyłam w kierunku wyjścia z sali. Mozolnym krokiem przemieszczałam się po korytarzu pełnym studentów, myśląc tylko o tym jak bardzo nie mogę doczekać się odpoczynku.

– Nigdy za mną nie czekasz, ty wredna małpo. – Usłyszałam tuż nad uchem głos mojej najlepszej przyjaciółki, Victorii. Dziewczyna podeszła do mnie i dorównała mi kroku. – Powinnaś wziąć udział w tym konkursie.

– Co? Niee – odpowiedziałam od razu. – Wątpię, że udałoby mi się wygrać, ale nawet jeśli to nie wyobrażam sobie wyjechać tak daleko na rok. To ponad cztery tysiące kilometrów.

– Dramatyzujesz, Eva. Jesteś jedną z lepszych uczennic na roku i powtarzają ci to wszyscy. Więcej wiary w siebie, kobieto.

Nie komentując słów Vic jedynie uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Okej, może i miała rację. Miałam dobre oceny, ale mimo wszystko nie czułam się na siłach, żeby zrobić projekt godny wygranej i wyjechać na staż aż do Las Vegas

Gdy podeszłam do masywnych drzwi prowadzących do wyjścia z uczelni, pchnęłam je mocno i wraz z przyjaciółką wyszłyśmy na świeże powietrze. Powiew rześkiego, majowego wiatru uderzył w moje ciało, powodując gęsią skórkę na całym ciele. Mimo późnej wiosny ten wieczór był wyjątkowo chłodny. Owinęłam wokół siebie mocniej czarną ramoneskę i ruszyłam w stronę samochodu, otrzymałam go od rodziców na osiemnaste urodziny

– Podwieźć cię? – zapytałam przyjaciółkę.

– Czekam na Jamesa – mruknęła w odpowiedzi. – Spędzam u niego weekend.

– W takim razie baw się dobrze. – Pożegnałyśmy się buziakiem w policzek, po czym blondynka odeszła w głąb parkingu, a ja wsiadłam do czarnego mercedesa.

Mimo późnego wieczoru ulice Nowego Jorku były przepełnione ludźmi. Większość osób podobnie jak ja zaczynała weekend. Niektórzy właśnie zmierzali na domówki czy do klubu lub dopiero co wracali do domu z pracy czy szkoły.

Wdrążyłam się w ruch drogowy zatłoczonego miasta, by już po trzydziestu minutach wjechać na podjazd mojego domu. Biały dom z pomarańczowym dachem znajdujący się na obrzeżach miasta był dosyć mocno oświetlony lampkami znajdującymi się na elewacji oraz chodniku z kostki brukowej. Wysiadłam z samochodu zgarniając torbę z przedniego siedzenia, a następnie zablokowałam pojazd automatycznym pilotem.

Szybkim krokiem przeszłam na ganek, a następnie weszłam do środka. Od razu poczułam zapach mojej ulubionej szarlotki. Dodatkowo w tle słychać było radiowe hity, na co od razu się uśmiechnęłam. Czym prędzej zrzuciłam z nóg czarne botki, a kurtkę odwiesiłam na wieszak. Chwyciłam torbę w dłoń i ruszyłam w stronę kuchni.

– Mmm – mruknęłam, gdy zauważyłam jak mama wyciągnęła parującą blaszkę z piekarnika. Usiadłam na taboreciku barowym tuż przy wysepce kuchennej, a następnie podparłam podbródek dłońmi. – Uwielbiam szarlotkę w twoim wykonaniu, niebo w gębie to za mało powiedziane.

– Już się tak nie podlizuj. – Kobieta zaśmiała się dźwięcznie, po czym po odłożeniu ciasta na blat, podeszła do mnie i złożyła na moim policzku czuły pocałunek. – Jak na uczelni, Eve?

– W porządku, wszyscy straszą nas zbliżającą się sesją, a dodatkowo... – Urwałam w połowie zdania. Zapewne zaczęłaby mnie namawiać na wzięcie udziału, a ja nie miałam siły na sprzeczki. Posłałam jej słaby uśmiech. – Mogę kawałek ciasta?

– Dostaniesz kawałek jak tylko przestygnie, chyba nie chcesz się znowu oparzyć, co? A teraz mów o co chodzi, córeczko. – Mama zasiadła na przeciw mnie i spojrzała na mnie czułym wzrokiem.

– Po prostu profesor ogłosił, że jest konkurs, w którym do wygrania jest całoroczny staż w jednej z największych firm marketingowych w Las Vegas, ale to bez znaczenia, bo i tak nie mam zamiaru brać w nim udziału. – Wzruszyłam ramionami.

– Dlaczego? – zapytała zdziwiona. – Masz naprawdę spore szanse, kochanie.

– Ale mam też dużo spraw na głowie i zdecydowanie za mało czasu. Może gdyby dzień trwał więcej niż dwadzieścia cztery godziny bym się skusiła. Dodatkowo naprawdę nie chce zostawiać was samych. To jest drugi koniec kraju, nie będę w stanie przyjechać od razu, gdy powiecie mi, że mnie potrzebujecie.

– Zrzędzisz dokładnie tak samo, jak twój ojciec – powiedziała, po czym wstała z miejsca, które zajmowała. – Nie wygłupiaj się, kochanie. Wszystko będzie dobrze. To naszą rolą jest się tobą zajmować, nie odwrotnie. Nie mam zamiaru cię zmuszać, ale może chociaż przejrzyj to ogłoszenie. Za piętnaście minut przyjdź na obiad.

Przytaknęłam kobiecie, a następnie ruszyłam w stronę zakręconych schodów prowadzących na piętro. Sprawnie po nich wbiegłam, po czym podeszłam do najbardziej oddalonych drzwi w korytarzu. Przeszłam przez ich próg, wchodząc tym samym do swojej małej oazy. Gdy tylko spojrzałam na swoje duże łóżko pokryte granatową kołdrą od razu miałam ochotę się na nie rzucić, jednakże wiedziałam, że gdy to zrobię to już z niego nie wstanę.

Torebkę odłożyłam na biurko znajdujące się na przeciw łóżka, a następnie przeszłam do pomieszczenia znajdującego się zaraz obok mojego miejsca pracy. Weszłam do małej garderoby, z której wyniosłam szary dres oraz czarny crop top, w następnie opuściłam pokój i udałam się do łazienki.

Przygotowane ciuchy położyłam na pralce, a sama stanęłam przed lustrem. Wzięłam szczotkę mieszczącą się na szafce przymocowanej tuż obok lustra, a następnie przeczesałam swoje brązowe, sięgające łopatek włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Przebrałam się w domowy strój, ciuchy z dzisiaj wrzuciłam do kosza na pranie i wróciłam z powrotem do pokoju.

Wyciągnęłam laptopa z torby i usiadłam z nim po turecku na łóżku. Odpaliłam go, a następnie weszłam w przeglądarkę. Zagryzłam nerwowo wargę, po czym wpisałam nazwę mojej uczelni. Weszłam w link, który wyświetlił się zaraz na początku strony i zabrałam się są czytanie.

– Przecież to banalnie proste – mruknęłam pod nosem, gdy zaczęłam przewijać wymagania odnośnie projektu, który chętni mieli wysłać.

Zadaniem konkursu było stworzenie kampanii reklamowej dla dowolnej marki odzieży. Pikuś.

Niekontrolowanie do mojej głowy zaczęło napływać mnóstwo pomysłów. Od razu otworzyłam aplikacje Word, by wszystkie je spisać. Może jednak powinnam wziąć udział? Szanse na to, że bym wygrała są praktycznie nikłe, jednak byka to świetna okazja, żeby się sprawdzić.

– Evangeline! – krzyknęła z dołu moja mama.

– Idę!

Zapisałam ostatnie dwa słowa, po czym uśpiłam urządzenie i zeszłam z powrotem na dół. W trakcie posiłku do domu wrócił ojciec, któremu mama od razu napomknęła o konkursie. Tata od razu zaczął zagłębiać się w szczegóły i namawiać mnie do wzięcia w nim udziału.

Myślałam o tym resztę wieczoru, rozważałam wszystkie za i przeciw. W końcu podjęłam decyzję, gdy podczas bezsennej nocy wpatrywałam się w sufit.

Nawet znając konsekwencje tej decyzji podjęłabym ją jeszcze raz. Dla niego. On był tego wart.

A Blessing In DisguiseWhere stories live. Discover now