-1-

335 27 74
                                    

Idąc ulicą, starałam się ukryć przed deszczem niesione teczki. Ubranie w taką pogodę spódniczki oraz cienkiego płaszcza nie było zbytnio mądre, ale mówi się trudno. Widząc budynek kawiarni, uśmiechnęłam się sama do siebie. Po otwarciu drzwi przywitał mnie dźwięk dzwoneczka oraz cudowny zapach świeżo palonej kawy, zmieszany ze słodyczą wypieków.

- Hej Morgan - podeszłam do lady, witając się z moją przyjaciółką. Od dwóch miesięcy stała się jedyną osobą spoza rodziny, z którą miałam kontakt. Zdyszana położyłam teczki na blacie, usadawiając się na barowym krzesełku.

- No elo - pomachała mi dłonią, podchodząc.- Ty piszesz pracę magisterską czy chodzisz do pracy?- spojrzenie czarnowłosej spoczęło na kolorowych teczkach.

- Pracuję - przewróciłam oczami, poprawiając się na krześle.

- To, co zawsze?- zapytała, dostrzegając moje zdenerwowanie. Starałam się unikać tematu pracy, gdyż sama już nie wiedziałam, co mogłam powiedzieć a czego nie.

- Tak kochana - westchnęłam, rozglądając się po pomieszczeniu. Uwielbiałam to miejsce. Panowało w nim ciepło, nikt się nie śpieszył a cicha muzyka, dobiegająca z głośników przy suficie miło koiła nerwy.

- O nie - Morgan mruknęła wyraźnie niezadowolona. Dopiero wtedy zauważyłam, że trzymała w dłoni telefon.

- Co się stało?- zagadnęłam, opierając się łokciami o blat.

- Marcuz - szepnęła, rozglądając się dookoła, tak jakby bała się podsłuchiwania przez innych. Skończywszy nalewać kawy do kubeczków podeszła do mnie.- Od czasu zerwania nie daje mi spokoju. Wiesz, że wczoraj był u mnie i stał pod moimi drzwiami dobre pół godziny - dodała jeszcze cichszym głosem.

- Zawsze możesz postraszyć go prokuratorem - zainsynuowałam z cieniem uśmiechu, zbliżając się twarzą do przyjaciółki.

- Śmiem wątpić, że twój szef zainteresowałby się tak błahą sprawą. Marcuz nie zagraża mojemu życiu - czarnowłosa postawiła przede mną dwa kubeczki. Mina dziewczyny malowała rozczarowanie.

- To jest nachodzenie, stalking. Za takie zachowanie grozi mu nawet osiem lat więzienia. Artykuł sto dziewięćdziesiąty, punkt a kodeksu karnego, paragraf pierwszy stanowi, kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia, lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu - z satysfakcją spojrzałam na przyjaciółkę, która wlepiała we mnie wzrok z uniesioną brwią.

- Kodeks karny na tych studiach połknęłaś?- prychnęła, uciekając od tematu.

- Kodeks karny, cywilny, pracy - zaczęłam wymieniać, ale dziewczyna przerwała mi moją paplaninę, wciskając w moje usta kawałek czekolady.

- Nie będę pozywać Marcuza, w końcu mu się to znudzi - westchnęłam na jej słowa, konsumując gorzką czekoladę, którą siłą we mnie wepchnięto.

- Zawsze możesz go tylko postraszyć - wybełkotałam, starając się nie opluć przez pełne usta.

- A zastraszanie nie podlega karze?- zachichotała Morgan.

Posępnie mruknęłam z irytacji, unosząc głowę do góry. Szatynka tylko zaśmiała się, wracając do otwartej paczki słonych orzeszków.

- W obronie własnej sąd przymknie na to oko - w końcu po przełknięciu czekolady przemówiłam. Nagle rozległ się dźwięk dzwoneczka przy drzwiach.- Kurka - do pomieszczenia wszedł Eric, którego ostatnim czasem starałam się unikać.

Złap Mnie, Jeśli Potrafisz (Została Wydana)Where stories live. Discover now