6. Śmierć i Śmierciożercy

248 17 14
                                    

Czarny Dwór przesiąknięty był krwią niewinnych, złem, które roztaczał we dworze Lord Voldemort oraz magią, ale nie taką, jaka była w Hogwarcie, tylko czarną, najokropniejszą. Spotkania Śmierciożerców od paru miesięcy odbywały się w domu samego Czarnego Pana. Nastolatka miała zostać dziś naznaczona na Śmierciożerczynię. Nie chciała. Nie chciała zabijać niewinnych osób. Nie chciała by jej dusza była zła do szpiku kości. Wiedziała, że ma dla kogo walczyć. Niebieskowłosa była prowadzona przez swoich rodziców - Caroline oraz Lorenzo Weening. Ci mieli zasłonięte twarze przez maskę, którą musieli nosić. Kobieta była zestresowana; bała się o swoją córkę; Lorenzo sprawiał wrażenie jakby nie obchodził go los córki, ale było wręcz przeciwnie, choć starał się tego nie ukazywać i utrzymywał maskę, której uczył się już jako dziecko. Dołączenie do Śmierciożerców, do Czarnego Pana, było jednoznaczne z podpisaniem kontraktu z diabłem.

- Musisz się zgodzić - powiedział twardo Lorenzo, chociaż chciał być wsparciem dla córki, ale musiał grać. Tak jak musiał ją surowo wychować, by była zimna, obojętna oraz lepsza od niego. Dziewczyna przeniosła spojrzenie swoich czarnych oczu na swojego ojca, w których widać było bezradność, dezaprobatę oraz strach. Strach, ale nie o siebie tylko o najbliższych. Ona wiedziała, że umrze. Zostawiła listy. Dla każdego bliskiego jej sercu. Regulusowi - jej chłopakowi, który był z nią na dobre i na złe, do rodziców - których mimo ich wychowania jakiego stosowali na niej stosowali, to na swój specyficzny sposób ją kochali. Zostawiła list również swojej babce, która - o ironio, sądząc po jej sposobach wychowawczych jej ojca - troszczyła się o swoją wnuczkę, którą kochała najbardziej na świecie po śmieci jej męża.

- Zrobię co uważam za słuszne - odparła wymijająco. Nie chciała nic zgadzać; oni by ją zmusili do tego, by zrobiła to co musiała. Teraz po strachu w jej oczach nie było śladu, a wstąpił na jego miejsce chłód. Chłód, którego nikt nie chciał poczuć, gdy czarnooka się zdenerwuje i wyładowuje emocje na ludziach.

Weszli do pomieszczenia, w którym odbywały się spotkania potworów. Mimo, że nie wszyscy byli potworami, na przykład Regulus, który był zmuszony zostać Śmierciożercą, a Severus... On był ciężkim orzechem do zgryzienia. Z jednej strony należał do najbardziej zaufanego grona Śmierciożerców z drugiej wiedziała, że gdy zobaczył jak jest zabijać, przestraszył się. I miała rachę, ale nie miała się tego dowiedzieć w swoim jakże krótkim, ale wspaniałym życiu.

Jadalnia w domu Czarnego Pana, była ponura jak cała reszta posiadłości. Stół był podłużny i szeroki tak, by mogli zmieścić się wszyscy. U prawego boku Toma Riddle'a siedziała nieznana wszystkim kobieta; to miejsce zawsze zajmowała Bellatrix Lestrange, która teraz wpatrywała się w blondynkę, tak jakby próbowała ją zabić.

- Witajcie - po sali odbił się echem głos osoby, która siała największy terror w Wielkiej Brytanii od niepamiętnych czasów. Większość osób się wzdrygnęła na dźwięk lodowatego i chrapliwego głosu - zapewne zastanawiacie się kim jest kobieta po mojej prawicy - przerwał i rozejrzałem się po zgromadzonych i wszyscy poparli te słowa - jest to wasza Pani. Carnap Pani - uzupełnił, a wszyscy schylił głowy z szacunkiem. - Druga sprawa; dzisiaj do naszego grona dołączy dziewczyna, proszę pokaż się - Asterope wyszła zza pleców rodziców i szła, a w jej oczach nie można było zobaczyć żadnej innej emocji niż chłód. Regulus, który obserwował ją z obojętnością, ale w środku chciał skakać z radości, przytulić ją i nigdy nie wypuszczać z ramion, złożyć na jej małych pogryziony chce wargach pocałunek tak długi i namiętny. Ale nie mógł, nie teraz. - Uklęknij - rozkazał, a dziewczyna spojrzała w jego zimne czerwone oczy.

- Nie - odpowiedziała. Czarny Pan chciał wstać, ale powstrzymała go ręka blondynki. Jak spojrzał na kobietę u swojego boku jego spojrzenie trochę złagodniało, ale gdy wrócił spojrzeniem do dziewczyny znów stało się twarde. Już chciał coś powiedzieć, ale wyprzedziła go ślepo zapatrzona w ideały Czarnego Pana oraz w niego samego; Lestrange od samego początku gdy zaczęła służyć mu była w niego zapatrzona jak w obrazek.

- Ty... Nie możesz sprzeciwiać się Czarnemu Panu! Crucio! - wrzasnęła, a dziewczyna upadła na podłogę krzycząc. Regulus chciał podbiec, lecz nie mógł. Patrzył na to, ale nie mógł jej pomóc. Gdy Bellatrix przerwała zaklęcie nastolatka wstała pośpiesznie przez co poczuła zawroty głowy, ale nic sobie z tego nie zrobiła. Spojrzała na Voldemorta i powiedziała dobitnie:

- Nie dołączę do was nawet gdybym miała zginąć.

- Jak tak bardzo chcesz umrzeć, dobrze. Avada Kedavra - z różdżki czarnowłosej kobiety wyleciał zielony strumień światła, który z zawrotną prędkością poleciał w stronę nastolatki, która upadła na posadzkę bez życia. Nastolatek chciał krzyczeć, płakać, załamać się. Zabić siebie, a w szczególności swoją kuzynkę. Teraz mógł tylko siedzieć i patrzeć. Czarny Pan odezwał się.

- Lestrange, dostałaś pozwolenie na zabicie dziewczyny? - Spytał z chłodem i pogardą w stronę Bellatrix, która myślała do tej pory, że była jego ulubienicą, ale jak widać pomyliła się. Pokręciła jedynie przecząco głową. Teraz czerwonooki odezwał się do rodziców dziewczyny, którzy byli załamani. - Możecie wziąć jej ciało i zrobić pogrzeb - powiedział i machnął na nich ręką, a oni wzięli ciało zmarłej córki i aportowali się. Przez to jak ją kochali mieli zamiar pochować ją w ogrodzie bez obecności żadnych dodatkowych osób.

Po zebraniu Regulus wraz z rodzicami aportował się do domu. Gdy już tam byli pobiegł do swojego i rzucił się na łóżko. Gdy rozejrzał się po pokoju przypomniały mu się wszystkie ich wspólne momenty, które tu przeżyli i w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po jego bladych policzkach. Na biurku zauważył list zaadresowany do niego oraz fiolkę z wspomnieniem. Od razu rozpoznał pismo swojej zmarłej ukochanej. Podszedł powoli do biurka i wziął kopertę jakby to był jego największy skarb. Złamał pieczęć z gobelinem rodu Weening, wyciągnął list i zaczął czytać.

Kochany Regulusie,
przepraszam, że nie ma mnie przy Tobie. Przepraszam, że Cię zostawiłam samego na tym cholernie złym świecie. Reggie, jest tyle rzeczy, których nie zdążyłam Ci powiedzieć.
Pierwszą rzeczą, którą chcę Tobie przekazać przez list, że pogodziłam się z rodzicami. Chciałam w ostatnich dniach mojego życia być w zgodzie z osobami, które mnie wychowały nieważne w jaki sposób.
Drugą rzeczą, którą chcę Ci przekazać, że przed rozpoczęciem roku zdecydowałam się na zawód jaki chciałabym wykonywać. Chciałabym pracować w Brygadzie Uderzeniowej, która łapie groźnych przestępców z magicznego świata. Niestety nie dożyję tego.
Trzecią rzeczą i najważniejszą rzeczą jaką chcę Ci przekazać to to, że jestem, a jak to czytasz byłam w ciąży. Byłam w dziesiątym tygodniu. Robiłam testy, byłam u pani doktor i miałam jedyny objaw. Nie miałam miesiączki od dawna. Jak się o tym dowiedziałam byłam szczęśliwa i jednocześnie załamana. Rozmawiałam o tym z moją babką, która sama była w takiej samej sytuacji z moim ojcem.
Przepraszam, przepraszam za wszystko co zrobiłam nie tak. Znajdź kogoś, kogo pokochasz tak jak mnie. Będę z tobą zawsze. Nie osobiście, ale zawsze będę w twoim sercu.
Twoja na zawsze,
Asterie.

Po przeczytaniu listu rozpłakał się na dobre. Nie mógł uwierzyć, że mógł być niedoszłym ojcem. Mógł mieć dziecko, ale nie żyje jego ukochana wraz z dzieckiem. Nigdy nie przeżył tak wstrząsającej informacji. Takiego bólu nie czuł nigdy. Taki ból odczuwa się tylko po stracie osoby, którą się kocha.

Wspomnienia |Regulus Black|Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt