1.

391 17 68
                                    

- Dziecko, gaś ten ogień, bo zaraz wychodzimy. A jak już musisz się ogrzać, to zrób to tak, jak na ciebie przystało - fuknęła Estrella na swoją siostrzenicę. Młoda Ellieaine usadowiła się z kolanami przyciągniętymi do piersi tuż przy ceglanym kominku. Kolejno wsadzała do ledwo tlącego się ognia kawałki drewna i obserwowała, jak każdy z nich zostaje pożarty przez wygłodniałe płomienie. Ugasiła wszystko po słowach ciotki, pozwalając, aby izbę zalała ciemność.

Ellie pozwoliła kobiecie na ostatnie poprawki w jej wyglądzie - wepchnęła jej rude włosy za uszy, aby odsłonić twarz, po czym zarzuciła na nie kaptur znoszonego płaszcza. Pogładziła jej policzek swoimi długimi palcami, zataczając na nim półokrąg. Blask zajaśniał w jej pistacjowych oczach. Dziewczyna poczuła się, jakby była bezcenną biżuterią, lśniącą tak mocno, że nie da się odwrócić od niej spojrzenia. W pewnym sensie taka właśnie była - bezcenna. A raczej to ten wieczór miał ostatecznie wycenić jej wartość.

Słońce leniwie chowało się za horyzontem kiedy opuściły swoją chatkę. Ze szczytu gór mogły swobodnie obserwować pogrążające się w mroku doliny. Podążyły górskim szlakiem, na którego końcu czekały na nich dwa rumaki z pełnym wyposażeniem. Ellie nie poświęciła zwierzynie zbyt dużej uwagi, bardziej skupiła się na siodle. Wciąż biło od niego ciepło poprzedniego jeźdźca, a to znaczyło, że wciąż przebywa gdzieś w pobliżu. Przed falą niepokoju powstrzymało ją bezgraniczne zaufanie, którym darzyła swoją ciotkę. Ta w końcu zajęła się jej wychowaniem i nauczyła wszystkiego, co sama potrafiła. Na pewno zaufała odpowiednim ludziom i na miejscu wszystko pójdzie, jak z płatka. Mimo to na jej ramiona wstąpiła zimna skórka, niepowiązana z chłodem bijącym ją po twarzy.

Drogę przebyły, słuchając stukotu kopyt, nie odzywając się ani słowem. Obie miały inne nastawienia - Estrella czuła się, jak niesłusznie wygnana córka, wracająca do domu przekonana o swojej racji i świetności. Od jej prostej postawy biła siła mogąca przenosić budynki.

Ellie nie odczuwała niczego. Choć posiadała największe prawo do lęku, to ten nie dał o sobie znać ani razu, podczas tej kilkugodzinnej wyprawy. Przez jej umysł nie przemykały żadne myśli, czy to jasne, czy ciemne, pogrążyła się w tak głębokiej medytacji, że nie zauważyła nawet, jak jej ciotka zdecydowała się na postój.

Po kolejnej godzinie spod osłony nocy wyłoniła się ogromną kamienna budowla. Twierdza Vulcanarów. Najmasywniejsza budowla w historii Wysp Mglistych, niegdyś znana jako niezdobyta, żelazna, otoczona setkami straży. Jej obecny stan mijał się ze starymi podaniami, kobiety dostały się do środka głównym wejściem, porzucając konie w pobliskiej wiosce, wraz ze zniszczoną odzieżą wierzchnią.

Z ciotką rozdzieliły się od razu po wejściu do sali biesiadnej. Ellieaine rozejrzała się dookoła, poprawiając ramiączka należącej do matki sukienki. Wyróżniała się przez to na tle innych przedstawicielek płci pięknej, odzianych z reguły w kostiumy o prostych krojach, lecz wyróżniających się bogatym haftem bądź fantazyjnymi kolorami. Jej była w delikatnym kolorze pierwszych wiosennych liści. Dół wykonany z kilku warstw tiulu wyznaczał za nią trasę, ciągnąc się po ziemi.

Pierwszy raz znalazła się w otoczeniu tak wielkiej ilości osób. Magiczne istoty wirowały w tańcu wokół niej albo dawały samotnie popis swoich umiejętności, grając na wszelakich instrumentach, zaczynając od prostych harmonijek, kończąc na lutniach i harfach. Wszystkie dźwięki, połączone z gwarem rozmów i śmiechów stanowiły pewnego rodzaju swojską atmosferę radości i nadziei. Dziewczynie przez chwilę wydawało się, jakby była od wszystkich oddzielona szklaną ścianą, wyciszającą wszystkie dźwięki i sprawiającej, że pozostawała niewidzialna dla innych.

Ze ściśniętym gardłem zaczęła szukać wzrokiem ciotki. Nic co wydarzyło się w jej życiu, ani nic co miało się wydarzyć nie przeraziło jej tak bardzo, jak obecność tak wielkiej ilości stworzeń. Żadna siła na tym świecie nie potrafiła wyrządzić tylu szkód, co rozumna istota z krwi i kości.

𝓦𝔂𝓼𝓹𝔂 𝓜𝓰𝓵𝓲𝓼𝓽𝓮 - Okrutny Książę FanfictionWhere stories live. Discover now