Nastał kolejny dzień. Kolejny dzień w szkole. Te same lekcje, ci sami nauczyciele, te same korytarze, ci sami uczniowie. Żeber przemierzał korytarz po to, aby dostać się do biblioteki - Jedynego, cichego miejsca w tej szkole. Kel'a i Basila dziś nie było, więc musiał spędzić ten dzień szkoły w samotności.

W końcu otworzył drzwi do biblioteki, przywitał się z bibliotekarką i usiadł w ławce na samym końcu pomieszczenia, rozkoszując się ciszą.

Kilka minut później usłyszał, że drzwi do biblioteki się otwierają. Usłyszał znajomy głos. Czy to...?

- Oh! Żeber! - krzyknęła Pyrka z drugiego końca biblioteki i zaczęła machać chłopakowi. Bibliotekarka kazała być jej cicho. Przeprosiła i udała się w stronę Żebra.

- Cz-cześć P-pyrka. Co tu robisz?

- Czasami przychodzę tutaj aby się wyciszyć. A ty?

- Tak się składa, że przychodzę tutaj po to samo.

Obydwoje zachichotali.

- Czy mogę się dosiąść? - spytała.

- O-oczywiście! - powiedział zestresowany Żeber.

Dziewczyna usiadła obok niego. Poczuł, że ich ramiona się stykają. Zaczynał robić się cały czerwony.

- Boże! - pomyślał - Za blisko! Zobaczy, że się denerwuje!

- Oh, wybacz mi. Chyba naruszyłam Twoją przestrzeń osobistą - stwierdziła, po czym odsunęła rękę. Chłopak odetchnął z ulgą.

- N-nic się nie s-stało.

- Co czytasz?

- Książkę o Pingwinach z Madagaskaru.

- Naprawdę? Uwielbiam Pingwiny z Madagaskaru!

- Ja tak samo - powiedział zadowolony chłopak. Nareszcie znaleźli wspólny temat.

- Czy mogę się dołączyć? - spytała.

- Oczywiście.

Pyrka ponownie przysunęła się do Żebra. Tym razem obydwoje poczuli, że ich ramiona się stykają. Popatrzyli sobie w oczy i natychmiast odwrócili wzrok w przeciwną stronę.

- P-przepraszam, znowu zapomniałam.

- Nic się nie stało - odpowiedział z uśmiechem na ustach.

Spędzili długie minuty na wspólnej rozmowie. Żeber czuł, że ich relacja zaczyna się pogłębiać. Jego marzenie o poznaniu Pyrki się spełniło. Okazało się, że mają ze sobą dużo wspólnego. Chłopak czuł się w jej towarzystwie coraz bardziej pewny siebie.

Kiedy mieli zaczynać rozmowę o kolejnym odcinku Pingwinów z Madagaskaru, zadzwonił dzwonek. Pyrka zerwała się z krzesła i wzięła swój plecak.

- Muszę iść na lekcje.

- Tak... Ja też chyba muszę się zbierać - powiedział, wstając - Do zobaczenia!

- Poczekaj! - powiedziała, łapiąc go za rękę. Chłopak zatrzymał się i pytającym wzrokiem spojrzał jej w twarz - Co do Twojej wczorajszej propozycji o spotkanie, dzisiaj odwołano mi trening, więc po szkole mam czas. Co ty na to?

Żeber nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Na taki moment właśnie czekał. Uśmiechnął się do dziewczyny i zarzucił plecak na plecy.

- Ja na to jak na lato - zanucił - O której kończysz dzisiaj lekcje? Pomyślałem, żeby spotkać się od razu po szkole.

- Kończę o 14:30.

- Tak samo. Jeśli skończysz, przyjdź pod bibliotekę. Będę tam na Ciebie czekał.

- Do zobaczenia!

Obydwoje rozeszli się w swoje strony. Nie mogli się doczekać, aż skończą się lekcje.

Lekcje minęły bardzo szybko. Pyrka od razu po wyjściu z sali lekcyjnej skierowała się w stronę biblioteki. Tam czekał na nią chłopak.

- Cześć. Gotowa?

- Jasne - odpowiedziała.

Właśnie kierowali się w stronę wyjścia. Kiedy byli już przed szkołą, skierowali się w stronę pobliskiego parku.

Kolejne minuty zleciały im na rozmowie. Postanowili, że usiądą na pobliskiej ławce, aby skończyć zaczęty już przez nich temat.

- Wiesz co Żeber? Uwielbiam to miejsce.

- Czemu? - spytał.

- Przypominają mi się dawne czasy. No wiesz wtedy, kiedy nie musieliśmy się o nic martwić, inaczej patrzyliśmy na świat... Wtedy, kiedy byliśmy dziećmi.

- Rozumiem Ciebie. Pamiętam, jak w tym miejscu niedawno grałem z kumplami w piłkę. Miałem może z 8 lat - westchnął - Tęsknię za tamtymi latami.

- Ja tak samo...

- Czasami mawiają, żeby nie płakać za tym, co się skończyło tylko cieszyć się tym, że to w ogóle się wydarzyło.

- To bardzo mądre spostrzeżenie - odpowiedziała.

- Dziękuję. Czasami do głowy przychodzą mi takie "powiedzonka"

Dziewczyna uśmiechnęła się w jego stronę.

Siedzieli na tej ławce kilka godzin opowiadając sobie swoje dawne przeżycia. Byli tak zajęci rozmową, że nie zauważyli, że trzeba już wracać do domu.

- O rany. Już tak późno. Musze już wracać - powiedziała Pyrka.

- Mogę Ciebie odprowadzić.

- Jeśli to nie problem.

- Ani trochę. Mieszkam bardzo blisko stąd. Chodź - odpowiedział.

Obydwoje skierowali się w stronę domu dziewczyny. Szli tam około 10 minut. W końcu stanęli przed drzwiami do jej domu.

- Dziękuję za spotkanie i za odprowadzenie mnie.

- Nie ma sprawy. Musimy to kiedyś powtórzyć.

- Koniecznie. Do zobaczenia w szkole! - powiedziała, machając mu.

Kiedy dziewczyna weszła do środka, Żeber stał w miejscu jeszcze przez chwilę. W końcu się ocknął i ruszył w kierunku swojego domu.

Kiedy wszedł do swojego mieszkania a później do swojego pokoju, od razu złapał za telefon i zauważył, że miał kilka wiadomości od swoich przyjaciół. Postanowił do nich oddzwonić.

- Halo?

- Halo! Żeber! - odezwały się głosy w słuchawce.

- Co tam u was?

- Chłopie, gdzieś ty się podziewał? Zaczęliśmy się martwić - powiedział Kel.

- Sory za to ale byłem na spotkaniu - powiedział podekscytowany.

- Naprawdę? Z kim?

- Z Pyrką.

- Stary! Wyrwałeś ją?

- Kel, znamy się dopiero jeden dzień. Czemu od razu miałabym ją wyrywać?

- Widziałem, jak na nią patrzyłeś, kiedy nie raz przechodziła obok nas. Definitywnie się w niej podkochujesz.

- Oj! Przestańcie!

- Ale opowiadaj. Jak było?

- Super - zaczął opowiadać - Poszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce i przez kilka godzin opowiadaliśmy sobie różne historie. Potem odprowadziłem ją do domu.

- Nieźle Żeber - pochwalił go Kel - Właśnie, chcesz do nas wbić? Z Basilem kupiliśmy sobie nową gierkę na konsole!

- Dzięki za propozycję, ale może kiedy indziej, ponieważ jestem strasznie zmęczony.

- Jasne, spoko. To do zobaczenia! - odpowiedzieli.

- Narka! - powiedział, po czym odłożył telefon na półkę. Przykrył się kocem i usnął myśląc o dzisiejszym spotkaniu.

Żeber, pepsi i Pyrka - true storyWhere stories live. Discover now