Rozdział 1

13.1K 636 14
                                    

- Zawiodłaś mnie. - pokręcił głową spuszczając swój nieugięty wzrok na ułożone na biurku dłonie w wieżyczkę.

- Ja naprawdę się starałam, ale nie miałam za wiele czasu. - westchnęłam czując się na krawędzi. Jeśli teraz mnie wywali, będę musiała pracować w jakimś sklepie, albo być dziwką. To nie wchodziło w grę. - Wiesz w jakiej jestem sytuacji.

- Zasłaniałaś się już nią wiele razy Eleno. - spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem. - Wiesz, że nie lubię, kiedy ucieka nam sprzed nosa kupa kasy.

- Wiem, poprawię się, obiecuję. - moje poniżenie dosięgło szczytu, kiedy złożyłam dłonie jak do modlitwy.

- Nie, już postanowiłem. - wstał chwytając swój telefon.

- Proszę nie, błagam, taka sytuacja już się więcej nie powtórzy. - byłam na skraju płaczu. Kiedy wchodziłam w całe to gówno, myślałam, że jest niewielu chętnych. Tymczasem ludzie, którzy potrafią zabijać jest od groma, ale muszą przechodzić kwalifikacje, przez co połowa zawsze odpadała. Mnie przyjął ze względu na to, że nie miałam dachu nad głową. Spodobałam mu się i wziął mnie pod swoje skrzydła. Oczywiście, że próbował coś względem mnie, ale za każdym razem odmawiałam i groziłam.

Stary zboczeniec.

- Nie powtórzy się, bo wylatujesz. - uśmiechną się ironicznie. - Szkoda mi ciebie, byłaś jedną z najlepszych.

- Daruj sobie. - warknęłam wstając. - Sama znajdę wyjście. - popatrzyłam na dwóch osiłków czekających by mnie odprowadzić. Westchnęłam idąc długim, szarym korytarzem. Nie miałam już tam czego szukać, więc bez zbędnych ceregieli opuściłam Night Wave, do której jeszcze godzinę temu należałam.

Było ciemno.

Bardzo ciemno.

Moja przyjaciółka pewnie martwiła się gdzie tak długo się podziewam. W gruncie rzeczy wiedziała czym się zajmuję, więc nie miałam jakichś niepotrzebnych komplikacji.

- Może podwieźć cię mała? - obok mnie zatrzymało się czarne BMW. Spojrzałam w bok i dostrzegłam łysego gościa z lekkim uśmieszkiem.

- Nie trzeba, dam radę sama. 

- Może jednak? Jest już noc, nie wiadomo co czyha w krzakach. - nie dawał za wygraną. Miałam ochotę zaśmiać mu się w twarz, ale jedynie odpięłam guzik na nadgarstku mojej katany.

- Wiesz kim jestem? - uśmiechnęłam się lekko, przechylając delikatnie głowę.

- Bardzo seksowną laską, która nie powinna chodzić sama po zaułkach? - uśmiechną się szerzej, nie zauważając że zjeżdża coraz bardziej na sąsiedni pas. Kretyn.

- To też. - uśmiechnęłam się ironicznie.  - Poznajesz? - pokazałam mu tatuaż czarnego smoka, który jest wizytówką naszego gangu. Znaczy był, bo mnie jebany chuj wywalił.

- O kurwa. - pobladł zdając sobie sprawę z kim rozmawia. Zauważyłam tir rozpędzony, jadący z naprzeciwka. Szybko skręciłam w boczną ścieżkę lasu i dobiegłam kilkanaście metrów, byleby nic mi się nie stało. Później usłyszałam głośne trąbienie i o ogromny trzask. Może gdyby ten tir miał włączone światła i ten jebany kierowca BMW też nic im by się nie stało. 

Prychnęłam próbując zlokalizować gdzie byłam.

Na marne.

Odwróciłam się gwałtownie kiedy usłyszałam szelest. Mój oddech przyśpieszył i byłam gotowa na wszystko, oprócz siarczystego uderzenia w głowę.

                                                                                *  *  *

- Was chyba całkiem pojebało.

- Nie, szef wyraźnie zlecił nam, abyśmy się nią zajęli.

- Mam to w dupie. Nie wiesz kim ona do chuja jest?

Skrzywiłam się słysząc kłótnię.

- Zamknąć mordy. - wycharczałam otwierając leniwie oczy.  Znajdowałam się w łóżku, a moja głowa bolała niemiłosiernie. Zamrugałam kilkakrotnie dostrzegając dwie wyrażone w grymasie twarze.

O kurwa. - mruknęłam w myślach. Co ja do cholery robię u moich wrogów?

--------------------------------

Hejka na pierwszym rozdziale :D Nie należy on do długich, ale to dopiero początek :3

Zgadnijcie, kto dzisiaj nie poszedł do szkoły?

Hyuna!

Darkness// ZM✅حيث تعيش القصص. اكتشف الآن