ROZDZIAŁ 4

36 2 0
                                    

🦇PRZYMIERZE I SZCZERA ROZMOWA🦇


Severus Snape nie przypuszczał nawet, że kiedyś spotka kogoś tak irytującego na miarę z Huncwotami. Zmienił jednak zdanie po dwóch tygodniach od spotkania po raz pierwszy od wielu lat Petuni Evans. Od dnia gdy powiedział by poszukała sobie innego miejsca do wypłakiwania oczu ta wcale go nie usłuchała. Od tamtego czasu pojawiała się tam codziennie. Na szczęście jednak się do niego nie odzywała. W sumie to na szczęście i nie szczęście bo chociaż nic nie mówiła gapiła się na niego dziwacznym spojrzeniem gdy czytał książkę lub czarował liście dookoła samego siebie. Był już naprawdę tym zirytowany gdy minęły te dwa tygodnie a znaczył się trzeci. Kiedy po raz kolejny tego popołudnia poczuł na sobie wzrok blondynki w końcu postanowił z nią pogadać mając dość tej całej jej obserwacji. Podszedł więc do buka pod którym cicha stalkerka siedziała i stanął nad nią niczym kolejne drzewo.
- Czego do cholery, Evans chcesz? - Spytał w końcu.
Petunia spojrzała na niego wyraźnie zaskoczona taką odzywką po czasie. Uśmiechnęła się jednak po chwili szyderczo jak to zwykle miała zwyczaju do niego robić. Nie, żeby on robił wobec niej inaczej ale teraz ten krzywy uśmiech jeszcze bardziej zagotował w nim krew.
- Ja niczego nie chce, Snape. To ty się do mnie dowalasz. - Powiedziała nieco rozbawionym tonem.
- Bo stałe tu przychodzisz choć mówiłem ci, że nie życzę sobie twojej obecności, Evans. - Warknął nie przyjemnie i zmierzył ją takim spojrzeniem, że większość ludzi od takiego wzroku się natychmiast wycofywała. Jednak nie Petunia Evans. Ona jedynie jeszcze bardziej kpiąco się do niego uśmiechnęła i takim samym wojowniczym spojrzeniem jakim ją uraczył odpowiadała pięknym za nadobne.
- Snape, nie zachowuj się jak dziecko. Dwa tygodnie temu powiedzialam ci przecież, że to miejsce pomieści dziesięciu nawet takich ludzi jak my.- Powiedziała głosem jakby mówiła do małego dziecka. - Po za tym o ile wiem to teren publiczny mimo, że mało uczęszczany a nie własność prywatna.
- Jesteś okropna. - Stwierdził Severus mając naprawdę ochotę przełknąć tą bezczelną dziewczynę.
- Cóż... Ty też do najprzyjemniejszych nie należysz, chudzielcu. - Prychnęła. - Jak widać idealnie do siebie pasujemy. - Zaśmiała się perliście co zaskoczyło go. Petunia jak dotąd śmiała się tylko z szyderstwem ale teraz jej śmiech brzmiał tak prawdziwie i czysto, że wydawał mu się całkiem ładny i melodyjny..
- To może skoro jesteśmy na siebie skazani to pogadamy? - Powiedział zdziwiony swoim pomysłem.
- No, no Snape. Po tobie się tego nie spodziewałam. - Powiedziała uśmiechając się lekko. - Możemy spróbować, ale nie myśl że będziemy przyjaciółmi albo tym bardziej, że będziemy sobie jeść z dzióbków.- Dodała z takim jadem, że poczuł się nie co rozbawiony.
- Pfff... Jakbym kiedykolwiek miał na to ochotę. - Skwitował z ironią. - Nie martw się, Evans nie będę się z tobą spoufalał. Prędzej piekło co najmniej zamarznie.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu po prostu prowadząc cichą walkę na spojrzenia, a potem wybuchnęli śmiechem. Ale nie takim jak zawsze, ale szczerym.
- No dobrze. Co więc skłoniło cię, Evans do odwiedzenia tego padołu nieszczęścia jakim jest ten plac zabaw od trzech lat? - Spytał kiedy już oboje się uspokoili Severus.

Blondynka ku jemu  zdziwieniu nagle posmutniała, a w jej błękitnych oczach ujrzał ból. Ból podobny do tego,który sam posiadał.
- Miałam przyjemność zobaczyć jak mój teraz były  narzeczony traktuje ideę miłości. Całował się z moją najlepszą przyjaciółką i ją obmacywał. Co więcej ta przyjaciółką również z zapałem go całowała i obmacywała. Innymi słowy zostałam zdradzona przez człowieka, którego uważałam za miłość swojego życia oraz przez kobietę, którą miałam za przyjaciółkę. Sama nawet nie wiem, która zdrada bardziej boli. - Powiedziała nie co przytłumionym głosem.

Severus słuchając jej opowieści lekko się wkurzył. Jak ten przeklęty mugol mógł tak oszukać Evans? A ta cała Viola? Własną przyjaciółkę tak zdradzić i obciskiwać jej narzeczonego na jej oczach? Nienawidził takich ludzi. Sam był zakochany a gdyby sprawy potoczyły się inaczej, może byłby na miejscu Pottera. W życiu nie zdradziłby kogoś na kim mu silnie zależy. Nie rozumiał jak bardzo trzeba być obrzydliwym gnojem by zdradzać kogoś z kim chce się wiązać życie. Było to dla niego kompletnie bezmyślne i okrutne.

- Ten cały Dursley to niezłe ziółko. - Stwierdził- A przyjaciółka? Zwyczajna szmata. Jedno ci powiem, Evans nie ma sensu się takim idiotą przejmować. Dobrze, że przynajmniej dowiedziałaś się teraz a nie w trakcie małżeństwa.

- Wiem jednak to boli gdy osoba na której ci zależy wbija ci nóż prosto w serce - Westchnęła niebieskooka. - A co ty opłakujesz?

Severus westchnął. Nie był do końca pewien czy może ufać Petuni. Owszem ona mu opowiedziała o swoich problemach choć mogła odmówić. Stwierdził nagle, że z resztą to i tak nie ma znaczenia czy Evans wie czy też nie wie o tym co czuje do jej siostry. Była z Potterem i wiedział, że ona nigdy go nie zostawi. Obserwował ich kiedy byli w Hogwarcie więc widział, że ona naprawdę była z nim szczęśliwa co jednocześnie go cieszyło, jednocześnie nie rozumiał i jednocześnie łamało mu serce.
- Musiałaś zauważyć ostatnio, że ja i Lily się już nie przyjaźnimy prawda? - Spytał na początek.
- Owszem. Zauważyłam to gdzieś po piątym roku w wakacje gdy Lily nie wymykała się na spotkania z tobą, a oprócz tego słyszałam, że powiedziałeś jej coś co nie zmiernie ją zdenerwowało. Jakieś słowa na "sz" czy coś?
- Tak. To było po ważnych egzaminach. Wiesz czym są SUM-y?- Spytał a gdy blondwłosa pokiwała mu głową, kontynuował - No więc po SUM- ach jak zwykle stałem się obiektem żartów Pottera i jego chorej bandy. No i jak zwykle twoja siostra starała mi się pomóc, a ja wypaliłem że " nie potrzebuje pomocy brudnej szlamy"- Zacytował swoje słowa gorzko. - Szlama jest bardzo obraźliwym słowem dla czarodzieja, który pochodzi z nie magicznej rodziny. W tedy byłem tak zdenerwowany tym jak po raz kolejny uwziął się na mnie Potter ze swoim durnym psem Black'iem, że nie pomyślałem, że ranię Lily. Dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem i starałem się wielokrotnie ją przeprosić ale ona nie chciała mnie już znać. W sumie już nawet nie chodziło tylko o to słowo ale również o to, że zacząłem się otaczać dość kiepskim towarzystwem co wielokrotnie między mną, a Lily prowadziło do kłótni. No a na szóstym roku Lily zaczęła prowadząc się z tym idiotą Potterem. Co znowu mnie załamało - Zakończył złamanym głosem a po policzku spłynęła mu jedna łza.

Evans patrzyła na niego przez chwilę a potem ku jego zdumieniu otarła mu łzę.
- Ty ją kochasz. - Powiedziała po prostu. Nie było to pytanie ani też zdumienie tylko stwierdzenie faktu. Patrzyła na niego ze zrozumieniem oraz z czymś co kompletnie go zaskoczyło,troską. Zdawała się go rozumieć co po raz pierwszy od bardzo dawna stopiło jego lód w z reguły mało czułym sercu.
- Tak. - Powiedział w końcu potwierdzając słowa blondynki.
- Jesteśmy do siebie bardziej podobni niż mi się wydawało. - Stwierdziła w końcu. - Oboje straciliśmy szansę na szczęście. Oboje mamy kłopoty z przyznaniem się do odczuwania bólu. Mogłabym ci pomóc odzyskać przyjaźń Lily, ale musiałoby tylko to ci wystarczyć. Lily bardzo kocha Jamesa. No i z tego co wiem jest znacznie dojrzalszy od momentu gdy zaczęli szóstą i siódmą klasę.

Severus naprawdę w tym momencie się zdumiał. Jeszcze chwilę temu na siebie warczeli a teraz Evans zachowuje się wobec niego po koleżeńsku. Jednak sam poczuł lekką sympatię do niebieskookiej więc postanowił spróbować się z nią zakolegować. O przyjaźni jednak czy cokolwiek innym bliższym nie miał zamiaru myśleć.
- Czego byś chciała w zamian? - Spytał nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak odpowiedź zmieni jego życie z czasem.
- Spotkań i rozmów od czasu do czasu. - Odparła blondynka.

No i w ten sposób dwójka nie lubiejących się osób zawarło między sobą nić porozumienia.

ZAUFAĆ MAGII // SEVTUNIAWhere stories live. Discover now