- one.

206 23 5
                                    

"So we all get back to yours and you sit and talk to me on the floor."

* * *

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

* * *

Metalowa rura trzepaka, na którym siedzieli, nieprzyjemnie wbijała się w uda Tena, choć starał się nie zwracać na to uwagi, a rześkie wieczorne powietrze owiewało jego zmęczoną twarz, kontrastując z nieustannie wdzierającym się do jego nosa drapiącym dymem.
Johnny wystawił tekturowe pudełko w jego stronę, sugerując, aby sam sięgnął po papierosa, ale Ten zaprzeczył, kręcąc delikatnie głową.

— Nie, dzięki, nie palę — mruknął pod nosem, wiedząc, że jego słowa nie były do końca prawdą.

— Ta, a ja mieszkam w pałacu — odparł sarkastycznie Johnny, ale nie nalegał i cofnął dłoń z zamiarem schowania paczki do kieszeni. Powstrzymał go jednak fakt, że zanim zdążył to zrobić, pudełko zniknęło z jego ręki, a znalazło się w posiadaniu Tena. Siedemnastolatek poczęstował się jednym papierosem i oddał resztę przyjacielowi, po czym włożył swoją zdobycz między zęby i przybliżył twarz do Johnny'ego, który bez zastanowienia zetknął żarzący się czubek swojego papierosa z tym w ustach Tena, żeby nie marnować gazu w zapalniczce.

— Uzbierałem w końcu wystarczająco, żeby zapłacić ci za tatuaż — oznajmił czarnowłosy, po czym zaciągnął się, lekko się przy tym krzywiąc. Ten naprawdę nie lubił palić. Robił to okazjonalnie, zazwyczaj, gdy naprawdę miał już dość, ale widząc, jak Johnny nonszalancko zaciskał swoje usta na cienkim ruloniku z tytoniem, Ten nie mógł powstrzymać potrzeby dorównania mu. Johnny zawsze był swojego rodzaju mentorem dla czarnowłosego. Znali się od dziecka, wychowując na jednym osiedlu w równie beznadziejnych warunkach, budując razem babki z piasku i siedząc na trzepaku za garażami, na którym znajdowali się także ponad dziesięć lat później.

— Przecież ja nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy. — Johnny zmarszczył brwi i posłał młodszemu zdezorientowane spojrzenie.

— Przestań marudzić — skarcił go Ten. — Nie po to byłem trzy razy spisany za kradzież, żebyś teraz nie przyjął ode mnie zapłaty.

Johnny westchnął cicho, po czym znowu wziął papierosa do ust, a następnie strzepał popiół na krzywo wyłożoną kostkę brukową przed wypuszczeniem dymu z płuc.

— Niech ci będzie — stwierdził w końcu. — Przyjdź jutro po zamknięciu, to na spokojnie ci zrobię ten tatuaż. Ah! No i pamiętaj o tym swoim projekcie.

Ten sam zaprojektował swój tatuaż i Johnny musiał przyznać, że był on naprawdę dobry. Zaproponował nawet, żeby chłopak porozmawiał z przełożonym Johnny'ego na temat pracy w studiu, ale młodszy zbył go mówiąc, że pomyśli o tym, jak będzie dorosły.

Ten chciał coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mu dźwięk syreny policyjnej dochodzący ze wschodniej strony osiedla, przez co przeklął i rzucił wpół wypalonego papierosa na bruk, przydeptując go zniszczonym trampkiem. Ten nie wiedział, czemu na osiedle wezwana została policja, ale zważając na fakt, że okolica była dość nieciekawa, niespecjalnie go to dziwiło. Jedynie trochę irytował go fakt, że musiał zmarnować wciąż całkiem używalnego papierosa, jeśli nie chciał być spisany czwarty raz w ciągu dwóch tygodni.

riot van ↳johntenWhere stories live. Discover now