-Wiem i właśnie dlatego nie chcę żebyście pomyśleli sobie, że robię to wszystko tylko po to, żeby wyłudzić jakieś pieniądze. Ja tego wszystkiego nie chcę, tylko pragnę utrzymać kontakt z moją córką.- powiedział, a ja wiedziałam, że mama nie miała racji, jak mówiła, że chodzi mu tylko o pieniądze. Cieszę się, że tak nie jest, więc może faktycznie się zmienił, ale i tak nigdy nie wybaczę mu tego, że zostawił nas same i bez słowa wyjechał.

-Skoro po wyjedźcie ułożyłeś sobie nowe, lepsze życie, to co się z nim stało, że postanowiłeś wrócić?- chciałam poznać na to pytanie odpowiedź.

-Okazało się, że to wszystko to była jakaś farsa, bo kobiecie, którą miałem zamiar poślubić chodziło tylko i wyłącznie o mój majątek. Chciała dobrać się do niego i niestety udało jej się to, więc teraz za to siedzi w więzieniu, ale i tak niestety nie odzyskałem tego co straciłem.- przyznał, a ja nie odezwałam się, a spuściłam wzrok w dół. Kompletnie nie miała pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć, bo nie wiem czy powinnam mu po tylu latach zaufać. -Wiem, że nie mogę ci nic zapewnić, ale chcę zbudować z tobą przynajmniej jakiegoś swojego rodzaju relację. Znalazłem kilka dni temu dobrą pracę i już nie piję, więc całe życie będę chciał zbudować teraz od nowa. Twojej mamy nie da się przekonać, ale przynajmniej nie chcę stracić mojego jedynego dziecka, którego kocham nad życie.- ściszył głos, patrząc na mnie ze współczuciem.

Nie chcę, a wręcz nie potrafię być jak mama. Ona nie daje ludziom drugiej szansy, a ja chcę to zrobić, bo widzę, że tata się zmienił i próbuje teraz to wszystko naprawić. Mam świadomość tego, że nasze kontakty nigdy nie będą takie same jak kiedyś, ale przynajmniej można spróbować odbudować kontakt.

-Zgadzam się, możemy spróbować, ale wiedz, że to i tak nigdy nie będzie to samo co kiedyś.- Po dłuższym przeanalizowaniu tego wszystkiego uniosłam wzrok na ojca, który czekał tylko na moje jedno słowo.

-Zdaję sobie z tego sprawę, ale będę robił wszystko co w mojej mocny, żeby ci te wszystkie stracone lata wynagrodzić.- dostrzegłam, że spadł mu kamień z serca, że się na to zgodziłam. Nie wiem czy będę tego później żałowała, ale na ten moment jestem zadowolona, że podjęłam taką decyzję i cieszę się, że zakończyliśmy wreszcie ten temat. -To może zrobię wam herbaty?- zapytał.

-My już raczej będziemy się zbierać.- odparłam, bo nie chciałam dalej zamęczać Davida. Został ze mną i zrobił dla mnie i tak już wystarczająco dużo, więc nie chciałam kazać siedzieć mu tutaj dłużej.

-Dobrze, ale pamiętaj, że jakby się coś działo to możesz odwiedzać mnie kiedy tylko chcesz.- oznajmił, więc czule uśmiechnęłam się w jego kierunku i we trójkę wstaliśmy z miejsc. Nadal miałam złączoną dłoń z dłonią Davida, ale gdy podeszliśmy do drzwi to musiałam je rozłączyć, bo David pożegnał się i wyszedł zza drzwi, a tata mnie jeszcze zatrzymał.

-Fajnego masz chłopaka.- podniósł zadowolony brwi do góry, na co rozszerzyłam oczy.

-To nie jest mój chłopak.- odparłam.

-Ale na pewno coś jest na rzeczy, bo widzę jak na ciebie patrzy.

Usłyszałam nagle lekki śmiech ze strony Davida, bo przez to, że drzwi były lekko uchylone to słyszał całą naszą rozmowę. Paliłam się w tym momencie ze wstydu, więc nie zastanawiając się dłużej na pożegnanie obdarowałam go ostatnim uśmiechem i jak najszybciej wyszłam z jego mieszkania.

Nie spojrzałam nawet na Davida, gdy wychodziliśmy z budynku. Było mi strasznie wstyd, więc ucieszyłam się, że przez całą drogę pod mój dom nie odzywaliśmy się do siebie. Gdy stanęliśmy już pod moją bramą to nie chciałam się odezwać, ale musiałam jakoś podziękować, bo byłam mu cholernie za wszystko wdzięczna. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na chłopaka, który w tym samym czasie spojrzał się na mnie. Patrzyliśmy przez dłuższą chwilę sobie głęboko w oczy i już mialam się odezwać, ale brunet wyprzedził mnie.

Hateful LoveWhere stories live. Discover now