Rozdział 14

41K 927 1.7K
                                    

Poranne promienie słońca zaczęły przebijać się przez zasłony w oknach, rażąc mnie prosto w twarz. Przetarłam zaspane oczy, po czym niechętnie otworzyłam je i pierwsze co ujrzałam to biały sufit nade mną. Przez dobre kilkadziesiąt sekund bezczynnie leżałam, ale nagle zorientowałam się, że mój budzik nie zadzwonił, żeby obudzić mnie do szkoły. Na to wspomnienie gwałtownie chciałam się już podnieść, ale coś mi to umożliwiło. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu i popatrzyłam w dół na swoje ciało, żeby zobaczyć co mnie powstrzymywało. I omal nie podskoczyłam na widok Davida, który leżał na mnie i przylegał do mnie całym swoim ciałem. Jego ręce oplatały mnie w talii, a głowa leżała na moim brzuchu.

Nagle wszystkie wspomnienia z wczoraj do mnie wróciły. Pamiętam jak przywiozłam go do domu, bo był kompletnie pijany. Pamiętam, że chciałam pomóc położyć mu się spać, ale nie odpuszczał i skończyło się to na tym, że się całowaliśmy. Pamiętam nasze wszystkie pocałunki na imprezie i w jego mieszkaniu oraz to jak prawie wylądowaliśmy w łóżku, gdyby nie dzwoniący Liam. Pamiętam dosłownie wszystko, a najgorsze jest to, że tym razem to ja byłam temu wszystkiemu winna.

Mój wzrok padł nagle na podłogę, na której leżała moja torebka, a w niej mój telefon. Nie miałam pojęcia, która była godzina, więc chciałam po niego jak najszybciej sięgnąć. Zapewne dostałam też już mnóstwo wiadomości od zmartwionych Hazel i Jacoba, ale niestety, żeby sięgnąć torebkę musiałam wstać, a w tym celu musiałam również odepchnąć od siebie Davida. Nie chciałam go budzić, bo naprawdę nie miałam teraz ochoty, ani czasu na wysłuchiwanie tych jego wszystkich wrzasków i krzyków za to, że powoliłam na to wszystko.

Musiałam coś zrobić, więc wzięłam delikatnie w dłoń jego rękę, ściągając ją z mojej talii. To samo zrobiłam po chwili z jego sylwetką, którą starałam się od siebie odepchnąć. Na szczęście nie musiałam się z nim długo siłować, bo odrazu przewrócił się na drugi bok.
Odetchnęłam z ulgą i jak najciszej wstałam z łóżka, sięgając do torebki po telefon. Tak jak sądziłam odrazu zauważyłam kilka nieodebranych połączeń i wiadomości od moich przyjaciół.

Od Hazel: Dzwoniłam do ciebie kilka razy, ale nie odbierałaś i dowiedziałam się, że podobno nocowałaś u mnie. Odezwij się.

Podobną wiadomość dostałam również od Jacoba, ale nic im nie odpisałam, tylko spojrzałam na godzinę. Otworzyłam szeroko oczy, bo dochodziła już prawie dwunasta, a ja jak i David powinniśmy być o tej porze już dawno w szkole, więc najszybciej jak się tylko dało włożyłam telefon z powrotem do torebki i nawet już nie zastanawiając się nad tym co robię pobiegłam w stronę drzwi.

Miałam świadomość tego, że zapewne wyglądałam teraz jak jakiś chodzący trup, ale i tak nie miałam na to teraz czasu. Gdy stanęłam już przy drzwiach sięgnęłam do klamki, ale jeszcze zanim ją pociągnęłam to spojrzałam ostatni raz na Davida, który leżał nadal w takiej samej pozycji i jak gdyby nigdy nic smacznie sobie spał niczego nie świadomy.

Co my zrobiliśmy?

Otrząsnęłam się i po chwili odwróciłam od niego wzrok. Nie myśląc już więcej wyszłam z jego sypialni, trzaskając niechcący mocno za sobą drzwiami. Praktycznie nie rozglądając się założyłam szybko buty i wyszłam z jego mieszkania. Gdy, w końcu przekroczyłam próg drzwi to wypuściłam przeciągłe powietrze z ust. Oparłam się plecami o ich framugę i włączyłam telefon, sprawdzając jak daleko stąd znajduje się najbliższy przystanek autobusowy. Podniosłam kąciki ust, kiedy zobaczyłam, że najbliższy znajdował się centralnie przy jego bloku.

Schowałam telefon z powrotem do torebki i zbiegłam schodami na dół. Gdy znalazłam się już na świeżym powietrzu słońce odrazu zaświeciło mi prosto w oczy, a jego ciepłe promyki ociepliły moją twarz. Na szczęście bez żadnego problemu dotarłam na wybrany przystanek. Sprawdziłam rozkład jazdy, modląc się, żebym nie musiała długo czekać. Szczęście mi chyba dzisiaj dopisywało, bo autobus miał przyjechać lada chwila.

Hateful LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz