-Orientujesz się przynajmniej trochę, w którym kierunku powinniśmy się kierować?- zapytałam.

-Nie, bo nic praktycznie nie widać.- odparł zimnym tonem.

Szliśmy cały czas prosto. Nie wiedziałam czy mam patrzeć przed siebie czy na nogi, bo miałam wrażenie, że w każdej chwili mogę potknąć się o jakiś wystający z ziemi patyk lub kamień. Na szczęście było nam trochę łatwiej, bo obydwoje mieliśmy latarki w telefonach, ale to i tak nie poprawiało mi humoru. A już napewno nie, gdy nagle znikąd usłyszałam jakiś hałas w krzakach obok nas. Przestraszona gwałtownie odskoczyłam na bok i pociągnęłam za rękaw bluzy Davida, który odrazu zdezorientowany odwrócił się w moją stronę.

-Usłyszałam przed chwilą coś w tych krzakach.- pokazałam na nie dłonią.

-Spokojnie, nic tam nie ma.- byłam zaskoczona, ponieważ David w porównaniu do mnie w ogóle się nie bał. Ja jednak panikowałam ze strachu, kiedy podszedł do krzaków, z których dobiegł hałas i delikatnie nimi potrząsnął, ale nic się na szczęście nie stało.

-Ale usłyszałam coś.- ściszyłam głos.- Strasznie się denerwuję i boję się iść dalej.- byłam świadoma tego, że w tym momencie pokazywałam swoją bezbronność, ale nic na to nie poradzę. Nie mogłam powiedzieć, że się nie bałam, bo bałam się i to cholernie bardzo, ale musiałam jakoś to przetrwać.

-Nie bój się, nic się nie stanie.- przybliżył się do mnie.- Jak chcesz to możesz złapać mnie za rękę, żebyś czuła się bardziej bezpiecznie.

Podniosłam z ziemi wzrok i zetknęłam się z jego tęczówkami, które teraz zlewały się z czarnym niebem. Na początku myślałam, że żartuje, ale po chwili wywnioskowałam, że jednak nie. Nie mogłam uwierzyć, że to zaproponował, ale po dłuższym namyśle chwyciłam jego dłoń. Splątaliśmy ze sobą nasze palce i bez słów ruszyliśmy dalej. Przyznam szczerze, że gdy szlam z nim za rękę to czułam się o wiele bardziej bezpiecznie. Szukaliśmy w dalszym ciągu drogi powrotnej, a ja już miałam naprawdę dość i miałam wrażenie, że jesteśmy cały czas w tym samym miejscu.

-Nie byliśmy już tu przypadkiem?- odezwałam się.

-Nie mam pojęcia, wszystko wygląda tak samo.- wzruszył ramionami, na co westchnęłam i jedyne co teraz chciałam zrobić to wrócić do pokoju, w którym było ciepło. W tym lesie miałam wrażenie, że zaraz cała zamarznę, bo było cholernie zimno i nieprzyjemnie.

-Możemy na chwile zrobić przerwę? Bolą mnie już nogi i jest mi bardzo zimno.- po kilku minutach zatrzymałam nas, więc chłopak stanął w miejscu. Nie chciałam puszczać jego dłoni, która w porównaniu do mojej była cała rozgrzana, ale musiałam to zrobić, żeby owinąć się w pasie rękoma i wytworzyć nimi ciepło.

-Skoro ci tak zimno to załóż moja bluzę.- zdjął nagle przez głowę swoją czarną bluzę i przysunął ją w moją stronę.

I po raz kolejny dzisiaj zaskoczyłam się jego zachowaniem, bo stał się dzisiaj wyjątkowo dla mnie miły. Nie wiedziałam czym było to spowodowane, ale nawet jeśli bardzo chciałam wziąć od niego tą bluzę to nie mogłam, bo on zostałby w samym podkoszulku, więc to by było nie sprawiedliwe jakby marzł przeze mnie.

-Ale jak mi ją dasz to tobie będzie zimno.

-Nie będzie, bo jest mi ciepło, a ty cała marzniesz, więc lepiej bierz zanim się rozmyślę.- nie ustępował, a ja nie wiedziałam czy mówi prawdę, ale niepewna sięgnęłam po jego bluzę. Ubrałam ją jak najszybciej przez głowę i odrazu poczułam jego znajome perfumy, które zawsze podobały mi się w zapachu. Spojrzałam na Davida, który spoglądał na mnie i zaczął pod nosem się nagle z czegoś śmiać.

Hateful Loveजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें