10. Thorn in my side

Start from the beginning
                                    

Lux wpatrywała się w niego bez ruchu. Myślami już była daleko stamtąd.

Kopyta testrala uderzyły o ziemię, a ona od razu zeskoczyła z jego grzbietu i puściła się biegiem w stronę płomieni. Czuła własną krew w płucach. Dostrzegła jego sylwetkę i usłyszała histeryczny śmiech już w połowie drogi.
- Syriusz! - wrzasnęła, przystawiając brudne ręce do ust. - Syriusz!

Zero odpowiedzi. Jego motocykl leżał porzucony na poboczu, a on sam stał przygarbiony pośrodku absolutnej masakry jak człowiek kompletnie pozbawiony chęci do życia.

    Lux przeliczyła szybko w myślach martwe ciała, a żółć zaczęła podchodzić jej do gardła. Zakręciło jej się w głowie.

Przeskoczyła wśród płomieni nad nieruchomym mężczyzną w średnim wieku i złapała Syriusza za ramiona. Nie dał po sobie znać, że w ogóle ją zobaczył. Odchylił głowę do tyłu, a jego ciałem trząsł psychopatyczny śmiech, w którym nie było ani trochę wesołości. Wyglądał, jakby stracił rozum.

- Syriusz, błagam, posłuchaj mnie. - Uchwyciła jego twarz w dłonie, zmuszając by na nią spojrzał.

Jego puste oczy odnalazły ją. Z bliska był jeszcze bardziej przerażający. Jakby jakaś część niego umarła. Położył jej rękę na policzku, jakby sprawdzał, czy jest prawdziwa. Nie winiła go.
Rzeczywistość, w której się znaleźli przypominała koszmar na jawie.

- Lux?

- Jestem tu.

- J-James... - zaczął słabym głosem.

- Wiem. - przerwała, wsuwając palce w jego długie włosy.

- I Lily...

- Tak, wiem.

- A Peter, ten skurwiel...

- Wiem, Syriusz, Wiem.- załkała Lux. - Ale jedzie tu ministerstwo. Wiedzą o martwych mugolach. Nie mamy czasu. Myślą, że to ty.

W ogóle się tym nie przejął. Trząsł się okropnie, a w jego oczach zaszkliły łzy bezsilności. Lux próbowała nie stracić głowy.

- Posłuchaj mnie, Syriusz. Dostali cynk, że to ty ich zabiłeś...

- To Peter - wydyszał ciężko.

- Ja to wiem i ty to wiesz, ale ministerstwo nie, więc posądzą o to ciebie. Musisz uciekać.

- Gdzie jest Remus?

Lux zagryzła wargi.

- On jest bezpieczny. Ty nie.

Kręcił głową na boki jak człowiek obłąkany. Lux wbiła paznokcie w jego żuchwę, by na nią spojrzał.

- Chcesz iść do więzienia? Kto się zajmie Harrym? James by cię zabił, jakby wiedział, że zostawiłeś jego syna na pastwę losu! Jesteś jego ojcem chrzestnym, zachowuj się do cholery!

Twarz Syriusza wykrzywiła się z bólu, choć nie był to ból fizyczny. Uniósł wzrok do nieba, próbując ze wszystkich sił się opanować. Wokół nich tlił się ogień i unosił kurz po wywołanej przez Petera eksplozji.

- Nie powinnaś być na polu walki. Schowaj się.

- Sam się schowaj. Harry potrzebuje ojca.

- Kocham Harry'ego ponad wszystko, ale... - głos mu się załamał. - Ja nie mogę żyć bez Jamesa. Nie poradzę sobie.

Ukrył twarz we włosach Lux i przyciągnął ją do siebie. Nogi się pod nią ugięły pod jego ciężarem, a do oczu napłynęły łzy. Potrzebował jej, pierwszy raz w życiu naprawdę mogła dać mu to, o czym zawsze marzyła, ale wiedziała, że to pierwszy i ostatni raz, gdy tuli ją w taki sposób. Podjęła decyzję.    Otworzyła oczy i doznała szoku. Na niebie już było widać zarys sunącego w ich stronę powozu ministerstwa. Lux szybko odsunęła Syriusza od siebie.

Nikt cię nie zapraszałWhere stories live. Discover now