9. Pain in my neck

Start from the beginning
                                    

- A jednak Hardbrooke, uczę w tej szkole od wielu lat i nikt nie umarł na mojej warcie. A ty ledwo się zjawiasz, a już zaczynają się problemy.

Lux otworzyła usta, ale Remus trącił ją ramieniem, wchodząc pomiędzy nich dwoje.

- Okej, teraz są ważniejsze sprawy. Musimy...

Nie dokończył, bo Snape złapał go za marynarkę i bezceremonialnie odepchnął na bok. Lux wytrzeszczyła oczy, a Lupin, który się tego nie spodziewał, zakołysał się z trudem łapiąc równowagę.

Snape doskoczył do Lux.

- Co robił mój uczeń u ciebie w gabinecie w środku nocy?

Pomimo ogólnopanującego stresu, próba zastraszenia jej przez Snape'a całkiem ją rozbawiła. Udała, że patrzy na zegarek na ręce, choć żadnego nie nosiła.

- Środek nocy? Ja wiem, że jesteś już podstarzały Severusie, ale bez przesady.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.

- Co jest, Snape, jesteś zazdrosny, że, jak go nazwałeś, TWÓJ uczeń, przychodzi z problemami do mnie, a nie do ciebie?

- Dosyć - warknął Lupin.

Jego głos nie zabrzmiał wcale donośnie, ani
strasznie, a jednak coś podświadomie kazało Lux odpuścić. Snape też się nie odezwał. Lupin zrobił krok w ich stronę, a jego wąsy drżały gniewnie.

- Oboje jesteście do niczego. Dumbledore powierzył nam ważne zadanie, ale jak ma nam ufać, skoro w obliczu kryzysu wy zachowujecie się tak?!

Machnął rękami obejmując ich oboje kształtem. Odgarnął posklejane włosy z czoła i kontynuował:

- Jeśli chcecie się na coś przydać, to ty - wskazał na Snape'a - Zaprowadź Draco do dormitorium i upewnij się, że wszystko z nim w porządku.

Snape nawet nie czekał, aż skończy zdanie. Odwrócił się zamaszyście i skierował w doł korytarzem, a Draco bez słowa podążył za nim sztywno. Lux odprowadziła ich wzrokiem, jakby spodziewała się, że chłopak odwróci się i poprosi ją o jakąś pomoc, ale gdy tak się nie stało, Lupin kontynuował.

- A ty... - zawahał się, po czym pokręcił głową z rezygnacją. - Brak mi słów na twoje zachowanie. Wszyscy wokół mieli rację. Skoro nie pomagasz w żaden sposób, to chociaż nie przeszkadzaj.

- Ja nie pomagam?! - zapeszyła się. - Wiesz co, Remus? Mam już tego dosyć. Trzeba było namówić Dumbledore'a, żeby zamiast mnie zatrudnił twojego męża. Tak by było lepiej dla wszystkich, wy moglibyście być super szczęśliwi razem w zamku, zajmując się waszym cholernym dzieckiem, a ja żyłabym dalej w mugolskim świecie, gdzie nie musiałabym oglądać twojej zjebanej twarzy.

Remus uniósł wzrok do sufitu z cichym westchnieniem.

- Dobrze wiesz, że nie było takiej opcji.

- Właściwie to nic nie wiem, jestem tu na rozkazach Dumbledore'a. Nie mam pojęcia, po cholerę byłam mu potrzebna akurat ja, ze wszystkich ludzi na świecie, ja nawet się nie nadaję na nauczy...

- BO TY JESTEŚ INNA NIŻ WSZYSCY - zawołał Lupin, wyrzucając ręce w powietrze.

Lux skrzywiła się.

- To ma być komplement? - spytała sarkastycznie. - Jesteś inna niż wszystkie, tak ? Trochę oklepane.

Remus złapał ją za ramiona i potrząsnął lekko, a wyraz jego twarzy graniczył z obłędem.

- Uwierz mi, że robiłem co w mojej mocy, by Dumbledore cię nie sprowadzał do zamku, nie chciałem się widzieć z tobą równie mocno jak ty ze mną. Powiedział mi wtedy, że tylko ty jesteś w stanie dokonać czegoś, czego on potrzebuje. Nie wiem, o co mu chodziło, ale czy ktokolwiek kiedykolwiek wie, co Dumbledore ma na myśli? Jakiekolwiek masz te ukryte talenty, lepiej żebyś je ujawniła, bo, przypominam, mamy martwą uczennicę.

Nikt cię nie zapraszałWhere stories live. Discover now