Rozdział 5

197 9 0
                                    




Draco Malfoy przeciągnął się, ziewnął potężnie i skierował swoje piękne, acz zaspane ślepia wprost na przerażoną Hermionę.

- Czy musisz się tak drzeć z samego rana? Nie czuję się najlepiej... – zakomunikował tak, jakby to, że leżą razem w łóżku i żyją, było najnormalniejszą rzeczą pod słońcem.

- Ale co ty... tu... ja... razem... – mamrotała, czując coraz większy mętlik w głowie. Czy Merlinowi brakowało ostatnio rozrywki, że tak sobie z niej zakpił?

- Granger, nawet o tak wczesnej porze błyszczysz elokwencją, jestem pod wrażeniem.

- Co robisz w moim łóżku i jakim prawem mnie dotykasz?!

- A takim, cholerna cnotko, że wczoraj się upiłaś i zaciągnęłaś mnie tu, zakleszczyłaś na mnie te swoje łapy i nakazałaś ze sobą spać! Nie śmiałem protestować.

- Kłamiesz!

- No dobrze, może nieśmiało wtrąciłem, że to nienajlepszy pomysł, ale zupełnie mnie nie słuchałaś...

- NIE! Kłamiesz, taka sytuacja w ogóle nie miała miejsca! Jak już mówiłam – nigdy bym cię dobrowolnie nie dotknęła, bez morderczych zamiarów! – Mówiąc to Hermiona ani trochę nie uznała za słuszne, by odsunąć się od Draco, lub chociaż urwać mu rękę, którą dalej trzymał na jej biodrze.

- No popatrz, jakie te kobiety są jednak zmienne! – oznajmił z zadowolonym uśmieszkiem. – Uspokój się i śpij, mam potwornego kaca i ty pewnie też. – I zamknął oczy, zupełnie nie przejmując się rozchwianym stanem emocjonalnym dziewczyny, leżącej tak blisko niego. Popełnił błąd – Hermiona, jakby nagle się opamiętała, trzasnęła go w głowę i bezpardonowo wykopała z łóżka.

- Zmienne...! – niemrawo zaśpiewał Draco z podłogi. Hermiona desperacko usiłowała przypomnieć sobie cokolwiek z zeszłej nocy. Grali w grę, skończyli i Hermiona była już wtedy pijana... i co dalej? Wspomnienia urywały się w momencie, gdy próbowała wstać i zabić Malfoya za jego bezczelne, i oczywiście zupełnie nieprawdziwe, insynuacje.

- Co się wczoraj działo, po naszej grze, mów! – zażądała, rzucając na wylegującego się na podłodze chłopaka groźne spojrzenia z łóżka. Draco wstał wreszcie z godnością, otrzepał wczorajsze ubranie i zmierzwił włosy. Hermiona zorientowała się, że wgapia się w niego z otwartymi ustami (znowu) i natychmiast przywołała się do porządku, zwalając tamto na niecierpliwe oczekiwanie na jego odpowiedź.

- Granger powiem ci tylko tyle, że twoje wczorajsze zachowanie zupełnie nie przystawało do twojej osoby wielce szanowanej prefekt naczelnej, największej kujonicy Hogwartu i szlachetnej gryfonki. Nie poznawałem cię, naprawdę – oznajmił z bezczelnym uśmiechem. Hermiona oczywiście nie mogła tak tego zostawić. Była przecież najbardziej racjonalną osobą w tym zamku... no dobrze, ale na pewno w całym Gryffindorze. Na pewno nie spiła się niczym Mundungus Fletcher i nie wyczyniała kompromitujących, żenujących rzeczy tuż przed Malfoyem... prawda? PRAWDA?! Rozejrzała się po pokoju i aż sapnęła z oburzenia. Na stole stały dwie puste i jedna napoczęta Ognista Whiskey, a po podłodze, wokół łóżka, walały się butelki piwa kremowego.

- Na gacie Merlina, co tu się wyprawiało...? – Oniemiała Hermiona nawet nie zdawała sobie sprawy, że mówi głośno. – Czy on odkrył jak otworzyć ten pokój? Sprosił tu swoich kumpli i zrobił wielką balangę...? Błagam, niech tak właśnie będzie!

- Chciałbym, Granger, ale tej nocy byliśmy tu tylko we dwoje! – Miał czelność sobie z niej kpić i insynuować jakieś niedorzeczności! Znowu! Cholerna fretka!

- Malfoy, ostatnie co pamiętam, to to, że chciałam cię udusić...

- A i owszem! – przerwał jej Draco, a ten irytujący uśmieszek dalej nie znikał z jego twarzy. – Rzuciłaś się na mnie z łapami, ale byłaś... hmm... raczej rozchwiana i przewróciłaś się na mnie, przy okazji wbijając mi pazury w policzek! – Pokazał jej trzy szramy zdobiące jego, już nie tak idealną twarz. Hermiona przymknęła oczy, bojąc się co będzie dalej. – Potem stwierdziłaś, że bardzo ci wygodnie na podłodze, z głową na moich kolanach i za nic nie chciałaś wstać! Siłą cię podniosłem do pozycji przypominającej pionową, a ty uznałaś, że koniecznie musimy zatańczyć! No doprawdy, Granger, nie podejrzewałem, że można mieć tak okropne poczucie rytmu, ale ty bijesz wszystkich na głowę...

Wielka IntrygaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum