Rozdział 3 + Zwiastun

1.7K 169 14
                                    

Wysiadłem z samochodu i kiedy chciałem zabrać torby z moimi zakupami Harry powstrzymał mnie gestem dłoni.
- Enzo się tym zajmie, a ty chodź ze mną – Nie miałem pojęcia kim jest Enzo, ale nie protestowałem.
Styles złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą do domu, jednak określenie dom było według mnie sporym niedomówieniem, nazwałbym to raczej pałacem.
Szedłem posłusznie patrząc na swoje buty, zatrzymałem się dopiero gdy mężczyzna puścił moją rękę. Podniosłem głowę do góry i rozejrzałem się po pomieszczeniu, które jak sądzę było gabinetem. 
- Usiądź – Usłyszałem głos Harrego, więc przeniosłem wzrok na niego, a następnie na skórzany fotel, który wskazywał dłonią. Zrobiłem to o co prosił i podrapałem się po karku, marszcząc brwi w zdezorientowaniu gdy zobaczyłem że wyciąga w moją stronę arkusz wielkości A4
- Co to? - Wziąłem kartkę i popatrzyłem na nią mrużąc oczy.
- Umowa.
- Podpisywałem już umowę – Chciałem oddać Harremu kartkę, ale odsunąłem moją dłoń z powrotem w moją stronę.
- Ta jest inna, przeczytaj ją - Usiadł naprzeciw mnie.
Wypuściłem z ust ciche westchnięcie i przeskanowałem wzrokiem tekst składający się z kilku punktów.
- To dość nietypowa umowa – Szepnąłem nadal wpatrując się w kartkę.
- Podpisz – Wsunął mi długopis między palce.
- Musisz wyjaśnić mi niektóre punkty
- Co jest w nich niezrozumiałego?
- Dlaczego wyglądają tak a nie inaczej? Na przykład co jest złego w moim telefonie że nie mogę go używać?
- Dostaniesz nowy telefon - Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. 
- Czym będzie się różnił od mojego?
- Tym że będzie w nim tylko mój numer. 
- Wykluczone – Zacisnąłem usta w cienką linie i pokręciłem głową na boki – Muszę mieć jakiś kontakt ze światem, przyjaciółmi, rodziną – Wyliczałem. Nie miałem zamiaru urywać kontaktu z najbliższymi. 
- Nie musisz się z nimi kontaktować.
- Muszę, moja mama jest... - nie dokończyłem, spuszczając wzrok na swoje stopy
- Jest chora, wiem.
- C-co? - Zająknąłem się przez nerwy w połączeniu z zaskoczeniem – Skąd?
- Musiałem sprawdzić gdzie wysyłam swoje pieniądze Louis, byłbym idiotą gdybym tego nie sprawdził - I faktycznie, było w tym trochę prawdy, więc skinąłem jedynie głową.
- W takim razie wiesz że muszę mieć kontakt z mamą.
- Dobrze, więc możesz też tam zapisać numery rodziców.
- I przyjaciół – Dodałem, obserwując dokładnie reakcje Stylesa, który wypuścił z ust głośnie westchnięcie.
- Tylko rodziców
- Dlaczego? - Pisnąłem niezadowolony, nie mogłem przecież tak żyć.  
- Masz mnie, nie potrzebujesz przyjaciół. 
- Nie jesteś moim przyjacielem, jesteś moim właścicielem – I okej, może nie powinienem mówić tego tak otwarcie, ale to prawda i wątpię bym kiedykolwiek chciał zaprzyjaźnić się z kimś, kto kupił mnie by mnie pieprzyć. 
- Właścicielem... myślę że to nieodpowiednie słowo – Zwilżył usta koniuszkiem języka. Po jego minie mogłem stwierdzić, że powoli kończy mu się cierpliwość.
- Jak inaczej to nazwiesz?
- Jestem raczej osobą, która uratowała cię przed facetami, którzy nie byliby tak mili jak ja. Gdybym nie przebił stawki, prawdopodobnie leżałbyś teraz nagi w czyjejś sypialni, więc nie rozumiem czemu masz do mnie wyrzuty - I dopiero gdy usłyszałem te słowa z jego ust, dotarła do mnie powaga sytuacji i to co zrobiłem kilka godzin temu wydało mi się teraz głupsze niż wtedy, ale nie było powrotu.
- Nie mam ich – zaprzeczyłem kręcąc głową na boki
- Wygląda to trochę inaczej – Wstał z fotela i ustał przede mną – Ale nieważne, po prostu podpisz umowę.
- Jeszcze jej nie umówiliśmy
- Który z punktów ci nie odpowiada? Poza tym z telefonem, bo jego nie mam zamiaru zmieniać.
- Pozostałe są w porządku, ale proszę chociaż jeden przyjaciel, to dla mnie ważne.
- Jeden, a teraz podpisz i chodź za mną – Nie miałem szansy by odpowiedzieć bo Styles ruszył już w kierunku wyjścia z gabinetu, cieszyłem się jednak że przystał na mój warunek i podpisałem szybko kartkę, położyłem ją na biurku i pobiegłem za nim.

***

- To twoja sypialnia – Wszedłem do pokoju i rozszerzyłem szeroko oczy, a moja szczęka opadła w dół.
Ten pokój był większy od tego, który mam w swoim domu i był zdecydowanie ładniejszy, o ile nie był najładniejszym jaki kiedykolwiek widziałem.
Wszystkie ściany pomalowane były na biało, poza tą za łóżkiem, która pokryta była srebrną, metaliczną fototapetą, wyglądającą niesamowicie, gdy promienie wpadające przez okno odbijały się na niej, dzięki czemu sprawiała wrażenie podświetlanej.
Poza wielkim łóżkiem w pokoju znajdowało się też białe biurko, dwie komody i duża szafa tego samego koloru. Nie mogłem też narzekać na sprzęt, bo telewizor był niewiarygodnie duży, a głośniki sprawiały wrażenie bardzo dobrych.
Czymś czego wcześniej nie zauważyłem było to, że w pokoju miałem jeszcze dodatkowe drzwi, więc ruszyłem wolno w ich stronę i wszedłem do środka.
Jak przypuszczałem była to łazienka, również pokaźnych rozmiarów, urządzona równie pięknie jak pokój, duża wanna na środku,  pokaźnych rozmiarów lustro nad podwójną umywalką, prysznic w rogu i toaleta na przeciwnej ścianie, wszystko dopełniało się idealnie i wyglądało jak z katalogu.
- Podoba ci się? - Usłyszałem za plecami głos Harrego i podskoczyłem zaskoczony, bo przez chwile zapomniałem o jego obecności.
- Wszystko wygląda wspaniale – Uśmiechnąłem się, co on niepewnie odwzajemnił
- Cieszę się Louis, a teraz zostawię cię samego, przebierz się i zejdź na dół - Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku – Za godzinę kolacja.
- Moje ciuchy... - Nie miałem szansy dokończyć, bo Styles przerwał mi w połowie zdania.
- Twoje ciuchy są w szafie, Enzo ułożył je, gdy byliśmy w moim gabinecie.

____

Priceless / l.s / Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz