IX. Złość

125 17 0
                                    

– Yvette - powiedziała dziewczyna, szybko ubierając spódnicę i poprawiając koszulę. Była tak zaskoczona widokiem blondynki, że nie potrafiła wydusić z siebie nic więcej. Dopiero, gdy Yvette rzuciła kwiaty na podłogę i odwróciła się na pięcie, Mathilde wybiegła za nią - Zaczekaj - poprosiła i złapała ją za rękę, ale ta szybko się wyrwała.

– Nie dotykaj mnie - wysyczała, ale brunetka nie odpuszczała. Przytrzymała jej ramiona i chciała zbliżyć się do niej, ale Yvette odepchnęła ją mocno i przecisnęła się przez tłum ludzi, zmierzając do wyjścia.

– Daj mi wytłumaczyć! - krzyknęła Mathilde idąc za nią - Przepraszam...

– Spakuj się i zniknij z mojego życia - powiedziała jedynie Yvette, wsiadając do auta i odpalając silnik. Ruszyła z piskiem opon i w lusterku widziała jak Mathilde biegnie za samochodem.

Dojechała do mieszkania bardzo szybko, łamiąc przy tym wszystkie przepisy drogowe. Od razu zaczęła wyrzucać z szafy i komody ubrania brunetki. Rzucała nimi za drzwi, nic już jej nie obchodziło. Jak mogła być taka naiwna? Taka głupia? Dała się omotać jakieś smarkuli, a każdy mówił jej że to się tak skończy. Dlaczego wtedy ich nie posłuchała? Dlaczego tak bardzo zaangażowała się w tej pierdolony związek?

Kolejne rzeczy Mathilde lądowały na klatce schodowej i w końcu ujrzała jak dziewczyna wchodzi do mieszkania. Rzuciła w nią jej butem i niemal trafiła ją prosto w twarz.

– Yvette - znów zbliżyła się do ukochanej, robiąc przy tym unik, aby nie dostać kolejnymi butami - Wszystko ci wytłumaczę...

– Wystarczająco widziałam. Daruj sobie wyjaśnienia.

– Proszę...

– Masz wypierdalać stąd w podskokach. Nie chcę cię więcej widzieć - przerwała jej.

– Dobrze - zgodziła się w końcu, wiedząc że i tak niczego nie ugra - Chcę żebyś wiedziała tylko, że to nie tak...

– Kurwa, żartujesz sobie ze mnie?! Pieprzyłaś się z tą...dziewczyną w miejscu pracy, gdzie jeszcze to robiłyście? Tutaj? - Mathilde spuściła głowę, czując jak wstyd wstępuje na jej twarz - Uprawiałaś seks w naszym mieszkaniu?! Boże... - Yvette usiadła na kanapie i dopiero wtedy pozwoliła sobie na płacz.

– Było mi tak ciężko... a Ginette zjawiła się w najdziwniejszym okresie naszego związku. Naprawdę nie chciałam, żeby to się tak skończyło. Próbowałam to przerwać, ale z każdym kolejnym dniem było mi coraz trudniej.

– Nie mogę tego słuchać. Pakuj się.

Mathilde zaczęła zbierać z podłogi swoje rzeczy i wrzucać je do walizki. Prawie nie widziała co robi, bo łzy zalewały jej oczy. Czuła się jak śmieć, jak skończona dziwka, jak ktoś kto właśnie spierdolił wszystko. Całe swoje życie. Paręnaście minut później trzymała w dłoni walizkę wypełnioną po brzegi swoimi ubraniami. Chciała jeszcze podejść do Yvette i za wszystko ją przeprosić, ale wiedziała, że i tak już nie da rady niczego zmienić.

– Więc to koniec? - zapytała, choć przecież od dawna to przeczuwała.

– Nie mogę być z kimś takim, z kimś tak kłamliwym - odparła zimno, nawet nie patrząc na stojącą w rogu salonu byłą partnerkę.

Odwróciła się i szybko wyszła z mieszkania, nie mogąc dłużej znieść widoku Yvette. O dziwo na dole stała Ginette.

– Nie teraz, proszę - powiedziała, omijając kochankę. Ginette jednak dogoniła ją i zatrzymała.

– Problem sam się rozwiązał - uśmiechnęła się słodko i pocałowała szybko Mathilde.

– Co ty pierdolisz? - zapytała zdenerwowana, przeczesując dłonią włosy.

Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora