Rozdział 1

495 14 3
                                    

W pokoju wspólnym Gryffindoru panował zwykły, irytujący, jak na Hermionowy gust, gwar. Głośne śmiechy i wrzaski dochodziły do niej nawet zza książkowego muru, który ustawiła dla ochrony przed głupotą z zewnątrz. Harry i Ron też nie pomagali, ciągle wzdychając i tęsknie oglądając się za wesołym tłumem, lub narzekając na niesprawiedliwość tego świata. Gdy rozległ się jeszcze jeden wybuch śmiechu, głośny niczym wystrzał armatni, Harry obrócił się tak gwałtownie, że trącił łokciem kałamarz, który przewrócił się i cały stół, łącznie z tłumaczeniem na starożytne runy Hermiony, ubarwił pięknym granatowym atramentem, doszczętnie niszcząc jej ciężką pracę.

-Och nie.. moje tłumaczenia! – krzyknęła z rozpaczą, zrywając się na nogi. Jeden tekst runiczny zajął jej ponad godzinę, a teraz nic nie było na nim widać przez malownicze granatowe wzorki, zalewające pergamin.

- Przepraszam Hermiono, naprawdę, naprawię ci to... – mamrotał zawstydzony Harry wyłamując palce. Oczywiście Hermiona wiedziała, że zaklęcia czyszczące nie były mocną stroną chłopaka, więc prędzej jeszcze bardziej zniszczyłby jej pracę domową niż jakkolwiek pomógł.

-Dam sobie radę, Harry – powiedziała szorstko, zbierając swoje rzeczy. – Idę do dormitorium, tu nie mogę się skupić.

I wyszła z cichym trzaskiem drzwi.

***

Draco Malfoy naprawdę pragnął zdać transmutację i pobić wreszcie na głowę tę mugolską kujonicę, Granger. Starał więc skupić się całkowicie na podręczniku do tegoż oto przedmiotu i na znalezionej w ciemnym zakamarku lochów żabie, którą bezskutecznie próbował zamienić w koguta. Na jego nieszczęście bardzo skutecznie rozpraszał go Blaise Zabini, który za pomocą niedbałego machnięcia różdżką zamienił żabę w koguta i koguta z powrotem w żabę, a teraz żywo rozprawiał z siedzącym obok Teodorem o ligowym meczu quidditcha, który widział ostatnio. Usilnie starał się nie słuchać o niesamowitych zwodach zawodników, zawrotnej szybkości ich mioteł i rewelacyjności formacji, ale wszystkie rozemocjonowane okrzyki Zabiniego dochodziły do niego o wiele głośniej niż zawsze, sprawiając, że tępo wgapiał się w stronę podręcznika zamiast się uczyć. Gdy Blaise, będący na granicy ekscytacji, wstał i tuż przed nosem Draco zaprezentował widowiskowy skok z obrotem, zakończony efektownym chwytem wyimaginowanego znicza, ten nie wytrzymał i zatrzasnął księgę z hukiem.

- Tak, wiem – mówił Blaise przekonany, że to z zachwytu nad jego pantomimą. – Niesamowity ten Edwin, co? Drugi szukający w ogóle nie wiedział potem jak się nazywa.

- Idę do dormitorium – oświadczył chłodno Draco, nie zwracając uwagi na wyczyny przyjaciół. – Próbuję się czegoś nauczyć, w przeciwieństwie do was, tłumoki – syknął i wyszedł, odprowadzany nieco złośliwymi uśmieszkami.

***

Cisza w dormitorium na szczycie wieży Gryfindoru była tak błoga, że Hermiona z westchnieniem niepohamowanej ulgi rzuciła się na łóżko i chwilę delektowała się tym wspaniałym uczuciem. Ogarnął ją niewyobrażalny spokój. Z dala od tych hałasów i wrzasków, nawet plamy atramentu wydawały się błahostką. Hermiona pozwoliła sobie na pięć minut odpoczynku, by jej głowa znów zaczęła dobrze pracować i zabrała się do naprawiania swojego tłumaczenia. Zaledwie wywabiła ostatnią plamkę, drzwi otworzyły się gwałtownie, a do pokoju wpadły współlokatorki Hermiony – Parvati i Lavender, zanosząc się śmiechem i popychając lekko. Hermiona westchnęła ciężko, ale nie mogła wyrzucić ich z własnej sypialni więc spróbowała nie zwracać na nie uwagi.

- Przestań... widziałam jak się do ciebie uśmiechnął.. – powiedziała Lavender i szturchnęła przyjaciółkę, ale ta się tego nie spodziewała. Odrzuciło ją lekko w tył, potknęła się o zagięty róg czerwonego dywanu i wpadła na kolumienkę łóżka Hermiony, która właśnie otwierała nową butelkę atramentu. Upadek Parvati wstrząsnął całym łóżkiem i świeży atrament znów wylądował na pracy Hermiony. Zaległa cisza, Hermiona wpatrywała się z niedowierzaniem w tłumaczenie znów pokryte plamami, a Parvati i Lavender z przerażeniem wpatrywały się w Hermionę. Hermiona wzięła głęboki oddech i powoli wypuszczając powietrze, uniosła głowę.

Wielka IntrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz