8 styczeń 2021 rok

55 6 11
                                    

Pov: Luca

-Luca, wstawaj bo się spóźnisz.- usłyszałem więc otworzyłem oczy i spojrzałem na pielęgniarkę, która stała nad moim łóżkiem.

-Już, już.- ziewnąłem i podniosłem się do siadu.

-Jak się czujesz?- zapytała

-Dosyć dobrze, tak sądzę.- wzruszyłem ramionami i zszedłem z łóżka -Dzięki za obudzenie mnie.

-Nie dziękuj.

Kiwnąłem głową i wziąłem ubrania po czym ruszyłem do łazienki w której wziąłem szybki prysznic oraz się ubrałem. Wyszedłem z pomieszczenia i spojrzałem na plan po czym wrzuciłem wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka.

Spojrzałem na drzwi, które się otworzyły a do pokoju wszedł doktor.

-Witaj Luca.- mężczyzna uśmiechnął się

-Dzień dobry doktorku.- roześmiałem się

-Widzę, że masz świetny humor.

-Oczywiście. Kolejny świetny dzień!- powiedziałem radośnie.

Czasem sam siebie zasmakowałem jak łatwo jest mi udawać i uśmiechać się.

-Dziś masz WF.- powiadomił więc zajrzałem na plan.

-Ah rzeczywiście...

-Niestety nie możesz ćwiczyć więc proszę zwolnienie.- jasnowłosy podał mi kartkę

-Dziękuje!- uśmiechnąłem się szeroko -Muszę już iść do później!

-Do później.- odpowiedział.

Szybko wybiegłem z sali, a potem ze szpitala radośnie, jednak już po chwili musiałem zwolnić.

Spokojnym tempem szedłem do szkoły jednak po chwili na kogoś wpadłem.

-Jezu Luca kretynie. Uważaj jak chodzisz.- usłyszałem roześmiany głos przyjaciółki

-Wybacz Trusia.- zaśmiałem się

-Huh? Czemu idziesz z tej strony?- Andrew zmarszczył brwi

-Huh?- spojrzałem na niego -Ahh no wiesz, musiałem kogoś odwiedzić.

-Oh rozumiem.- pokiwał głową

-Co to za zgromadzenie?- Edgar spojrzał na nas opierając się o furtkę.

-Czekamy na ciebie księciu.- zaśmiała się Tracy

-Wow a gdzie moja kareta?- wywrócił oczyma na co delikatnie uniosłem kąciki ust.

-Idziemy?- zapytałem wreszcie poprawiając plecak

-Tak.- Emma kiwnęła głową, złapała moją przyjaciółkę za rękę i ruszyły pierwsze. Zaraz za nimi poszedł Andrew.

-Znów się zamyśliłeś?- niższy pomachał mi ręką przed oczyma

-Huh? Może trochę. Chodź bo się spóźnimy.- posłałem mu uśmiech i ruszyłem a szatyn za mną jednak szybko dorównał kroku i szliśmy obok siebie w całkowitej ciszy.

Pov: Edgar

Cisza zaczynała być niezręczna gdy tak szedłem obok nowego kolegi.

-Palisz?- zagadałem wyciągając opakowanie fajek.

Wyższy spojrzał na mnie i zauważyłem, że był zaskoczony.

-Owszem.- odpowiedział wreszcie więc wyciągnąłem fajkę dla siebie i podałem mu opakowanie po czym z kieszeni spodni wygrzebałem zapalniczkę i odpaliłem papierosa zaciągając się dymem, który potem wypuściłem ustami.

Gdy zakwitnie wiśnia (Idv school AU {EdLuca})Where stories live. Discover now