Rozdział IV "Przejdziemy przez to razem"

70 3 0
                                    

- Mam nadzieję, że lepiej Ci w miejscu, w którym jesteś, długo zbierałem się, żeby ci to powiedzieć, wybaczam Ci wszystko, to co było i to co zrobiłeś. Ty arogancki gnoju, co ty sobie właściwie myślałeś, zabijesz się i co? I lepiej ci będzie? Ty kupo psiego łajna, jak mogłeś zrobić to wszystkim na którym Ci zależało?! Jak mogłeś zrobić to mi?! - wykrzyczał Wiktor pochylając się nad grobem Eryka.

- Coś to sobie myślał przyjacielu... - powiedział łamiącym się głosem Wiktor siadając na grobie swojego przyjaciela.

- Mogłeś przyjść, porozmawiać, wiesz, że bym cię wysłuchał, a gdy zaszła by taka potrzeba byłbym z Tobą do momentu aż byś nie wydobrzał, ty gnoju! - ponownie wykrzyczał zapłakany Wiktor.

Kilka minut Wiktor przesiedział w ciszy rozglądając się wokół, pomijając pytający wzrok osób, które go obserwowały.

- Mogłeś zrobić cokolwiek tylko nie odbierać sobie życia. - powiedział Wiktor wycierając swoje morze łez z grobu.

- Przyjść porozmawiać, urżnąć się do nieprzytomności, upalić się tak żeby stracić kontakt z rzeczywistością, cokolwiek gnoju! - ponownie wykrzyczał Wiktor padając na kolana.

- Cokolwiek tylko nie odbierać sobie życia Eryk, coś ty sobie myślał - powiedział Wiktor chowając głowę w kolana i zalewając się płaczem.

- Po chwili Wiktor wstał, wytarł całą twarz z łez, raz jeszcze przetarł grób przyjaciela, poprawił ubrania, wyprostował się i powiedział.

- Cokolwiek przyjacielu, cokolwiek... - powiedział po czym odpalił znicz, na którym widniało jedno z ich wspólnych zdjęć, następnie odszedł w stronę nieoświetlonych uliczek swojego miasta, patrząc na coraz to bardziej zachodzące słońce, zaczynając słuchać dramatu. Nie był tylko pewien czy tego w swojej głowie czy tego który dobywał się ze słuchawek.

Patryk miał dziś dość specyficzny humor, postanowił więc że pojeździ trochę i po podziwiać piękno natury. W pewnym momencie dostrzegł znajomą sylwetkę w kapturze przemierzające ciemne uliczki ich miasta. Postanowił więc że zaryzykuje i podjedzie się zapytać się czy to Wiktor, jeżeli nie to ruszy z piskiem opon, żeby się w coś nie wplątać.

Wiktor słuchając muzyki był bardzo nieświadomy rzeczywistości i tego co dzieje się wokół niego, tylko tak potrafił się odciąć od świata i jego demonów. Nie zauważył też zwalniającego obok niego sportowego auta z przyciemnianymi szybami.

- Wiktor, to ty? - zapytał spokojnym głosem Patryk spoglądając co chwilę to na drogę to na osobę w kapturze.

Mimo że Wiktor nie był świadomy otaczającego go świata, dźwięk wymawianego jego imienia ściągnął go na ziemie.

Odwrócił się w stronę auta, po czym zauważył twarz Patryka.

- Ta, o co chodzi? - zapytał również spokojnym głosem.

- Jest już ciemno a ty chodzisz niebezpiecznymi uliczkami tego miasta, wsiadaj i zawijamy. - powiedział Patryk po czym zatrzymał swoje auto.

Wiktor był zdziwiony, że Patryk martwił się o jego bezpieczeństwo.

- Niech Ci będzie. - powiedział otwierając drzwi auta i zanurzając się w jego siedzeniach.

Patryk ruszył z piskiem opon.

- Byłeś u Eryka prawda? - zapytał Patryk.

- Tak, jak się domyśliłeś? - odpowiedział lekko zaskoczony Wiktor.

- Wiem, że niedaleko jest cmentarz, na którym spoczywa, proste wnioski nasuwają się same. - powiedział Patryk lekko unosząc prawy kącik ust.

NastolatkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz