Rozdział II "Bolesna młodość"

Start from the beginning
                                    

"Jaka ona jest piękna." - To jedyne myśli, które trzymały Wiktora na ziemi wśród pochłaniającego go chaosu.

- Wiktor i Matylda zaczęli spędzać razem coraz większe ilości czasu. Niestety Wiktor, póki co przeżył tylko dobre sytuacje i rozmowy z Matyldą.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony Wiktor widząc posmutniałą twarz Matyldy.

- Wszystko gra. - odpowiedziała, kto by przypuszczał, że to jedno z najczęściej wypowiadanych kłamstw na świecie.

- Powiedz o co chodzi, wiesz, że przy mnie możesz być sobą, nie będę Cię oceniał ani się z Ciebie śmiał, chce być tylko dla Ciebie wsparciem, proszę powiedz co Cię gryzie. - powiedział Wiktor obejmując Matyldę.

- No nie wiem Wiktor - odpowiedziała Matylda, na której twarzy malowała się niepewność.

- Będzie Ci lepiej jak się wygadasz, zaufaj mi.

- No bo mój tata - mówiła Matylda już prawie płacząc.

Wiktor przeczuwał co może niedługo nastąpić, jednak nic nie powiedział tylko przytulił Matyldę dając jej poczucie bezpieczeństwa i wsparcia.

- Znowu pił, ja już nie mam sił, znowu awantury, znowu nie mogę spać po nocach, mam już dość tego wszystkiego, a zwłaszcza jego. - powiedziała Matylda po czym wybuchła płaczem.

- Już spokojnie, jestem obok Ciebie, wszystko się ułoży zobaczysz. Ja też nie miałem ciekawych relacji z ojcem, w sumie to w ogóle nie miałem żadnej relacji. Od małego pamiętam tylko krzyki w domu, trzaskające drzwi i woń alkoholu w powietrzu. Po pewnym czasie zaczął jednak podnosić rękę na mamę, z początku sam się go bałem, ale potem swój strach przerodziłem w nienawiść i zacząłem mu się przeciwstawiać, pierwsze kilka razy miałem nieźle poobijaną mordę za to, że się wtrącam. Ale po jakimś czasie, kiedy trochę podrosłem i doszło do takiej sytuacji to on miał obitą twarz, potem następny raz i następny, aż go wyrzuciłem z domu na zbity pysk, teraz jak mnie widzi na ulicy do odchodzi jak najdalej ze strachu, dobrze mu tak, niech czuje ten zapach strachu w powietrzu, ten sam który ja czułem jako dzieciak.

- Wiesz, że sam dobrze też nie zrobiłeś Wiktor? - powiedziała jeszcze bardziej poruszona Matylda.

- Wiem, ale nie żałuje tego, jedynego dobrego czego się od niego nauczyłem to, żeby być twardym i żeby przyjmować wszystko na klatę, no i nie przyzwalam na jakąkolwiek przemoc wobec kobiet, nie obchodzi mnie czy werbalną, czy fizyczną, brzydzi mnie to i nie pozwalam na to przy mnie. - kontynuował Wiktor.

- Przykro mi, że przeszedłeś przez takie piekło. - odpowiedziała Matylda wtulając się w jedynego chłopaka, przy którym czuje się dobrze i bezpiecznie.

- Daj spokój, dzięki temu jak już mówiłem stałem się twardszy, niestety musiałem szybciej wydorośleć, mojej więzi z mamą nie złamie już nic, a Tobie nie pozwolę, żeby stała się jakakolwiek krzywda - powiedział Wiktor wycierając zły spływające po policzkach Matyldy.

-Dziękuję za wsparcie Wiktor, naprawdę, dziękuję, że jesteś.

- Nie dziękuj, za bycie ludzkim nie powinno się dziękować.

Przez następne tygodnie Wiktor w większości myślał o zeszłej sytuacji, trzeba przyznać, że był umysłowym masochistą.

- No w końcu przyszedłeś. - powiedział Wiktor, kiedy zobaczył Eryka w szkole po raz pierwszy od miesiąca.

- Długa regeneracja rozumiesz. - zaśmiał się Eryk.

- Ta regeneracja - parsknął Wiktor.

- Dużo mnie ominęło? - zapytał Eryk.

NastolatkowieWhere stories live. Discover now