Jesteś słodki gdy płaczesz, ale nikt nie lubi widzieć płaczącego serca... 2

147 15 0
                                    

~ wspomnienie z pierwszego roku Guna na studiach ~

"Oddawaj pieniądze! Jeśli tego nie zrobisz, to naprawdę Cię zabiję!" 

Nieznajoma postać celowała we mnie szpikulcem do lodu. Nauczono mnie, żebym cenił swoje życie bardziej niż rzeczy materialne, więc oddałem napastnikowi wszystko co miałem łącznie z torbą. Jeśli źli faceci coś chcą - to znaczy, że mogą to mieć. 

Kiedy zostałem z niczym, podszedłem do ochroniarzy z uczelni którzy pomogli mi złożyć skargę na najbliższym posterunku policji. 

To był naprawdę męczący dzień, a do tego nie jadłem nic od momentu kiedy tamten bandzior zabrał moje rzeczy. Nie chciałem martwić swojej mamy sytuacją z dzisiaj. Nie chciałem również zamartwiać tym moich przyjaciół. Nie powiedziałem im z tego powodu żeby nie myśleli, że zawsze sprawiam kłopoty. Mam tylko dwoje przyjaciół. Byłoby mi naprawdę przykro, gdyby i oni mnie opuścili.

W tym momencie, moim głównym zmartwieniem nie było jednak to, że miałem pusty żołądek, lecz myśl w jaki sposób mógłbym dostać się do domu. Nie mam już przecież ani swojego telefonu komórkowego, ani pieniędzy. Nie mogę zajść pieszo zbyt daleko, gdyż moje stopy i nogi ze względu na moją przypadłość nie będą w stanie znieść takiego obciążenia. 

Myślałem też o tym, żeby nie zapłacić za przejazd autobusem. Hmm, ale co jeśli zostanę przyłapany? A może na dzień dobry powinienem powiedzieć kierowcy prawdę? Możliwe że mógłby mi uwierzyć, skoro wyglądam tak żałośnie.

Czasami zbyt mocno unoszę się dumą. Jeśli tylko zapytałbym przyjaciół o pomoc, to nie byłoby z tym żadnego problemu. Ale ponieważ nie ma ich przy mnie w tej chwili, to nie mam wyboru i muszę wymyśleć na szybko jakiś gówniany plan.

"Czy to Twoje pieniądze leżą na chodniku?" 

Usłyszałem jak woła do mnie jakiś chłopak stojący nieopodal ławki na której siedzę.

"Ahh nie, to nie moje... Ktoś inny musiał je upuścić." 

Jestem pewien, że skądś go kojarzę. Jego imię i nazwisko brzmiało coś jak Offkhumpol, Offjunkul, Off... Wiem tylko tyle, że zarywał do jednej z dziewczyn z mojej klasy.

"Czemu nie zatrzymasz ich do momentu, aż zjawi się po nie właściciel? Albo czemu ich po prostu nie weźmiesz zgodnie z zasadą, że wszystkie rzeczy które znajdziesz pozostawione na drodze, nie są już własnością osoby, która je tutaj zostawiła..." 

Rozbawiło mnie to co powiedział. Cały czas się śmiejąc, zapytałem go skąd bierze tak pokręcone teorie.

"Wyglądasz tak uroczo kiedy się śmiejesz, wiesz o tym? Zauważyłem, że przez cały ten czas kiedy tu siedzisz jesteś smutny. Uśmiechnij się trochę."

Gdyby tylko wiedział, że nie ma dla mnie powodu do uśmiechu. Nie jestem najnieszczęśliwszą osobą na ziemi, ale wiem, że jestem jedną z tych nieszczęśliwych. Zawsze trudno mi się było zdobyć na uśmiech, odkąd mój tata zostawił nas dla innej rodziny. Zawsze ciężko było mi się śmiać widząc jak ciężko moja mama pracuje całymi dniami tylko po to, aby zapewnić nam posiłek trzy razy dziennie. Zawsze z trudnością przychodziło mi wypowiedzenie słów, że "Nie jest źle, że wszystko będzie dobrze", ponieważ odkąd sięgam pamięcią, to nigdy nie było dobrze. 

I teraz, jest tutaj ze mną Off Jumpol, Khumpol, kimkolwiek by on nie był, mówiący mi, abym częściej się uśmiechał, bo... to mi pasuje?!

"Nie potrafię się uśmiechnąć. Nie chcę się uśmiechać, chyba że dasz mi ku temu powody." Mówiąc to spojrzałem się na niego wyzywająco.

"To proste. Musisz się uśmiechać, żeby świat też się do Ciebie uśmiechnął. Masz szansę, by móc budzić się każdego ranka, więc dlaczego nie żyć tak, jakby ten dzień miałby być Twoim ostatnim? Uśmiechaj się często, kochaj więcej, naucz się wybaczać, bądź wdzięczny za wszystko co masz teraz. Przestań myśleć o tym co wydarzy się jutro, i nie zastanawiaj się nad tym, co zrobiła Ci przeszłość. Po prostu żyj teraz."

Pff...Tak łatwo jest mu mówić takie rzeczy. Bez zjedzenia czegokolwiek przez calutki dzień, z uczuciem strachu, że nie będę zdolny wrócić do domu, poddałem się i zacząłem płakać. To był pierwszy raz odkąd tata nas opuścił, gdy pozwoliłem łzom ponownie spływać po moich policzkach.

Off dał mi chusteczkę i uśmiechnął się do mnie ze słowami: "Naprawdę jesteś słodki, nawet gdy płaczesz, ale nikt nie jest zadowolony widząc kogoś płaczącego całym sercem. Weź pieniądze które upuściłem, nie są już moje".

~ czas obecny, trzeci rok studiów, pokój Guna ~

Tamte chwile znaczyły dla mnie bardzo wiele. Rozjaśniły mi obraz Twojego prawdziwego ja.  Wiem, że mnie nie rozpoznajesz i nie pamiętasz tego incydentu, ale ja nigdy tego nie zapomniałem. Niedługo po tym usłyszałem plotki, że jesteś gangsterem, playboyem i dupkiem. To były rzeczy w które nigdy nie chciałem uwierzyć. W głębi serca czuję, że prawdziwym Off Jumpolem jest ten, który rozmawiał ze mną 2 lata temu.

Nadal mam chusteczkę, którą mi wtedy dałeś. Nie planowałem Ci jej oddać bo wiem, że będzie to pierwszy i ostatni raz kiedy z Tobą porozmawiam. Tak jak powiedziałem wcześniej, nigdy nie będę przywiązywać się do kogoś zbyt mocno.

~ następnego dnia ~

Klinika poinformowała moją mamę o tym, że często się u nich pojawiam i otrzymuję środki przeciwbólowe. Poprosili ją też o znalezienie specjalisty, który zajmie się tą sprawą i zleci odpowiednie badania, by znaleźć przyczynę moich dolegliwości. 

"Nie, nie chcę. Skończymy na tym, że zapłacimy tylko drogie rachunki za badania kontrolne, a wszystko i tak wróci do normy. Nic mi nie będzie. Może po prostu mam bóle kości tylko dlatego, że nie używam swoich kości zbyt często?"  

Moja matka nie była jednak  zadowolona z tego co jej powiedziałem, więc skończyło się na tym, że poszliśmy do lekarza.

Zrobiono mi bardzo dużo różnych badań i testów laboratoryjnych, co było dla mnie trochę wyczerpujące. Lekarze wypisali mi recepty na środki uśmierzające ból, lecz w przypadku bardzo silnego, trudnego do zniesienia bólu powinienem zostać natychmiast przewieziony do szpitala.

Kiedy przyszły wyniki, lekarz przedstawił nam jasno jak wygląda moja obecna sytuacja. Kiedy skończył mówić, moja mama zbladła. Nie mogłem zrozumieć zbyt dużo z wyjaśnienia mojej choroby, bo w końcu studiuje psychologię a nie medycynę. Lekarz wyjaśnił mi to w najprostszych słowach, mówiąc że zdiagnozowano u mnie raka kości. To by wyjaśniło moją kruchość, stały i nawracający ból, oraz fakt jak często mi się coś łamie.

No to świetnie! Teraz  jestem nie tylko biedny, ale też i chory. W związku z tym, że rak zdążył się już trochę rozwinąć, zalecili mi terapię.

"Nie mamy na to pieniędzy." 

Powiedziałem zgodnie z prawdą, na co moja matka mnie spoliczkowała nie mogąc już dłużej tego znieść. To ja jestem tutaj chory, więc dlaczego ona to zrobiła? Mama cały czas bardzo mocno płakała, nie chcąc pozwolić mi umrzeć.

Przecież jeszcze nie umieram. Jestem blisko ukończenia studiów i wciąż chcę zrobić te wszystkie rzeczy, których nigdy nie miałem okazji doświadczyć. Jestem wciąż młody. To byłoby zbyt okrutne aby odebrać mi teraz życie, zwłaszcza gdy i tak już jestem pozbawiony przyjemności. Nie teraz. Jeszcze nie umrę.

Tej nocy nie mogłem zasnąć. Leżałem na łóżku rozmyślając o dniu, w którym kiedyś się nie obudzę. Bez względu na to co zrobię, mój czas życia zostanie skrócony. Lekarz powiedział, że podczas terapii będą musieli mi usunąć kość którą zajął nowotwór, aby choroba nie rozprzestrzeniła się na inne partie ciała. Jeśli rak zaatakowałby inne części, mogłoby to być śmiertelne. Jeśli natomiast zdecyduje się kontynuować leczenie, pozbędę się raka, ale pozostanę tylko z jedną nogą.

Cały czas rozmyślając, nagle zacząłem martwić się o swoje życie. "Żyj tak, jakby to był Twój ostatni dzień." Tak, chyba powinienem zrobić to, co kiedyś poradził mi Off.

Nawet jeżeli mam świadomość tego, że moje dni są policzone, to nie chciałbym niczego żałować. Może od teraz zacznę spełniać swoje marzenia pojedynczo...

Untitled ~ Bez tytułu ♡ (PL)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt