Dear diary

10 1 0
                                    

24.06

Cześć 

Mam na imię Martyna i mam 24 lata. 

Szlag.

Nie mam pojęcia co mogę tu więcej napisać. Mówiłam Dominice, że nie nadaję się do bawienia się w te pamiętniki. Jesteś piękny mój drogi, ale wpadłeś w nieodpowiednie rączki. Obiecałam, że spróbuję to postaram się dotrzymać słowa i raz na jakiś zostawić po sobie jakiś ślad. Może się polubimy.

Czy można gdzieś w internatach znaleźć poradnik prowadzenia pamiętnika? Jak się do tego zabrać? Cholera. Mam nadzieję, że masz większe pokłady cierpliwości niż większość otaczających mnie ludzi. 

*dzwoni Dominika*

Martyna: Halo?
Dominika: No nareszcie! Już myślałam, że znowu nie odbierzesz!
M: Coś się stało?
D: Oh nie bądź śmieszna! Czy zawsze musi się coś dziać żeby przyjaciółka mogła zadzwonić do swojej PRZYJACIÓŁKI? 
M: No dobrze, przepraszam... Próbuję skleić parę zdań...
D: Tak się cieszę, że się przekonałaś!! Mówiłam Ci, że...
M: Nie przekonałam się! Na spokojnie... Po prostu chcę dotrzymać słowa i spróbować. Nie obiecuj sobie zbyt wiele, obie wiemy jak u mnie jest z systematycznością i próbowaniem nowych rzeczy.
D: Dobrze już dobrze! Zobaczysz, przekonasz się. Jeszcze będziesz czytać fragmenty swojego pamiętnika swoim dzieciom przy rozpalonym kominku i...
M: Dobra Dominika, kończę bo zaraz mnie zniechęcisz do dalszego pisania.
D: Eh Ty i ten Twój entuzjazm. Widzimy się jutro?
M: Tak, do zobaczenia.

Właśnie dzwoniła sprawczyni całego zamieszania- Dominika. Moja przyjaciółka od czasów szkoły podstawowej. Kiedy byłyśmy młodsze stanęłam w jej obronie przed jakimiś gówniarzami i tak to się jakoś zaczęło. Do dziś nie wiem jak to wszystko się trzyma kupy. Jesteśmy zupełnie różne, ale w jakiś pokręcony sposób się uzupełniamy. Życie Dominiki jest wręcz idealne. Piękna szczupła blondynka o niebieskich jak ocean oczach, dla których niejeden dżentelmen stracił głowę.

 Razem ze swoim już narzeczonym Markiem, tworzą parę jak z obrazka już cztery lata. Jej rodzice oraz rodzeństwo go uwielbiają i co najmniej raz w miesiącu spotykają się na wspólne kolacje w różnych ekskluzywnych restauracjach, których nawet nie znam. Niedługo kończy studia magisterskie, po których najprawdopodobniej rozpocznie pracę w firmie rodziców Marka, a finałem będzie ogromne wesele i gromadka dzieci.

W tym wszystkim jestem ja. 24 lata i zupełny brak pomysłu na życie. Studia rzuciłam już w połowie pierwszego roku. Pracuję w knajpie z niezdrowym żarciem tylko po to żeby starczyło mi na opłacanie kolosalnych opłat za mieszkanie, jedzenie dla mojego sierściucha i cotygodniowe wyjścia niespodzianki z Dominiką. 

Jak widzisz nie mam za dużo do opowiadania i nie spodziewaj się żadnych fajerwerków. Moje życie to po prostu bytowanie. Podejrzewam, że gdyby mnie zabrakło to oprócz Dominiki i mojego kota Mirusia nikt inny by nie odczuł mojej nieobecności. 

Na dniach opowiem Ci może więcej na temat mojej relacji z Dominiką i naszego magicznego uzupełniania się. Póki co uciekam ogarnąć trochę mieszkanie bo moja sypialnia przypomina już bardziej graciarnię niż miejsce odpoczynku, a w kuchni resztki jedzenia na talerzach zaczynają przeobrażać się w niezbyt przyjemne dla nosa i oka konsystencję.

No to ten... do zoba.

MartynaWhere stories live. Discover now