- Czyli co mi zrobiłeś?! Mów, do cholery! - zaczął się znów jąkać, ale tym razem nie dało się w ogóle zrozumieć, co mówił. Remus westchnął.
- Spinka była nasączona amoretencją. Co gorsza, źle przygotowaną. Dlatego działała tak, a nie inaczej. Podły szczur zadbał o to, żeby w momencie, w którym poczujesz zapach, była tylko z nim. Żeby to on był obiektem czaru. Zorientowaliśmy się z Syriuszem chwilę przed śmiercią Lily i Jamesa. Do tamtej pory myśleliśmy, że używasz po prostu świetnych perfum. - Parsknął.
Nie pamiętam, co dokładnie wrzeszczałam do Petera, ani jak bardzo głośno to było. Nie wiem, ile przekleństw się wylało z moich ust, nie wiem, jakim cudem znałam wiele przeróżnych wyzwisk i wulgaryzmów. Nie ulżyło mi, kiedy skończyłam. Nie chciałam wiedzieć, ile straciłam.
- Zniszczyłeś mi życie, Peter. Zniszczyłeś mi osiemnaście lat życia, których już nigdy nie odzyskam. Mogłam być mężatką. Mogłam mieć dzieci. Mogłam wiele. A jednak usychałam z tęsknoty, przez źle zrobione zaklęcie. Nienawidzę cię. - mówiłam niby spokojnie, ale w środku byłam rozdarta. Nawet nie zdenerwowana, po prostu rozdarta. To tak, jakbym momentami nie czuła nic, kompletnie nic.
Nie wiem, w którym momencie zakuto Petera w kajdanki, nie wiem, w którym momencie wyszliśmy z Chaty. Otrząsnęłam się jako tako widząc jasne światło księżyca.
Coś mną drgnęło, patrzę na Syriusza - on patrzy na mnie z takim samym wzrokiem. Oboje zaczęliśmy tak samo w kierunku Remusa.
- Remus, brałeś ostatnią dawkę?
Remus rozejrzał się, poparzył po nas i jak na zawołanie upuścił różdżkę. Widziałam, jak jego żyły na szyi pulsują, widziałam jak przelewa się przez nie jad.
- UCIEKAJCIE - wrzasnęłam do Harry'ego, Rona i Hermiony. Powoli cofnęli się w stronę wierzby. Próbowaliśmy z Syriuszem ogarnąć Remusa.
- Remus, przyjacielu, nie jesteś taki, nie jesteś potworem, przezwyciężysz to! - powtarzał jak mantrę Syriusz. W tym momencie zobaczyłam jak Peter ucieka zmieniając się w szczura. Zaklnęłam pod nosem. Jednak nie miałam czasu na gonitwę za szczurem w środku nocy, bo w tym samym momencie już przemieniony Remus odepchnął mnie i Syriusza od siebie. Syknęłam z bólu, ściskając się za brzuch. Zobaczyłam krew na brzuchu. Rana była rozległa, długa na cały brzuch zadana długimi pazurami wilkołaka. Szlag. Nie było dużo czasu na myślenie i rozmyślanie. Całą swoją mocą i siłą zmieniłam swoje ciało na ciało wilka. I było to w odpowiednim momencie. Remus nie był sobą, w tym momencie był zwierzęciem. Dzikim i głodnym. Zabójczo niebezpiecznym. I był przy dzieciakach.
Skoczyłam na niego w podobnym momencie co Syriusz w postaci psa. Próbowaliśmy go odciągnąć od nich, gryźliśmy go, drapaliśmy, szarpaliśmy. Remus zrzucił z siebie Syriusza i potraktował go bardzo mocno zębami. Mi też nie do końca udało się uniknąć pazurów i dostałam w bok. Do tego zapach różnej krwi jeszcze bardziej rozochocił dziką naturę wilkołaka. Atakował nas ze zdwojoną siłą i dużo większą precyzją.
Nagle usłyszeliśmy wycie jakiegoś innego wilka z głębi Zakazanego Lasu. Remus odpuścił atakowanie nas i pobiegł w kierunku wycia. Pobiegłam za nim.
Obejrzałam się za siebie. Syriusz oberwał niestety bardzo mocno i się sturlał po zboczu już w ludzkiej postaci.
Teraz najważniejsze jest pilnowanie Remusa. Krwawienie z mojego boku już ustało, jednak w odbiciu kałuż widziałam, że jestem cała zakrwawiona. Śledziłam Remusa cały czas. Wiem, że zdawał sobie sprawę z mojej obecności, jednak nie wiele go obchodziła. Czuł coś innego.
Nie mam pojęcia jakim cudem, Harry i Hermiona byli przed nami. Nie wiem jak znaleźli się w lesie. Tym bardziej nie wiem, jak znaleźli się tu tak szybko. A na koniec nie mam logicznego wytłumaczenia na to, że Hardodziob jakimś cudem przeżył ścięcie głowy przez Mulcibera, jak mu odrosła na swoje miejsce. I jak odgonił od Harry'ego i Hermiony wilkołaka.
YOU ARE READING
Naiwna // Remus Lupin
FanfictionByłam Puchonką, mądrą i odważną Puchonką. Dlaczego Hufflepuff? Spytajcie Tiary. Jednak mnie zastanawia inna rzecz, dlaczego... dlaczego on umarł?