- Nigdy nie miałem za dobrych relacji ze swoim ojcem. - nastolatek przewrócił w duchu oczami. Tak jasne. Bogaty synek, bogatej rodzinki. Rozpieszczony bachor, który myślał, że wszystko mu wolno. Nic dziwnego, że miał trudne stosunki z rodzicem. A po drugie, po co on mu to mówił? Oczywiście, to chłopiec najpierw otworzył się przed mężczyzną, ale to nie znaczyło, że starszy musiał mu opowiadać o swoim życiu. Nie byli przyjaciółmi, ani tym bardziej kimś na wzór opiekuna i wychowanka. Peter nie potrzebował jakiś bzdurnych historyjek człowieka, który miał wszystko. Czy to może kolejne kłamstwo? Postaw się na miejscu dzieciaka, wzbudzając tym jego zaufanie. Wymyślił to, bo znał przeszłość Petera? Chciał pokazać, że byli tacy sami? Chłopak nie był głupi. Chociaż rozkleił się i otworzył przed Starkiem, nie znaczy to jednak, że już całkiem stracił rozum. Świat dał mu lekcje. Zawsze ktoś spróbuje cię oszukać. Nie ma czegoś takiego jak bezinteresowność. A focha na rodziców za to, że nie kupili fantazyjnie drogiej zabawki, nie można przecież porównać ze stratą mamy. Śmierci osoby, która już nigdy nie wróci. Czy geniusz próbował wytrącić go z równowagi? Te słowa były jawnym brakiem szacunku i kpiny. Pluciem na grób kobiety. Jak mógł porównywać swoje błahe problemiki z jego tragedią? Teraz wizja tulenia się do miliardera wydawała się conajmniej obrzydliwa. Czy zwierzanie się narcystycznemu dupkowi było dobrym pomysłem? Absolutnie nie. Był tylko kolejnym bezwartościowym bogaczem.

Peter prychnął pod nosem. Biedny książę nie dostał nowej gry o wartości czyjegoś mieszkania. Zdarte kolano pewnie było jak najgorsza tortura, a jedynej straty jakiej doświadczył było obcięcie kieszonkowych.

- Kiedy byłem dzieckiem, myślałem, że potwory wyglądają jak przerażające bestie. - mężczyzna kontynuował, widząc kpiące spojrzenie nastolatka. Kto by poważnie potraktował słowa kogoś takiego jak on? Przecież był złotym dzieckiem z kochającą rodziną. Tak mówiły media. To pokazywała telewizja. Jak można podważyć ich słowa? Nikt nie znał jego życia. Nie widział piekła. Nie dostrzegał okropnej zmory. - Jednak później przekonałem się o tym, że te najgorsze kryją się wśród nas. Atakują z zaskoczenia. Dlatego są tak przerażające. - chłopiec kątem oka zerknął na starszego. Co? O czym on mówił? Niemożliwe. To musiało być jakieś nieporozumienie. Pewnie źle to zrozumiał. Ten cholerny drań nie mógł czuć tego co on. Nie mógł doświadczyć tego bólu. Dzieciak widział stare zdjęcia z gazet. Stark zawsze uśmiechnięty w obecności swojego ojca. Idealna rodzina.

Miliarder jakby czytając w myślach młodszego, zaśmiał się sucho.

- Nie wierzysz mi? Nie dziwię ci się. Gdybym spojrzał na dawnego siebie, pomyślałbym, że ten chłopiec jest najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. - filantrop uśmiechnął się krzywo, gdy w tęczówkach błysły zmatowiałe wspomnienia. - Traktował mnie jak rzecz. Byłem tylko dodatkiem do wykreowanego przez niego idealnego wizerunku. Kiedy wracaliśmy do domu pokazywał swoją prawdziwą naturę. Na początku głupio wierzyłem, że to moja wina. Że to ja jestem powodem jego niezadowolenia. Że go zawodzę. Ale potem zrozumiałem, że to on był po prostu zepsutym do szpiku kości człowiekiem. Jednak wcale nie poczułem się lepiej. Zastanawiałem się dlaczego mój własny ojciec mnie nie kocha. - nastolatek dokładnie znał to uczucie. Bolesna bezradność i niewiedza. Gdy własny członek rodziny niszczy całą ufność. Gdy nie rozumiesz co zrobiłeś źle. Czym sobie na to zasłużyłeś? - Zawsze próbowałem wyobrazić sobie ojca ze szczerym uśmiechem, ale nieważne jak się starałem to zawsze widziałem to samo. Diabła w ludzkiej skórze. I nienawidziłem tego. Nienawidziłem go. - Anthony westchnął, przeczesując włosy ręką. - Wiem jak się czujesz. Wiem jak to jest, gdy kogoś z całych sił nienawidzisz, a jednak próbujesz go zrozumieć. Wybaczyć i na pokręcony sposób usprawiedliwić. - mężczyzna położył rękę na ramieniu chłopca, na co ten rzucił mu tylko podejrzliwe spojrzenie. - Ale powiem ci jedno, dzieciaku. Nie rób tego. Nie próbuj na siłę zmazać win złego człowieka. Uparcie twierdzisz, że nienawidzisz swojego taty i z tego co wiem, słusznie dażysz go takimi uczuciami, ale widzę także niepewność w twoich słowach i czynach. Jakbyś się wahał. Jakbyś próbował usprawiedliwić jego znęcanie się nad tobą. To przestępstwo, dzieciaku. Nieważne czy miał ku temu jakiś powód, czy też nie. Nie miał prawa podnieść ręki na swoje dziecko.

Nastolatek zacisnął usta w wąską kreseczkę, nie chcąc przyznać, że głupi Stark mógłby mieć rację.

- Nie szukaj dobra w demonach. - powiedział mężczyzna poklepując pocieszająco Petera.

Cichy trzask łamiącego się zwierciadła.

Pomimo braku krystalicznego szkła, ujrzał w miliarderze siebie.

_________

Ohayo!

1376 słów

Nie śpijta jeszcze, jutro nie ma szkoły, po co wam sen, rozdział Wam dałam.

Cielanka demoralizuje dzieci.

Mam nadzieję, że się podobało<3

PRETENCE  irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz