ROZDZIAŁ 9 + Q&A

1.6K 120 98
                                    

Stark poczuł jak drobne ciało nastolatka wiotczeje w uścisku i osuwa na jego klatkę piersiową. Mężczyzna spojrzał na niespokojną twarz młodszego, która wykrzywiała się w grymasie. Wyglądało to tak, jakby chłopca dręczyło coś podczas swojej nieświadomości. Miliarder podniósł dzieciaka i przyciągnął do siebie.

- Fri, możesz już je odblokować. - zwrócił się do AI, spoglądając w stronę drzwi.

W pomieszczeniu rozległ się cichy dźwięk kliknięcia, więc Stark skierował się spowrotem do pokoju, z którego zwiał dzieciak. Delikatnie ułożył chłopca w łóżku i przykrył go cienkim kocem. Opadł z ciężkim westchnieniem na krzesło i całą swoją uwagę skupił na nastolatku. Stark już wcześniej myślał, że z dzieckiem nie jest najlepiej, ale to co zobaczył napawało go przerażeniem. To co się z nim działo na jego oczach, było... co najmniej straszne. Iron-man widział w swoim życiu wiele. Koszmary, ataki paniki, zwidy, głosy nie były mu obce. Przecież sam ich doświadczał. Ale to było coś zupełnie innego. Czegoś takiego nie przeżył nawet sam Tony Stark. Tak wyglądało... skrajne szaleństwo. Co musiał przeżyć ten dzieciak, żeby aż tak odbiło się to na jego psychice? Przecież on był tylko dzieckiem. Miliarder przetarł sobie twarz rękoma. Im dłużej przebywał w obecności tego chłopaka, tym bardziej to wszystko nie mieściło mu się w głowie. Miało być łatwo. Gdy trzymał tą zamaskowaną postać przy ścianie w tej cholernej alejce, cieszył się. Cieszył się, że nie będzie musiał się już uganiać za tym facetem. Że odda go w odpowiednie ręce i oni się nim zajmą. Ale wszystko się skomplikowało, gdy mężczyzna zdjął tą przeklętą maskę. Gdy ją zdjął i zamiast bezimiennej istoty patrzył na niego cholerny chłopak. Pieprzony dzieciak, który nawet nie skończył szkoły. Dzieciak, który powinien bawić się z rówieśnikami. Na którego ktoś czekał w domu i się o niego martwił. Chłopiec nie powinien martwić się o to, że następnej nocy nie będzie miał gdzie spać. Nie powinien żyć w ciągłym strachu. Nic z tych rzeczy nie miała prawa się wydarzyć.

- Zawołaj Bruce'a. - po chwili dodał. - Tak, żeby nikt inny nie wiedział. Powiedz, że to pilne. - Stark nie mógł sobie pozwolić, na to aby reszta drużyny dowiedziała się kogo ukrywa.

- Tak jest.

Po kilku minutach do pokoju wszedł mężczyzna w okularach na nosie. Zamknął za sobą drzwi, a na jego twarzy zagościło zdziwienie. Przed nim siedział geniusz, przeczesując włosy jakiemuś dzieciakowi, który przy okazji wyglądał jak siedem nieszczęść.

- Tony, kto to? - zapytał niepewnie, nie wiedząc czego oczekiwał od niego przyjaciel.

- Nie ważne. - odparł tamten, odwracając się w stronę doktora. - Chcę, żebyś mu pomógł.

- Dobra, ale potem oczekuje wyjaśnień. - Miliarder skinął mu głową i wstał z krzesła.

- Nie prosiłbym cię o pomoc, gdybym sam mógł mu pomóc. - przyznał mężczyzna, zerkając na chłopaka. - Szczerze, to nie mam pojęcia jak mu pomóc. A to, że ten dzieciak wcale jej nie chce, nie ułatwia sprawy.

- Jak to nie chce? - Banner zgromił go spojrzeniem. - Tony, coś znowu zrobił?

- Nie porwałem go, jeśli o to pytasz. - skłamał Stark, nie do końca wiedząc jak wyjaśnić to drugiemu naukowcowi. Bo przecież nie powie, mu, że dzieciak jest tym gościem, którego szukają i tego, że nastolatek nie jest tu do końca z własnej woli. - Nie porywam dzieci dla zabawy, powinieneś to wiedzieć.

Bruce westchnął. Potem będzie czas na wyjaśnienia. Jeśli Stark go wezwał, to oczekiwał pomocy. Według mężczyzny chłopiec go potrzebował, więc nie warto być może nieświadomie pogarszać jego stanu zdrowia.

- Co mu jest? - odezwał się po chwili.

- Fizycznie praktycznie nic. Tylko parę drobnych ran i siniaków. - zaczął przejęty miliarder. - Ale boję się o jego psychikę.

PRETENCE  irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz