Kara

3.4K 101 6
                                    


— Profesorze Snape? Przyszedłem na szlaban. — Harry przystanął w drzwiach gabinetu Mistrza Eliksirów.

— Ach, Potter. Wejdź. Tak, twój szlaban. — Mężczyzna zamknął książkę, którą czytał i odłożył na swoje wyjątkowo dziś uporządkowane biurko. — To jest twój piąty szlaban w ciągu dwóch tygodni.

Snape zdawał się oczekiwać na odpowiedź.

— Tak, proszę pana.

— Pięć szlabanów. Dwa tygodnie. Po rozważeniu tego zjawiska, doszedłem do kilku wniosków. Chciałbyś się dowiedzieć, jakich?

Snape prawdopodobnie nie wydedukował, iż wszystkie kłopoty Harry'ego były winą Malfoya, ale mimo to chłopak odpowiedział:

— Tak, proszę pana.

— Wywnioskowałem, Potter, że typowy zestaw kar nie przynosi w twoim przypadku żadnego efektu. — Snape zmarszczył brwi. — W ogóle nie bierzesz ich sobie do serca. Odbębniasz szlaban, a następnego dnia popełniasz kolejne wykroczenie. Dlatego też, zdecydowałem się poddać cię innego rodzaju karze.

Długa pauza.

— Proszę pana? — Harry zaczynał się robić nerwowy.

— Skonsultowałem się z dyrektorem. Dał mi pozwolenie na wykorzystanie alternatywnych taktyk dyscyplinarnych wobec krnąbrniejszych uczniów — uśmiechnął się złowieszczo. — Podejrzewam, iż sądził, że mówiłem o Crabbe i Goyle, kiedy przedstawiałem mu przypadek, mając na myśli ciebie. Ale to nieistotne. Mam jego zgodę na karanie uczniów w sposób, jaki uznam za stosowny. — Teraz, Harry był już bardzo, bardzo zdenerwowany. — Jak myślisz, co mam zamiar z tobą zrobić, Potter?

— N-nie wiem, proszę pana. — I nawet nie chciał wiedzieć.

— Zaraz się dowiesz. Zdejmij szatę.

— Profesorze?

— Potter, każda chwila dalszego nieposłuszeństwa tylko zwiększy karę. Zdejmij szatę. — Chłopak rozpiął ją drżącymi palcami i położył na krześle. Snape wstał. — Zdejmij pasek i daj mi go. —Harry chciał zaprotestować. Miał bardzo słuszne podejrzenie odnośnie tego, co się zaraz miało wydarzyć. Jednak zdjął szeroki, skórzany pas, który dostał w prezencie na swoje ostatnie urodziny i podał go mężczyźnie. Snape obrócił pasek w rękach. — Doskonały. Teraz opuść spodnie i bieliznę, i pochyl się nad biurkiem.

— Nie, ja... — zaczął Harry.

— Przypominam o dodatkowej karze, Potter. Zrób to — rzekł cicho profesor, przerywając chłopakowi. — Harry usłuchał i położył trzęsące się dłonie na biurku Snape'a. Teraz już rozumiał, dlaczego nauczyciel je posprzątał. Kolejna długa przerwa. Nastolatek starał się nie myśleć o Snapie patrzącym na jego nagi tyłek. — Nie karzę ci liczyć, Potter. — Usłyszał, a w następnej chwili pas przeciął ze świstem powietrze i wylądował boleśnie na jego pośladkach. Chłopak powstrzymał krzyk. Padł kolejny cios, ukośnie do poprzedniego, piekąc jeszcze bardziej. Harry rzucił ukradkowe spojrzenie przez ramię i zobaczył jak Snape pieści pasek, patrząc na pręgi tworzące się na jego tyłku. Trzecie uderzenie spadło niżej na pośladki i kolejne znów ukośnie, przybierając kształt litery X. Skóra paliła boleśnie, ale nie tylko ta część ciała płonęła, co Harry uświadomił sobie, czując wzwód między nogami. — To byłoby wszystko, Potter, ale sprzeciwiłeś mi się. I to dwa razy. — Och, Boże, jeszcze dwa baty. Pierwszy uderzył w złączenie pośladków z udami, drugi wylądował prawie dokładnie na nim. Tym razem Harry nie mógł powstrzymać jęku. — Doskonale — zamruczał Snape. — Nie ruszaj się. — Nastolatek spuścił głowę. Słyszał jak mężczyzna chodzi po swoim gabinecie. Po chwili mokra, chłodna tkanina dotknęła jego rozpalonej skóry. Mruknął, zaskoczony. — Sam się nimi zajmę. Nie chcę, byś szedł do Pomfrey i je usunął. Chcę, żebyś przez kilka następnych dni myślał o mnie za każdym razem, gdy usiądziesz. Ale by do tego doszło, musisz najpierw być w stanie usiąść — mówiąc to, Snape potarł szorstką, mokrą ściereczką rozgorzały pośladek. — Stań w rozkroku. — Harry nieznacznie rozsunął stopy. — Szerzej! — Chłopak pośpiesznie wykonał polecenie. — Tak lepiej. — Materiał zaczął nurkować między jego pośladki.

FantazjeTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon