Rozdział 3

57 6 1
                                    

Stoick był mocno zdenerwowany. Połowa jego załogi zaginęła, prawdopodobnie nie żyła, a reszta składała się z niego, Pyskacza i dzieciaków. Byli na obcej wyspie, pełnej smoków i nie mieli nawet łodzi. To na pewno nie była najlepsza sytuacja.

- Wodzu, znaleźliśmy jadalne owoce.- Powiedziała Astrid, przychodząc wraz z Śledzikiem i Sączysmarkiem.

- Dobra robota dzieciaki. Pyskacz i bliźniaki zaraz powinni być z opałem. Rozpalimy ognisko i na spokojnie zastanowimy się jak wyjść z tej sytuacji.

Po chwili przybył Pyskacz i bliźniaki. Kowal pod nosem wyklinał zachowanie Mieczyka i Szpadki.

Wszyscy usiedli przy ognisku i myśleli jak się wydostać z wyspy. Kiedy rozmawiali, jakiś szelest zwrócił uwagę Stoicka. Odwrócił się i zaczął przyglądać w zarośla.

- Wodzu? Wszystko w porządku?- Zapytała Astrid.

- Tak, myślę że tak.- Odparł rudowłosy.- Zdawało mi się że coś słyszałem.

Grupa wróciła o rozmowy, aż usłyszeli głośny ryk, oraz uderzanie kamieni.

- Co to na brodę Odyna?- Zapytał Pyskacz, szybko zmieniając jedną z protez, na protezę maczugi.

Zanim ktoś zdążył odpowiedzieć usłyszeli głośny krzyk.

- I ma dwie pary skrzydeł!

Dźwięk był, jakby przytłumiony i dochodził z góry.

- Ktoś tu jest.- Powiedział Śledzik.

- I najwyraźniej walczy z smokiem.- Dodał Stoick i chwytając miecz, zaczął pędzić w stronę góry, którą widzieli. Inni pobiegli za nim.

Ledwo weszli do lasu, jak zobaczyli ogromny słup ognia na niebie. Wszyscy przystanęli przerażeni.

- Ccco to za sm...smok?- Wyjąkał Śledzik, jednak nikt nie był mu w stanie odpowiedzieć.

Paręnaście sekund później usłyszeli znany im gwizd i dźwięk eksplozji.

- Nocna Furia?- Zapytał Pyskacz.

Już po chwili widzieli olbrzymiego smoka pędzącego do góry. Wszystkim po kręgosłupie przeszły ciarki, a Śledzik znacznie zbladł. Słychać było jeszcze kilka uderzeń plamą, a nocne niebo rozbłysło w niebieskim świetle.

W świetle zauważyli mały czarny kształt, szybko przemieszczający się po niebie.

- Trzy!- Usłyszeli głos jakby od smoków? Wszyscy byli przerażeni i zdezorientowani. Zauważyli jak coś spadło z Nocnej Furii i leciało w stronę większego smoka.

- Czy to człowiek?- Zapytał Sączysmark. To „Coś" zaczęło płonąć, a przynajmniej jedna cześć. Wylądowało na większym smoku i chyba coś wbiło w ciało bestii. Smok ryknął przeraźliwie i zaczął zionąć ogniem w każdym kierunku.

- Szczerbi!- Usłyszeli krzyk i po chwili zauważyli jak coś spada z większego smoka i ląduje na grzbiecie Nocnej Furii.

Walka trwała jeszcze około godziny. Nocna Furia uderzała w większego gada plazmą, a bestia próbowała spalić Furię i jeźdźca.

Wandale patrzyli na to z niemałym podziwem, ale i przerażeniem.

Stoick szybko przypomniał sobie historię o Smoczym Jeźdźcu, które opowiadał Johann.

Opowiadały o nieustraszonym młodzieńcu, który zaprzyjaźnił się z Nocną Furią. Teraz lata od wyspy do wyspy i pomaga zaprowadzić pokój między Wikingami, a smokami. Stoick często zastanawiał się czy Jeździec odwiedzi Berk, ale wyglądało na to że unikał ich wyspy. Wódz nie wiedział dlaczego. Być może miało to związek z tym że od 5 lat, na ich wyspie nie było smoków. Zniknęły zaraz po tym jak zniknął jego syn. Stoick przypomniał sobie wszystkie teorie o tych wydarzeniach. Większość z nich opierała się na tym że to przez Czkawkę smoki atakowały. Że była to kara bogów, za tak nieudolnego następcę wodza. Wódz wpadał w złość, za każdym razem gdy słyszał jak ktoś gada takie bzdury, ale niewiele mógł zrobić żeby zamknąć usta mieszkańcom.

Przemyślenia Stoicka przerwał krzyk Śledzika, który patrzył z przerażeniem jak wielki smok pędził w kierunku ziemi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 12, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czkawka i Szczerbatek, Obrońcy SmokówWhere stories live. Discover now