3. Damien, Iman oraz prawda o Delum

En başından başla
                                    

Kiedy dotarli, strażnik trzymający Skorpana spytał się drugiego strażnika:

- Brać go do Damiena, czy od razu do lochu?

- Damien pewnie teraz śpi, nie wiem, czy chcesz coś obudzić.

- To fakt. Sporo odziedziczył po ojcu i pomimo tego, że jest ode mnie tak ze dwa razy młodszy, nie bardzo chcę zajść mu za skórę.

- Oj tak.

- Dam go na razie do aresztu, tam gdzie resztę. Jeżeli Damien zechce z nim pogadać, to przyjdzie rano - postanowił wartownik, po czym otworzył drzwi i wszedł, ciągnąc Skorpana za rękę.

Chłopak próbował się opierać, ale nie miał zbyt wielkich szans z dużym i umięśnionym mężczyzną. Opór na dłuższą metę w niczym mu nie służył.

Wartownik zaprowadził Skorpana schodami do piwnicy budynku. Oczom chłopaka ukazało się osiem celi. W każdej byli ludzie, którzy bez większego zainteresowania obserwowali to, co się działo. Strażnik podszedł do ostatniej celi po lewej, w których było tylko dwóch innych ludzi, otworzył ją, wrzucił do niej młodego uciekiniera, zamknął celę i bez słowa odszedł.

Na początku młody wieśniak wpadł w panikę. Co miał teraz zrobić? Czy tak już będzie zawsze? Po prostu zgnije w celi? Wstał i zacisnął ręce na kratach.

- Uspokój się chłopcze. Nerwy nic tu nie dadzą - powiedział starszy człowiek, siedzący w celi obok.- Pewnie myślałeś, że ta kraina przyjmie cię nieco inaczej, czyż nie?- zarechotał cicho.- Cóż, w Marcii ostatnio właśnie tak przyjmuje się gości...

*****

Skorpan po paru godzinach bezczynnego siedzenia w końcu zasnął. Obudził go trzask krat i nagłe pociągnięcie za koszulkę. Szybko rozbudził się i zobaczył, że ten sam wartownik, który wczoraj go zamknął, teraz ciągnie go, po schodach, na piętro budynku. Wszedł z chłopakiem do średniej wielkości pokoiku, posadził na krześle, po czym bez słowa wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Zszokowany nagłą zmianą miejsca, rozejrzał się uważnie. Pokój miał kamienną posadzkę i takie też ściany. Pod krzesłem, na którym siedział młody wieśniak, leżał żółty dywan. Dwa kroki przed krzesłem stał niewielki stół, za którym siedział chłopak, na oko wyglądający na nieco starszego od Skorpana. Miał zielone oczy i ciemnobrązowe włosy, a jego skóra była dosyć blada. Jego twarz przybrała dosyć rozbawiony wyraz, kiedy spojrzał na Skorpana.

- Przejść przez mur się zachciało, czyż nie?- spytał się. Młody Delumczyk jednak nie odpowiedział. Miał wrażenie, że przez powiedzenie czegokolwiek, tylko pogorszy swoją sytuację.

- Co tak cicho siedzisz? Myślałem, że przestępcy są nieco bardziej rozgadani - nieznajomy wzruszył ramionami. Przestępcy? Skorpan nie uważał siebie za przestępcę. Chociaż, z drugiej strony, to przechodząc przez mur chyba złamał prawo Marcii...

- Zjesz coś? Z tego co wiem, to tam na dole jakiegoś dobrego jedzenia nie podają. To przynajmniej da się przeżuć - dopiero teraz Skorpan zauważył, że na stole są dwa talerze z jedzeniem. Nie było może najwyszukańsze, ale chłopak rzadko jadł coś, co można by określić mianem wyszukanego. Marudzenie nie leżało w jego naturze. Niepewnie więc sięgnął po jedną skibkę chleba, wciąż patrząc się uważnie na nieznajomego.

- No dobra, to zróbmy to może tak... Mam na imię Damien i dowodzę oddziałem pilnującym tego muru. Nie zamierzam cię krzywdzić, chyba, że mnie do tego zmusisz. Może jestem młody, ale może już podłapałeś od wartowników, że lepiej mi nie zachodzić za skórę - powiedział Damien, prostując się w krześle.- Rozmowny to ty może nie jesteś, ale chciałbym zadać ci parę pytań i oczekuję szczerości. Po pierwsze, skąd jesteś?- zapytał chłopak. Skorpan po chwili namysłu postanowił być z tym chłopakiem szczery.

Smocze Pustkowie | The Dragon TalesHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin