3. Damien, Iman oraz prawda o Delum

32 11 0
                                    

Skorpan biegł, ale starał się też być jak najciszej mógł. Kraty nie będą przecież podniesione na wieczność.

Kiedy tak zbliżał się, pomyślał sobie, że to trochę dziwne, że nikt inny tego nie próbuje. Jakoś trudno było mu uwierzyć, że wszyscy w tej wiosce się po prostu poddali i nie wykorzystają tej szansy.

Kiedy dotarł do ostatniej chaty, zwolnił. Nie chciał wpaść. Był tak blisko sukcesu...

Szybkim, cichym krokiem podszedł do lewej strony wozu. Dwóch strażników rozpakowywało go z prawej strony, a woźnica rozmawiał z pozostałą dwójką. Czterech wartowników na murach albo się dobrze schowało, albo miało teraz przerwę.

Dosłownie parę kroków dzieliło go od przekroczenia krat i wbiegnięcia do Marcii. Chłopaka kusiło, żeby po prostu pobiec, ale wiedział, że może to przekreślić całą misję. Postanowił chwilowo zostać za wozem i nie wychylać się. Jednocześnie do jego uszu dobiegły odgłosy rozmowy strażników z woźnicą.

- Jak wam idzie trzymanie tych uchodźców w ryzach?- zapytał woźnica.

- Całkiem dobrze. Jedyny problem jest taki, że codziennie przybywa ich więcej. Ostatnio musieliśmy podwoić patrole wzdłuż muru, bo każdego dnia są kolejne próby przekroczenia go. Król wyraźnie powiedział, że nie mogą przekroczyć granicy, chyba, że potrafią nawiązać więź, a ci wciąż próbują i próbują, jakby nie rozumieli po ludzku - odpowiedział strażnik numer jeden.

- Czasami trochę mi ich szkoda i aż chciałbym ich wpuścić, ale prawo to prawo. Przechodząc przez mur by je złamali i musielibyśmy dokonać aresztowania - dodał drugi wartownik.

- Ilu już zatrzymaliście?

- Niezliczone ilości. Od niedawna zaczęliśmy ich zamykać w areszcie, co nieco zmniejszyło ilość prób. Obecnie w areszcie siedzi... No, może ze 30 osób.

- Trochę mnie dziwi, że wszyscy ci uchodźcy postanowili ruszyć akurat ku granic Marcii. Podczas mojej jazdy tutaj widziałem spore grupy uchodźców, wszyscy z Blaville, którzy szykowali się właśnie do przejścia Przełęczą.

- Cholera... To oznacza, że będziemy musieli znowu podwoić patrole... Damien nie będzie zadowolony z tej wiadomości. Czemu nie mogą pójść gdzieś, gdzie by ich dla odmiany wpuścili? Zamiast tego wszyscy tłoczą się tutaj.

Ta cała wojna najwidoczniej mocno dotknęła Blaville. Z tego co Skorpan kojarzył, królestwo to znajdowało się na wschodzie od Delum. Ciekawiło go też kto tak w sumie postanowił zaatakować Blaville i po co.

Chłopak po chwili zorientował się, że rozmowy przeniosły się dalej. Dodatkowo strażnicy, którzy nosili skrzynki poszli razem odłożyć swoje ładunki. Była idealna okazja, żeby biec. Młody nie zastanawiał się dwukrotnie i pobiegł.

Przekroczył kraty i nikt go nie zauważył, więc biegł dalej. Po paru sekundach znalazł się z drugiej strony muru. Przywarł szybko do niego plecami, żeby przypadkiem nikt go nie zobaczył. Nie mógł uwierzyć, że tak po prostu mu się to uda...

- Ej, ty tam, co ty tu robisz?- rozległ się męski głos. Skorpan spojrzał nieco w górę, skąd dobiegał głos, i zdał sobie sprawę ze swojego błędu. Stanął tuż przy schodach, po których właśnie schodziło dwóch wartowników.

W jego głowie pojawił się galopek myśli. Uciekać? Ci mężczyźni mieli znacznie lepszą budowę, złapią go od razu. A może by tak blefować? Nie, to raczej się nie uda, myślenie pod presją było dla chłopaka czasami dosyć sporym probleme...

Przez tą chwilę, kiedy w jego głowie toczyła się walka różnych myśli, wartownicy znaleźli się przy nim.

- Wybierałeś się dokądś?- spytał z sarkazmem jeden ze strażników, drugi natomiast chwycił Skorpana za ramię, po czym bez słowa zaczął go ciągnąć za sobą. Po chwili chłopak zorientował się, że strażnik zabierał go do sporego budynku stojącego tuż przy murze, w którym zapewne mieszkali strażnicy. W wielu oknach były kraty, co raczej nie dodawało miejscu uroku.

Smocze Pustkowie | The Dragon TalesWhere stories live. Discover now