Rozdział 16

3.4K 103 3
                                    

Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne, wchodząc do firmy. Skierowałam się do recepcji, gdzie Williams kłócił się z jakąś dziewczyną, która była bliska płaczu.

- Coś się stało? - zapytałam, kładąc łokcie na blacie.

- Tak. - odpowiedział krótko, odchodząc od nas. Posłałam jej lekki uśmiech, przez co także uniosła kąciki ust.

- Nie przejmuj się. Masz coś dla mnie? Jakieś umowy, dokumenty, listy? - spytałam, chowając telefon do torebki, wraz z kluczami od samochodu.

- Już patrzę. - odparła, patrząc w komputer. - Jedna umowa i dwa dokumenty. Żadnych listów. - przytaknęła głową, aby potwierdzić swoje słowa.

- Okej. - odebrałam, mniej więcej przeglądając je. Gdy miałam iść do windy, jej głos mnie zatrzymał.

- Mogę o coś spytać? - zapytała nieśmiało, chowając kosmyk włosów za ucho. Przytaknęłam, więc kontynuowała. - Czy byłaby taka możliwość, abym dzisiaj wyszła z pracy pół godziny wcześniej? Muszę odebrać córkę z przedszkola.

- Tak, wyślij mi maila na ten temat, potwierdzę ci go i będziesz mogła.

- Dziękuje. - krzyknęła uradowana. Posłałam jej ostatni uśmiech, po czym weszłam do windy.

Dwie minuty później byłam na dwudziestym piętrze. Nie przeciągając, weszłam do biura. Usiadłam na fotelu, włączając laptopa. Widząc maila od recepcjonistki, odpisałam na niego. Nie miałam zamiaru pytać, o to co się stało. Zignorowałam to, po czym sprawdziłam umowę, a gdy ją przeczytałam wraz z analizą, podpisałam się pod tym.
Widząc jak ją traktuje, postanowiłam napisać maila do niego w jego sprawie.

,,Normalnie ją traktuj i nie zachowuj się jak dupek''

Vivianna Walker
Walker/Williams Industrial

Kilka sekund później, otrzymałam odpowiedź zwrotną.

,,Przyjdź do mnie na chwile''

Liam Williams
Walker/Williams Industrial

Zamknęłam klapę laptopa, po czym wstałam z fotela, kierując się do drzwi, zamknęłam je, wchodząc do jego biura. Siedział przy biurku, podpisując jakieś dokumenty. Włosy opadały mu na czoło, co wyglądało dość uroczo.

- Czy ty mnie nazwałaś dupkiem? - uniósł brew, podchodząc do mnie.

- Tak, masz ją normalnie traktować. Co to miało być rano? - zapytałam, przez co przeniósł swoje dłonie na dół moich pleców. Robi to specjalnie, dezorientuje mnie.

Cofnęłam się tyle ile mogłam, jednak poczułam za mną biurko mężczyzny, usiadłam na nim. Posyłając mu pewne spojrzenie. Jego dłoń dotknęła skrawka mojej sukienki, którą lekko podwinął, palce przesunęły się trochę dalej, dotykając koronkowego materiału moich majtek. Masuje mnie przez ich cienki materiał. Przygryzam dolną wargę, aby nie wydać żadnego dźwięku.

- Te ściany są dźwiękoszczelne. Sama dobrze o tym wiesz. Twoja matka specjalnie o to zadbała. - uśmiechnął się.

Odchyla skrawek majtek, dotykając palcami mojej cipki, przez co moja głowa automatycznie przechyla się do tyłu. Odruchowo rozchylam nogi, dając mu lepszy dostęp. Wkłada we mnie jeden palec, po czym dokłada drugi, na co jęczę cicho.

- Chce usłyszeć jak dochodzisz. - usłyszałam jego zachrypnięty szept.

Zwiększa tępo swoich ruchów. Przez co jestem już na skraju. Po chwili nie czuje już jego palców, odsunął się, brakowało kilku sekund, abym doszła. Przez co patrzę na niego mordującym spojrzeniem.

Uśmiecha się szeroko, zdejmując koszulę. Rozpuszcza moje włosy, które były związane w kucyka. Przez co kaskadami spływają po plecach.
Naparł na mnie, a po chwili słyszałam odgłos rozdzierającego się materiału. Zostałam przed nim w samych majtkach.

- Jak ja stąd wyjdę? - zapytałam, rozszerzając oczy.

- O to się nie martw. - posłał mi zniewalający uśmiech.

Rozpina swoje spodnie, wraz z bokserkami. Moim oczom ukazuje się jego wielki, gotowy do działania kutas. Obraca mnie i kładzie przodem do blatu. Jednym ruchem zdejmuje moją dolną bieliznę, kolanem rozszerzając mi nogi. Położyłam swój rozgrzany policzek na zimnym blacie biurka.

Nim zdołam się zorientować, wchodzi we mnie jednym, ale zdecydowanym ruchem. Owija garść moich włosów o swoją dłoń i lekko ciągnie w swoją stronę. Porusza się we mnie sprawiając, że mam ochotę jęczeć ze szczęścia. Tak tego mi było trzeba, seksu z nim.

***

Położyłam dłoń na jego ramieniu, układając się bardziej na jego kolanach. Jedynie jego koszula zdobiła moje ciało. Zapięcie od mojej sukienki było całkowicie porwane, przez co nie mogę wrócić do swojego biura, jestem zadana na niego przez kilka następnych godzin.

- Wszystko w porządku. - usłyszałam głos mężczyzny, przez co skończyłam rozmyślać.

- Tak. Tylko trochę mi się chce spać.- mruknęłam sennym głosem.

- Za kilka dni mamy się spotkać z naszymi rodzicami. Podobno chcą coś omówić. - westchnęłam, przytakując. Rozłożył bardziej ramiona, bardziej przyciągając mnie do siebie. - Jak Ci tu wygodnie, to możesz iść spać. - uniósł lewy kącik ust, pisząc coś w laptopie. Głowę położyłam na jego klatce piersiowej, momentalnie zasypiając.

- Jeszcze śpi. Nie gadaj tak głośno, bo ją obudzisz. - ułożył się bardziej na fotelu, ciągnąć mnie do siebie. Czułam się wyjątkowo wyspana. Otworzyłam lekko oczy, po czym je przymknęłam, czując rażące światło. Przekręciłam głowę w stronę drzwi, widząc naprzeciwko mnie, siedzącego Ryan'a.

- Ile spałam? - zapytałam zaspany głosem.

- Prawie cztery godziny. - roześmiał się. Automatycznie rozszerzyłam oczy, schodząc z jego kolan. - Jest po szesnastej. - dodał, patrząc na godzinę w telefonie.

- Czyli prawie wszyscy poszli. Jest Madison? - pytanie skierowałam do przyjaciela Williams'a.

- Nie ma, kilka minut temu wyszła. - odparł, zaciskając usta w wąską linię.

- Okej, to ja lepiej sobie pójdę. - powiedziałam, na co chcieli zaprzeczyć. Otworzyłam drzwi, po chwili je zamykając.

Dear Vivianna [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz