10. Wiem że tego chcesz.

1K 26 1
                                    

Zaraz koniec września i nadchodzi październik a wiąże się z tym zaczęcie uczęszczania do liceum. Z informacji które otrzymałam od mamy Phillip'a, dowiedziałam się że będę chodziła do klasy razem z nim. Phillip też trochę mi tłumaczył abym nie była w tej szkole taką osobą która nic nie umie i szczerze? Nie było tak źle. Przedmioty humanistyczne przyswoiłam bardzo szybko w zasadzie są łatwe. Gorzej mi szło z przedmiotami ścisłymi, matematyka zmiotła mnie z planszy. Phillip wręcz przeciwnie. Przedmioty ścisłe to dla niego życie, wszystkie wzory pamięta na pamięć, a przedmioty humanistyczne, pisanie rozprawek czy innych rzeczy są dla niego jedną, wielką zagadką.

Dowiedziałam się też parę rzeczy o Mattheo. Chodził też do normalnej szkoły i jest jak Phillip. Nienawidzi tych wszystkich rozprawek a wzory to dla niego życie.

Nie rozumiem ich.

Siedziałam przy biurku i rozwiązywałam zadania które dał mi Phillip abym zrobiła. Wygląda to jakby był moim korepytatorem, daje mi zadania, naucza ale robi to dla mojego dobra. Nie chcę abym była takim matołem.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdążyłam nic powiedzieć a Mattheo już wtargnął do pokoju i rzucił się na moje łóżko. Norma.

- Możesz uważać? Rozwalisz
zaraz mi to łóżko jak będziesz tak codziennie na nie skakał. - powiedziałam oschle i odwróciłam się w jego stronę.

- Wtedy będziesz musiała spać u mnie, a ja? Nie narzekałbym. - zrobił ten swój specyficzny uśmiech którego nie dało się rozwiązać.

- Dobra, czego chcesz zboczeńcu? - podkreśliłam ostatnie słowo po czym się zaśmiałam.

- Umiesz ogarniać papiery? Umowy i takie te sprawy. Masz kartki i przepisujesz sobie do laptopa to wszystko. - zapytał a ja się zdziwiłam.

- No tak, nie jest to nic skomplikowanego. A o co chodzi? - zapytałam zdezorientowana całą sytuacją.

- Będziesz czasem ze mną jeździła w jedno miejsce i będziesz wykonywać pracę. Dzisiaj godzina 20:00 widzę cie przyszykowaną na dole. Najlepiej w sukience.

- Ale... - nie dane było mi to dokończyć.

- Bez żadnego ale. Jest 14 więc masz jeszcze czas na przygotowanie. - powiedział i wyszedł z pokoju nie zamykając drzwi. Jak strasznie mnie to irytuje.

- Drzwi! - nie otrzymałam odpowiedzi więc musiałam je zamknąć sama. Wstałam i zamknęłam je, po drodze wzięłam telefon z komody i napisałam do Phillip'a.

Do Pana korepytatora:
Możesz przyjść sprawdzić te zadania?

Nie otrzymywałam odpowiedzi od czterdziestu pięciu minut więc nie zapokojona założyłam szybko jakieś spodnie i za dużą bluzę, włożyłam na nogi Jordany, wsadziłam telefon do tylnej kieszeni jeansów i wzięłam kartkę na której były jakieś wzory i cyfry z matematyki. Na prawdę się martwiłam bo zwykle odpisuje odrazu. Poszłam do pokoju Mattheo aby mu powiedzieć że wychodzę po czym zeszłam na dół i wyszłam z domu. Ochrona Mattheo dalej stała przy naszej bramie, ale od kilku dni ten typ się nie pojawiał więc rozważamy sytuację aby mogli już stąd iść.

Skierowałam się w stronę domu mojego przyjaciela, weszłam przez bramę która jak zwykle była otwarta, a następnie przeszlam przez drzwi które również były otwarte. Dom wyglądał jakby tam nikogo nie było, sprawdziłam najpierw cały parter a później weszłam na pierwsze piętro. Weszłam do pokoju Phillip'a i odrazu pożałowałam. Wyszłam jak najszybciej z pokoju, w sumie chyba nawet nie zauważył że tam weszłam. Zbiegłam na dół i wyszłam przed dom. Usiadłam na jednym ze schodów i czekałam.

Niebezpieczna gra ~ Mattheo RiddleWhere stories live. Discover now