Rozdział 2

1.5K 92 88
                                    

P. O. V. Polska

- ~Obiecałem ci coś~- powiedziała osoba za mną dziwnym głosem.

Nie mogłem uwierzyć. Bałem się cholernie. Chciałem się obrócić i spojrzeć na twarz włamywacza. Niestety strach nie pozwalał mi zrobić żadnego ruchu. Kiedy usłyszałem zbliżające się kroki do mnie to podskoczyła mi adrenalina. Zacząłem biec, ale już po jednym kroku zostałem uderzony w tył głowy. Skutkiem było chwilowe zakończenie mojego kontaktu ze światem.

Obudziłem się po nieokreślonym czasie. Byłem w jakimś dziwnym i obskurnym miejscu. Przypominało to jakąś piwnice. Zostałem przywiązany do krzesła, na którym siedziałem. Na szczęście byłem słabo zawiązany, więc po kilku dłuższych chwilach udało mi się uwolnić.

Wstałem z krzesła. Rozmasowując swoje nadgarstki przyglądałem się miejscu. W tym pomieszczeniu były w większości niepotrzebne rzeczy. Przypominało to bardziej stertę najróżniejszych przedmiotów, które zostały wyrzucone z powodu braku ich potrzeby.

Poszedłem w kierunku drzwi. Po cichu otworzyłem je. Wcisnąłem głowę w szparę i zacząłem szukać jakiejś żywej duszy. Na szczęście oprócz mnie nikogo nie było. Śmielej rozszerzyłem drzwi i wszedłem do drugiego pomieszczenia.

Przypominało to salon. Stół kawowy koło kanapy. Na wprost płaski telewizor na ścianę. Miał sporo cali, ale skupiłem się na innych elementach pokoju. Duży regał z liczną ilością książek. Miękki dywanik pod moimi gołymi stopami mnie lekko odprężył. Salon był połączony z kuchnią. Znajdował się tam całkiem duży stół. Lodówka, w której jest możliwość zobaczenia wnętrza bez otwierania drzwi. Na blacie leżał dosyć sporej wielkości nóż.

Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych. Przestraszyłem się, więc złapałem za pierwszą rzecz obok mnie. Był to wcześniej wspomniany nóż. Ustawiłem się w pozycji obronnej. Czekałem tylko aż osoba z korytarza wejdzie do kuchni. Wtedy będę mógł ją zobaczyć. Może uda mi się go zaatakować i uciec? Istnieje taka szansa, ale bardzo mała.

Po chwili dźwięk kroków stawał się coraz bardziej głośniejszy. Do pomieszczenia wszedł Niemcy. Spojrzałem przerażony na jego oblicze. Zaczął mi się przyglądać. Po chwili spojrzał się na to co mam w dłoniach. Zdziwiony podniósł jedną brew do góry i wrócił wzrokiem na moją twarz. Próbowałem na szybko coś wymyślić. Niestety z marnym skutkiem. Dodatkowo z tyłu był blat przez co miałem bardziej utrudnioną sytuację. Dodatkowo jedno wyjście z kuchni było pilnowane przez niego, a przy drugim może je szybko zastawić.

Zaczął się zbliżać. Musiał przejść wokół całego stołu. Kiedy to robił to ciągnął palce po nim. Pomyślałem, że czas na ucieczkę jest idealny i, że to moja jedyna szansa. Zacząłem szybko biec w kierunku salonu. Niestety nie udało mi się. Nawet nie przekroczyłem progu a już zostałem złapany. Dłoń przeciwnika wyrwała mi nóż, a później owinęła mnie w pasie. Druga zaś została położona mi na ustach.

- Nie wydawaj z siebie żadnego dźwięku. W sumie i tak cię nikt nie usłyszy. Mimo wszystko radzę ci się mnie słuchać. Każde przeciwstawienie się może skończyć się nieprzyjemnie dla ciebie- w tym momencie dłoń w której trzymał nóż udała ruch, jakby przecinała mi brzuch. Przełknąłem ślinę przerażony.- Boisz się, prawda? Zobaczysz, że to nie ostatni raz~- pocałował mnie w skroń.

Przypomniała mi się pewna taktyka na uwolnienie się. Przerabialiśmy to na kursach. Wykorzystałem to właśnie w tym momencie. Dodatkowo zabrałem mu nóż co dodało mi trochę odwagi. Pobiegłem w kierunku drzwi wyjściowych. Złapałem za klamkę, ale nie otworzyły się. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zostały one zamknięte. Niestety nie zdążyłem uciec.

Nagle za pleców pojawiła się postać. Po chwili dłonie po moich obu stronach położone na drzwiach niezbyt dobrego wróżyły. Poczułem szmatkę na swoich ustach. Przerażony nie chciałem wdychać jej zawartości, ale potrzebowałem złapać oddech. Nie myliłem się, że ten materiał był czymś nasączony, bo po chwili odpłynąłem.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now