2. Jutro dopiero nadejdzie

393 47 12
                                    

Jutro dopiero nadejdzie
15 września 2018

Harry

Z łóżka przeniosłem się do mojego biurka, które stało tuż pod oknem. Otworzyłem swój dziennik i zdjąłem skuwkę z długopisu. Wziąłem głęboki oddech, próbując się skoncentrować. Poniedziałki moje i Louisa zawsze były napięte. Pomiędzy gorączkowym braniem prysznica a ubieraniem się próbowaliśmy nie potknąć się o biedną Molly, która zdawała się nie zauważać, że stoi nam na drodze.

Nie wiedziałem, o czym chciałbym napisać, więc zamiast tego narysowałem w rogu kartki małą podobiznę Molly bawiącej się z zabawkową myszą, którą uwielbiała chować pod naszym łóżkiem. Moje myśli gdzieś odpłynęły. Zapatrzyłem się w widoczne za oknem klony, które przybrały teraz piękny odcień czerwieni z domieszką rdzawego pomarańczu gdzieniegdzie. Musiałem wyglądać na naprawdę zadumanego, bo już dziesięć minut później poczułem dłonie Louisa na ramionach. Uśmiechnąłem się i uniosłem ramię, by mój policzek mógł dotknąć jego dłoni.

- O czym myślisz, piękny? - zapytał. Wzruszyłem ramionami.

- O wszystkim. Głównie o jutrze – odpowiedziałem i nagle poczułem motyle w brzuchu. Musiałem zapomnieć zażyć leki. - Mógłbyś przynieść mi tabletki?

- Oczywiście – odrzekł i wyszedł z pokoju. Wiedziałem, że mam szczęście. Wiedziałem, że powinienem być szczęśliwy. Miałem wszystko, czego pragnąłem. Więc... Dlaczego czułem się tak źle? Dlaczego bałem się jutra? Mój żołądek skręcał się na myśl o jutrzejszym poranku. Nie było w tym żadnego sensu. Intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak. Nie mogłem tylko określić dokładnie co.

Kiedy Louis wrócił, w ręce trzymał szklankę wody z lodem i moje tabletki. Położył je przede mną na biurku i zaczął masować moje plecy.

- Dlaczego tak bardzo przejmujesz się jutrzejszym dniem? To zwykły poniedziałek, kochanie. Jak zawsze.

Chyba, że nie.

Ten dzień
16 września 2018

Harry obudził się i natychmiast poczuł zawrót głowy. Przezwyciężył jednak dyskomfort i usiadł zanim jeszcze rozdzwonił się jego budzik. Spojrzał na niego przelotnie, ale liczby wyglądały na ułożone na odwrót lub w przypadkowej kolejności. Przetarł oczy, ale i to nie poprawiło widoku, a nawet sprawiło, że poczuł się gorzej.

Louis musiał obudzić się wcześniej. Jego strona łóżka była pusta i wygnieciona w miejscu, gdzie leżał. Harry wstał, żeby je pościelić. Miał kłopot z utrzymaniem równowagi i kręciło mu się w głowie. Sądził, że to po prostu dlatego, że nie jadł nic od wczorajszego obiadu, więc kiedy skończył, zszedł na dół, ostrożnie trzymając się poręczy. Ostatnią rzeczą, jakiej by chciał było potknięcie się na schodach.

- O, jesteś. Śpiąca królewna – powiedział radośnie szatyn. Na kuchennej wyspie na Harry'ego czekała już mrożona kawa, dwa jajka z bekonem i tabletki.

Brunet wierzył, że Louis nie jest zwykłym człowiekiem a aniołem, który zszedł na chwilę na ziemię, a kiedy minie jego czas, wróci do nieba. Na myśl nie przychodziła mu żadna inna osoba, która robiła tyle dobrego co doktor Louis Tomlinson.

Nie sądził, że coś złego może się stać jego drugiej połówce. Harry głęboko wierzył w karmę i perfekcyjne działanie wszechświata. Ale cała ta wiara, cała nadzieja... Miała zostać odebrana w momencie, gdy dotrze do swojego biura.

- Musisz iść dzisiaj do pracy, skarbie? - zapytał brunet, siadając na stołku i popijając kawę. - Może oboje weźmiemy dzień wolny? - Miał nadzieję, że Louis się zgodzi. Czuł w powietrzu coś dziwnego, czego za nic nie mógł rozpoznać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 22, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You Put the Cute in Execute PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz