Rozdział 2

208 17 2
                                    

" To, co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy."

Hope mimo, iż była wycieńczona płaczem, nie była w stanie usnąć. Jej delikatna dłoń zatrzymała się na telefonie. Weszła w galerie swoich zdjęć i filmów. Uśmiechnęła się przez łzy. Nawet jej telefon był przepełniony Zaynem. Zdjęcia, z czasów, kiedy cieszyli się ze wszystkiego jak dzieci, którymi zresztą byli. Hope nigdy nie sądziła, że dorosłość, czyli to o czym tak bardzo marzyła, okaże się jej koszmarem. Przeglądała filmiki, nagrywane przez jej brata Louisa, który kochał to robić, dlatego tyle pamiątek w postaci nagrań wideo miała na swoim telefonie. Teraz była w pewnym sensie zła na niego, za te nagrania. Gdyby ich nie było, może było by jej łatwiej zapomnieć o tym jaki był Zayn, a wtedy może umiałaby go nie kochać.... Nie nie umiałaby, bo nie da się zapomnieć miłości życia. Możne jedynie wmówić światu, że sens Jej życia, nie jest już nazwany Jego imieniem, ale Ona i tak wie, jaka jest prawda. Jedno nagranie przyciąga jej szczególną uwagę. To przedstawienie.... Ten moment, który sprawił, że oddała mu każde spojrzenie, dotyk. Dla niego, to była jedynie gra aktorska, ale dla niej każdy gest, każda kwestia, była tak bardzo autentyczna...

3 LATA WCZEŚNIEJ, SZKOŁA ŚREDNIA, BRADFORD,

Znów zatrzymała się na szkolnym korytarzu i ukradkiem zerkała w jego stronę. Chłopak o kruczo czarnej czuprynie, nawet nie zaszczycił jej przelotnym spojrzeniem. Był zajęty patrzeniem, na swoją dziewczynę- blond piękność, która zajęta była przyglądaniem się swoim przerażająco długim paznokciom, pomalowanym ochydnie neonowym lakierem. Dziewczyna z bólem w oczach przyglądała się, jak Zayn, unosi twarz swojej ukochanej, po czym wtapia w nią swoje wargi. Cios był okropny, choć przecież, nie miała prawa czuć zazdrości... przecież on nigdy nie był jej. Podeszła do swojej szafki i wyjęła książki na angielski. Podręczniki niezdarnie wypadły jej z rąk, kiedy do jej nozdrzy dotarł znajomy zapach... jego zapach. Zawsze tak było... Zawsze tak na nią działał.

- Wszystko ok? - spytał, podnosząc jeden z podręczników, który niefortunnie upadł na jego nogę. Kiedy wyciągnął dłoń, by podać jej książke, jej ręka zadrżała.

- Ta... Tak... Dzię...Dziękuję... - wyjąkała, niemal szeptem i poczłapała do swojej klasy, potykając się o własne nogi.

***

- Dobrze, więc... jak już mówiłem dzisiaj mam dla was niespodziankę. Wyznaczę osobę, która zagra w musicalu, w naszej szkole... - zaczął pan Taylor, szeroko się uśmiechając. Hope już się wyłączyła. Wiedziała, że nie ma szans zagrać w tym musicalu. Przepięknie śpiewała, ale sama nie miała o tym pojęcia. Jej głos, był wręcz anielski, ale nigdy, nie dała nikomu szans, na to by mógł ją usłyszeć. No.. może oprócz jej brata, Louisa z którym uwielbiała tworzyć duety w zaciszu domowym...To była ich mała tajemnica. A może już nie?

- Więc, z pierwszaków wybiorę jedną osobę... ale za to zagra ona główną rolę... Będzie to dziewczyna, bo główną rolę męską, mamy już obsadzoną. Będzie to senior.- Hope tylko westchnęła na te słowa. Miała świadomość, że jej marzenia, za chwile spełnią się komuś innemu. 

- Myślę, że panna Tomlinson , będzie odpowiednia do tej roli. - Wzrok wszystkich spoczął na Hope, ale ona nawt tego nie zauważyła. W tym momencie była skupiona, na czymś, a raczej kimś innym. Drzwi wejściowe do klasy otworzyły się, a w nich stanął ZAYN JAVAD MALIK. Co On tu robi? 

- Tak... To właśnie Zayn i Hope, zagrają główne role... Gratuluję. - Do Hope te słowa nadal nie docierały. Jak to? Ona i Zayn?Przecież ona, przy nim nie może wydusić z siebie słowa. A co dopiero śpiewać i odgrywać rolę.

- Po tej lekcji, odbędzie się pierwsza próba, stąd obecność Zayna tutaj. - objaśnił nauczyciel.

*KONIEC WSPOMNIENIA*

Od tej chwili już nic nie było takie same. On przestał być dla niej pięknym nieznajomym, a ona w końcu została przez niego zauważona. Wtedy myślała, że od tego mementu będzie pięknie... I w pewnym sensie było. Miała jego przyjaźń. Codziennie patrzyła na jego uśmiech i słyszała jego głoś, ale zawsze była tylko przyjaciółką. Chłoneła, każdy jego gest i uśmiech, ale w głębi duszy pragnęła znacznie więcej. Dziś już wie, jak wiele wtedy miała. Dziś oddałaby wszystko, by to wróciło. Mogłaby znieść jego nieziemsko fałszywą i plastikową dziewczynę, byle tylko widzieć Zayna szczęśliwego.

Łzy znów popłynęły z jej oczu ciurkiem, kiedy uświadomiła sobie, że to nigdy nie wróci. Tamten Zayn to wspomnienie. Rozmyte, dalekie... Wspomnienie. Nagle dzwięk tuczonego szkła i głośny krzyk, dochodzący z pokoju sprawił, że Hope zerwała się na równe nogi. To co tam zastała roztrzaskało jej serce na jeszcze mniejsze kawałki... Widok Zayna, w takim stanie był najgorszym bólem... Była silna... NIE... wcale nie była... Ona w pewnym sensie już nie żyła. Była cieniem, podporą Zayna, ale nie było już Hope Tomlinson, była... Ona sama nie wiedziała kim. Myślała, że nikim, ale była kimś wyjątkowym. Być może to ta wyjątkowość ją gubiła za każdym razem, gdy oddawała Zaynowi kolejną cząstke siebie. Jeszcze wtedy, nie miała pojęcia, że pewnego dnia, nie zostanie już z niej zupełnie nic. To tak jakby, zaprzedała duszę djabłu, choć przecież była święcie przekonana, że u boku ma Anioła... Anioła, któremu upadek z wysokości zranił skrzydła i sprawił, że nie może latać. Hope była przekonana, że uda jej się go uleczyć, że jej anioł jeszcze pofrunie i pewnego dnia, zostanie jej Aniołem Stróżem...Była... Nie przejmowała się tym jaką cene ona sama za to zapłaci. Ale czy to dobre posunięcie?

__________________________________________________________

Hej, Kochani! ; ) Wiem, że znowu długo nie było rozdziału, za co PRZEPRASZAM, ale tak jak już pisałam, mam teraz trudną sytuację i mało czasu. Dziękuję z całego serca za gwiazdki i te  DWA cudowneee komentarze ; ) Niby dwa, a dały mi tyleee radości. ; ) Wiem, że rozdziały są krótkie, ale to tak na początku... Taki rodzaj wprowadzenia. ; ) Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zostawicie gwiazdkę i/lub komentarz (byłoby cudownie). ; D Do następnego. ; )

InvisibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz