IV

536 12 0
                                    

Piotr rozentuzjazmowany opowiadał przy kolacji o swoim pierwszym, samodzielnym przeszczepie. Nie potrafiła się skupić na jego słowach. Od czasu do czasu posyłała mu niewyraźny uśmiech, kiwała głową ze zrozumieniem, ale kompletnie nie wiedziała, o czym jej teraz dokładnie opowiadał. Jej myśli były dużo dalej. Miała dość. Wykręcając się bólem głowy zaszyła się w sypialni. Jej nocna koszulka wciąż pachniała Dobrzańskim. Ktoś postronny nie zwróciłby nawet uwagi na ten niezbyt intensywny zapach. Ona go czuła. To ta woń, za którą tęskniła tyle miesięcy. Zaczynała wariować.


Niechętnie pojechała do firmy. Miała ochotę jeszcze przez kilka dni zostać w domu, ale wiedziała, że Piotr zacząłby pytać. Chciała uniknąć odpowiedzi i kłamania prosto w oczy. I tak było jej wystarczająco ciężko.

Cicho wsunął się do jej gabinetu. Stała tyłem do drzwi segregując dokumenty na biurku. Podszedł niezauważony i złożył delikatny pocałunek na jej szyi. Wzdrygnęła się i gwałtownie od niego odskoczyła.

- Nigdy więcej tego nie rób – niemal wysyczała przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w szybę wychodzącą na korytarz. Na szczęście było pusto. Spojrzał na nią marszcząc brwi.

- Przepraszam – powiedział spokojnie – Tęskniłem – rzekł z ujmującym uśmiechem

- Głośniej! Głośniej! Niech usłyszy cię cała firma! – nerwy zaczęły jej puszczać. Do tej pory potrafiła się opanować, ale gdy znalazł się przy niej, znów wywołał w jej wnętrzu burzę, której nie potrafiła wyciszyć.

- Co się dzieje? – wpatrywał się w nią intensywnie

- Nic. Oprócz tego, że zdradziłam męża – powiedziała stłumionym głosem – to nic się nie dzieje – nerwowym gestem poprawiła włosy

- Ja poniekąd w tej sprawie – dodał zbliżając się do niej – chciałbym porozmawiać. O przeszłości i przyszłości – celowo zaakcentował ostatnie słowo.

- Nie będę prowadzić z tobą takich dyskusji w biurze. Nikt nie może się dowiedzieć, rozumiesz?

- Dobrze. To pójdź ze mną na kawę, lunch, spacer. Gdziekolwiek – naciskał

- Nie. Na razie nie jestem gotowa na taką rozmowę. Muszę dojść do ładu sama ze sobą – przyjrzał j się badawczo i zrozumiał, że siłą nic nie ugra.

- Dobrze. Poczekam tyle, ile będziesz chciała – szepnął zrezygnowany i posłusznie wyszedł z jej gabinetu. Głośno wypuściła powietrze z płuc.


Kiedyś to jemu zarzucała, że jest obłudny, że kłamie na każdym kroku, że zdradza. Teraz robiła dokładnie tak samo. Kłamała. Tak naprawdę nie była uczciwa ani w stosunku do Piotra, ani w stosunku do Marka. Zdradziła męża i co gorsze, wcale tej zdrady nie żałowała. Nie bardzo wiedziała, co ma zrobić. Ten pocałunek wtedy w gabinecie. Sama nie wiedziała, co ją do niego pchnęło. Tęsknota, sentymenty czy miłość? Marek wciąż był dla niej ważny, bardzo ważny, ale nie mogła zapominać o Piotrze. On w tej całej sprawie był najmniej winny, a najwięcej go dotyczyło. Potrzebowała czasu. Najbliższe dni postanowiła poświęcić na pracę i ślub Sebastiana i Violetty. Później będzie zastanawiać się nad swoim życiem.


Trzymając Piotra za rękę wkroczyła do Urzędu Stanu Cywilnego na Ursynowie. Musiała przyznać, że Kubasińska wyglądała zjawiskowo. Promieniała. Sebastian również był szczęśliwy. Goście powoli zaczęli się gromadzić. Kilka osób z firmy, przyjaciele i najbliższa rodzina. Jakieś czterdzieści osób. Wreszcie go dostrzegła. Stał z boku i bacznie ją obserwował. W idealnie skrojonym, czarnym garniturze wyglądał jak marzenie. Posłał jej tęskne spojrzenie. Odwróciła głowę w stronę Piotra i zaczęła o czymś mu opowiadać. Zaczęło się. Dobrzański, wraz z przyjaciółką Violki Gośką, był świadkiem. Stał bokiem do zebranych gości. Ta pozycja dawała mu okazję do zerkania od czasu do czasu na Ulę. Skupił na niej całą swoją uwagę podczas składania przez młodych przysięgi. Zastanawiał się, czy jemu kiedykolwiek będzie dane ślubować ukochanej miłość, wierność i że jej nie opuści aż do śmierci. Czuła na sobie jego wzrok, ale pozostawała niewzruszona. Uparcie wpatrywała się w plecy Olszańskiej. Pojechali na przyjęcie weselne do pobliskiej restauracji. Zajęła się prowadzeniem dyskusji z Anią i Pshemko, z którymi siedzieli obok. Na chwilę zapomniała o Dobrzańskim. Tylko na chwilę. Tuż po posiłku rozpoczęła się zabawa. Wirowała na parkiecie w ramionach Piotra. Wciąż czuła wlepione w nią spojrzenie Dobrzańskiego. Zmęczona opadła na krzesło, by po ledwie kilku minutach usłyszeć za sobą jego głos

Za późno?Where stories live. Discover now