5. Najmniejsza rzecz

20 4 2
                                    

Mila po raz piąty tego dnia wylogowała się z portalu sprzedażowego i po raz piąty tego dnia wypuściła powietrze z ust z rezygnacją. Nikt nie widział siebie w domu, w którym rok po roku wyczarowywało się jej dzieciństwo. Pomyślała, że to pewnie wina nieprzemalowanych na biało ścian – taki zabieg podobno ułatwia potencjalnym kupcom wyobrazić sobie siebie w danej posiadłości – i postanowiła, że jeśli znajdzie siłę, podejmie się tego w przyszłym tygodniu. Nadal miała bowiem zaległy urlop do wykorzystania.

Nastała jesień; bardzo dżdżysta i wietrzna, zimna i nieprzyjemna. W drodze do pracy jedynym pocieszeniem dla Elin była myśl o sprawnej (wreszcie) klimatyzacji w biurze i oderwaniu się od dylematów, które ścigały ją od miesiąca, nie pozwalając prędko zasypiać wieczorami. Nie lubiła ich; wzbudzały w niej poczucie winy, niepokój i niemal niepohamowaną potrzebę wybrania w komórce numeru, który potrafiła wyrecytować choćby obudzona w środku nocy. Nie miała go w kontaktach, bo wcale nie musiała.

Kiedy myśli zaczynały burzyć jej z wolna budowany ład, pojawiały się w jej głowie argumenty „za" podjętą decyzją: że on pewnie już o niej zapomniał, że to był idealny „ostatni akt" ich znajomości, że przecież on naprawdę nie mógł jej wybaczyć, bo to przeczyło jakimkolwiek zasadom logiki, a Peter był cały zbudowany z racjonalizmu i logiczności. Egoistyczna jednak część jej charakteru – ta, która była winowajczynią całego zamieszania – podpowiadała jej, że gdyby nie uciekła starym zwyczajem z hotelu, teraz na jej palcu błyszczałby znowu pierścionek.

Tylko czy to byłoby dobre dla niego? Męczyć się ze świadomością, że jego narzeczona zrobiła mu takie świństwo?

Mila spojrzała na swój palec serdeczny, by po chwili zacisnąć lewą dłoń w pięść.

Nie, i nawet nie waż się myśleć inaczej, skarciła się w duchu.

Być może takie właśnie były profity niewyznania tej małej rzeczy. Bo wtedy mogłyby dojść niepotrzebne komplikacje, wątpliwości... Bez nich ich sytuacja była pozornie czysta. To mózg kusił ją samolubnymi wizjami. Zagłuszała je więc wyuczonymi historyjkami i pracą.

– Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość! – Wielki stos wydruków wylądował z hukiem na jej biurku, a Mila cała podskoczyła.

Spojrzała na swoją szefową, która znowu była w wyśmienitym nastroju. Kiedy ostatni raz ją taką widziała, ogłaszała bankiet. Elin nie miała więc pewności, czy nadchodzący news był taki cudowny, jakim go Jelar reklamowała.

Wspomnienia z tamtej nocy błysnęły jej przed oczami, więc intuicyjnie zacisnęła powieki.

Oderwała dłonie od klawiatury. Jelar usiadła na niewielkim skrawku jej biurka, wyraźnie zadowolona z siebie. A Elin czuła się tylko bardziej zagrożona.

– Jestem dobroduszna i cię lubię, bo nie jesteś tam żadna pierwsza lepsza – zakomunikowała szefowa. Choć powinna była się poczuć doceniona, młodsza redaktorka wywołała w sobie tylko większe poczucie strachu. – A nasze przychody pozwoliły nam ostatnio na większą szarżę... Spieszę wyjaśnić, że jakiś miesiąc temu otworzyłam filię w Londynie. Tłumaczymy nasze słoweńskie dzieła na angielski i muszę przyznać, że mają popyt. Oczywiście, nie tylko naukowe, literatura popularna stanowi tam podstawę funkcjonowania, ale... ten oddział pilnie potrzebuje porządnej pani redaktor.

Serce w piersi Mili zamarło na chwilę.

W najśmielszych snach nie wyobrażała sobie, że mogłaby kiedykolwiek dostać taką szansę. Zadowoliłaby się posadą zastępczej redaktor do końca życia, jeśli tylko miałaby służyć u boku Jelar, więc kiedy ta przyszła do niej z taką bombą, Elin poczuła, że jej kolana miękną. Całe szczęście, że tak czy siak siedziała. Nie mogła jednak wydusić słowa.

PolaroidWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu