Rozdział 5

144 8 0
                                    


 Lena

listopad

Mieszkanie z Masonem nie okazało się aż tak okropne. Wbrew pozorom mieszkało nam się całkiem dobrze i w miarę możliwości staraliśmy się nie wchodzić sobie w drogę. Chociaż kilka razy zdarzyło się, że blokowałam rano łazienkę kiedy to on spieszył się do pracy czy na zajęcia. Niestety na to nie mogłam już nic poradzić. Zazwyczaj po prostu mijaliśmy się gdzieś w przejściu. Każde z nas miało swoją przestrzeń i staraliśmy się nie wchodzić sobie w drogę. To było rozsądne posunięcie, bo inaczej istniało dość duże prawdopodobieństwo, że mogliśmy się pozabijać.

Dzisiejszego poranka standardowo minęliśmy się w salonie. Mason wychodził, a ja dopiero wstałam. Tak naprawdę sytuacje kiedy oboje byliśmy w mieszkaniu razem, zdarzały się sporadycznie. Oboje pracowaliśmy, mając przy tym studia. Sama miałam mało czasu na sen czy cokolwiek innego więc nie dziwiło mnie to, że mój współlokator również.

Przekroczyłam próg kawiarni gdzie zamiast Diego, swoim uśmiechem przywitała mnie Carla. Lekko zdziwiona odwzajemniłam ten drobny gest, a dziewczyna pomachała do mnie radośnie. Kruczoczarne włosy upięła w wysokiego koka, a cały pracowniczy mundurek miała tak idealnie wyprasowany, że sama wpadłam w zachwyt. Przechodząc za barem, dokładnie się jej przyjrzałam. Wyglądała co najmniej jak z reklamy lodów czy innych słodyczy.

— Diego nie ma? — Oparłam się o blat.

— Pochorował się, ale jestem ja — odpowiedziała entuzjastycznie, rozkładając ramiona. Włosi i ten ich temperament. — Muszę udowodnić ojcu, że dam radę przypilnować kawiarni przez kilka następnych dni kiedy on wyjedzie — w jej oku pojawił się charakterystyczny błysk. Widziałam w niej determinację i niestety ze wszystkich cech Carli tą najgorszą było to, że stale chciała zaimponować ojcu. Pan Rossi był dość poważnym i wymagającym człowiekiem jeżeli chodziło o pilnowanie interesów. Carla jednak chciała za wszelką cenę udowodnić ojcu, że może dać sobie radę.

— Zostawił cię samą z kawiarnią? — Zapytałam, przewiązując w tym czasie fartuch wokół pasa.

— Może trochę więcej wiary we mnie co? — Oburzyła się żartobliwie. Obie zaśmiałyśmy się z tego, w jaki sposób te słowa padły z jej ust. — To będzie twój najlepszy dzień w tej pracy.

— W to nie wątpię — odpowiedziałam, wchodząc na zaplecze. Sprawdziłam stan produktów i pokroiłam kawałki ciasta, żeby ułożyć je w gablotach. Było wcześnie rano więc nie miałyśmy jeszcze tak wzmożonego ruchu jak w porze drugiego śniadania.

Układałam spokojnie ciasto podczas gdy Carla zamiatała salę i przecierała stoliki. Nuciłam pod nosem piosenkę, która leciała w radiu. Włoszka zrobiła obrót wokół własnej osi i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Miała rację, że będę bawić się z nią lepiej. I dla naszego dobra Diego niekoniecznie musiał o tym wiedzieć.

Brunet był dobrym przyjacielem, ale był też kilka lat starszy od nas i czasami brał niektóre rzeczy zbyt poważnie. Chociaż może dobrze, że ktoś w ich związku miał w sobie chociaż trochę powagi, bo Carla nie miała jej wcale.

Włoszka odłożyła w końcu miotłę i usiadła na stołku barowym po drugiej stronie, gdzie ułożyła przy okazji drobiazgi leżące na barze i robi porządek w ulotkach. Wzięłam się za uzupełnianie ziarenek kawy w ekspresach i oczywiście musiałam poparzyć sobie palce wrzątkiem. Zawsze robił to Diego. I właśnie przez to zauważyłam pierwszy poważny skutek braku jego obecności.

— Niech lepiej Diego wraca szybko — westchnęłam poirytowana. Spojrzałam w stronę koleżanki, która zaśmiała się pod nosem i wróciła do przeglądania czegoś w telefonie.

Flatmate |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now