1.

910 43 28
                                    

— Wreszcie wyjdziesz do ludzi! — krzyknął Bogum widząc swojego przyjaciela. Taehyung przewrócił oczami na to wsiadając do auta Parka.

To był jego pierwszy dzień w szkole. Pierwszy raz w życiu będzie miał okazję usiąść do szkolnej ławki, wśród swoich rówieśników. Wreszcie udało mu się przekonać rodziców, aby pozwolili mu uczyć się jak normalny człowiek. Nie było to proste. Musiał wiele obiecać, jednak w końcu przystali. Bardzo się z tego cieszył. W plecaku oczywiście jedna kieszonka była pełna leków, jakby coś się działo. Wiedział, że musiał uważać, jednak znał siebie i swoje ograniczenia. Co najważniejsze – nie był sam. Jego przyjaciel, Bogum będzie w tej samej klasie co on.

Taehyung w zasadzie odziedziczył wygląd po ojcu, a charakter po matce. Był przystojnym i wysokim chłopakiem ale pewnym siebie i zdeterminowanym. Do tego jeszcze, dzięki temu, że większość wolnego spędzał w towarzystwie Boguma albo swojego kuzynostwa jego charakter stał się ostrzejszy. Mimo tego wszystkiego, nadal się stresował. Wiedział, że nie miał czym, a jednak. Już dawno nie miał możliwości porozmawiania z kimś obcym. Bogmu wiele razy mu tłumaczył, że bycie miłym i pomaganie obcym zaprowadzi to donikąd. Nie musiał więc nikogo poznawać, aby być sobą. Jeśli chciał mieć więcej znajomych, to nie problem, jednak nie mógł też za szybko nikomu ufać.

Wszyscy myśleli, że Kim będzie nieśmiałym i wycofanym dzieciakiem, jednak kiedy tak się nie stało, jego mama zaczęła się bardziej martwić. Nie chciała, aby ktoś zranił jej syna ani też, żeby on to zrobił. Czasem zabraniała mu spotykania się z Bogumem twierdząc, że to on miał zły wpływ na jej syna.

W zasadzie, było w tym ziarenko prawdy.

To dzięki niemu nie bał się mówić tego, co myśli. Bogum pomógł mu nie zamknąć się w sobie. Dał mu do spróbowania alkohol i papierosy, co nie było dobre, zważając na chorobę Taehyunga. Poznał go kiedyś z jednym chłopakiem,w którym Tae po raz pierwszy się zauroczył. Był z nim także na kilku imprezach, bez wiedzy rodziców oczywiście. Więc to nie tak, że siedział zamknięty w swoich czterech ścianach. Dzięki przyjaźni z Bogumem poznał świat zewnętrzny, który tak mu się podobał, a nie był w stanie go dosięgnąć.

— Gotowy na pierwszy dzień szkoły? — zapytał Bugum patrząc na przyjaciela.

— Urodziłem się gotowy — zaśmiał się. Ruszyli spod domu rodzinnego Boguma.

— Jak wyrwiesz już pierwszego dnia więcej lasek niż ja, to kark ci ukręce.

Zaśmiali się wspólnie.

Do szkoły nie mieli daleko. Już po kilkunastu minutach zatrzymali się na szkolnym parkingu.

Wtedy Taehyung poczuł, jak serce mu łomocze w klatce piersiowej. Doskonale wiedział, że powodem nie była choroba. Widząc mnóstwo ludzi i ogromny budynek aż zacisnął ręce na swoim zielonym płaszczu.

— Bedzie dobrze, nie stresuj się.

— Łatwo ci mówić — mruknął.

— Też wyobraź sobie, że to zwykły powrót do tej budy po wakacjach. — Poklepał go po ramieniu i pociągnął w stronę wejścia. Oficjalne rozpoczęcie było dzień wcześniej, jednak je sobie odpuścili. Zaczynały się lekcje. — Serio nie wiem, czemu tak bardzo się tutaj pchałeś. Znudzi ci się po tygodniu, zobaczysz.

— Z pewnością będzie to lepsze niż osiem godzin dziennie słuchać gadania Twojego ojczyma

— Ej, ej od mojego ojczyma to spierdalaj — pchnął swojego przyjaciela lekko, na co tamten się zaśmiał. — Jest zajebistym nauczycielem.

Po przekroczeniu progu pierwsze, co zauważyli, to ciekawskie spojrzenia. W zasadzie, Boguma znali wszyscy, więc zawsze mnóstwo osób się na niego gapiło, jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie on narobił tyle szumu po zrobieniu kilku kroków.

DILLIGAFWhere stories live. Discover now