Jesteś dobrym człowiekiem

338 24 3
                                    

           
Draco, patrząc na dom Lucjusza czuł jak nogi uginają mu się pod ciężarem własnego ciała. Bał się tego spotkania. Ostatni raz widział go kilka miesięcy temu. Kiedy przez niego trafił do skrzydła szpitalnego.

- Będzie dobrze - wyszeptała Vee, łapiąc go za rękę. Chłopak nie odpowiedział ani słowa tylko mocniej ścisnął jej dłoń.

Wolnym i niepewnym krokiem podążyli do wejścia. Chwilę później blondyn zapukał do drzwi. Zaraz otworzył je Lucjusz. Po jego wyrazie twarzy można było odczytać, iż zupełnie nie spodziewał się gości. Tym bardziej takich.

- Możemy wejść? - zapytała brunetka, chcąc przerwać moment ciszy.

- Oczywiście - wpuścił ich do środka i zaprowadził do salonu. Samo mieszkanie nie było takie złe. Małe, ale przytulne. Zapewne nie sprostało wymaganiom mężczyzny, który przywyknął do wyższych standardów, jednak kiedy Narcyza wyrzuciła go z domu nie miał pieniędzy na kupno lepszego, zważając na to, iż nie miał żadnej pracy.
- Co was do mnie sprowadza?

- Chcę ci powiedzieć, że cię nienawidzę. Od małego niszczyłeś mi życie. Znęcałeś się nade mną fizycznie i psychicznie.  Przez ciebie straciłem Zgredka, mojego jedynego przyjeciela w tamtym czasu. Musiałem przez ciebie zostać śmierciożercą! - podniósł ton głosu.
- Voldemort dawał mi okrutne zadania, a ty zamiast coś zrobić tylko się na to patrzyłeś. Chciałeś też zniszczyć moją relację z Veronicą, jedyną osobą, która utrzymywała mnie przy życiu! - kiedy wygarnął ojcu to co trzymał w sobie od dawna poczuł wielką ulgę.

- Jak to się stało, iż Wenter znowu jest z tobą? - zapytał. Zabolały go słowa syna, mimo że starał się tego po sobie nie pokazywać.

- Nie jesteśmy razem, pojechaliśmy grupą na wspólny wyjazd. Nie miałam pojęcia, że Draco tam będzie - wyjaśniła Vee.

- Dalej jesteś na mnie zła? - Lucjusz był ciekawy, czy dziewczyna wciąż chowa urazę.

- A jak sądzisz? - przymróżyła oczy.
- Czas od kiedy odrodził się Riddle do zakończenia bitwy o Hogwart był najgorszym okresem w moim życiu. Straciłam wiele bliskich mi osób. Niestety ty odebrałeś życie jednej z najważniejszych. Nigdy o tym nie zapomnę. Każdego dnia myślę o Thomasie, zastanawiam się co by było, gdyby żył. Jakie życie bym teraz wiodła. Ja po prostu tobą gardzę. Jesteś dla mnie śmieciem. Zasługujesz na śmierć i z chęcią bym cię zabiła, ale zmieniłam się, więc niestety tego nie zrobię - nie miała zamiaru ukrywać odrazy i żalu.

- Żałuję tego co robiłem przez wcześniejsze lata swojego życia, ale naprawdę się zmieniłem - zapewnił. Chciał przekonać syna, jednak chłopak nie wierzył w jego słowa.

- Daruj sobie - zmierzył go wzrokiem.

- Przyszedłeś tu tylko po to, aby powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzisz? - uniósł jedną brew.

- Nie tylko - zrobił zamach i z całej siły uderzył ojca pięścią w twarz. Ojciec nie spodziewał się takiego zagrania syna. Na początku miał w planach odpuścić, lecz gdy syn spoliczkował go po raz kolejny, nie wytrzymał. Rzucił się na blondyna.

- Po co ze mną zadzierasz? - rzucił nim o ścianę.
- A chciałem być miły - uderzył go w brzuch.

Veronica przerażona stała, wpatrując się w to jak Lucjusz bije Draco. Nie sądziła, że mężczyzna po tym wszystkim będzie w stanie go zaatakować. Mimo zadanych ciosów nie miał zamiaru przestać. Wenter nie wiedziała co ma zrobić. Widziała, iż musi zadziałać, ponieważ sytuacja robiła się nie ciekawa.

W przypływie chwili wyjęła różdżkę z torebki i nakierowała na Lucjusza.

- Crucio! - użyła zaklęcia. Ten natychmiast puścił syna, upadając na podłogę. Ból był niewyobrażalny, czuł każdą komórkę swojego ciała. Veronica przestała go torturować dopiero wtedy, gdy zemdlał.

Wciąż cię kocham Where stories live. Discover now