13. Polscy złoczyńcy są dziwni

719 89 110
                                    

- Ciekawe miejsce. - Stwierdził Dabi sarkastycznie. Kiedy nikt mu nie odpowiedział, nasunął kaptur mocniej na głowę i oparł się o pomalowaną sprejami ścianę. 

Kurogiri powiedział, że ma ich dość, a konkretniej ich kłótni i tłuczenia jego kieliszków. Przeteleportował ich więc jak najszybciej do Polski. 

Tam miał czekać na nich któryś z tamtejszych złoczyńców, ale się nie zjawił. Pójście gdzieś nie wchodziło w grę, ponieważ nie znali miasta. Zostało im tylko czekać. 

- Tomura, nudno mi. - Powiedziała Toga. - Mogę iść kogoś zabić? 

- Nie. - Stwierdził sucho chłopak. 

W powietrzu wisiała wilgoć, a Shigaraki jak zwykle był z tego powodu wkurzony. Woda źle działała na jego ojca. Normalnie spędziłby taki dzień pod kołdrą i z komputerem, ale dzisiaj nie mógł tego zrobić. Nie mógł nawet ściągnąć odciętej ręki z twarzy, ponieważ w każdej chwili mogli zjawić się Polacy, a on musiał wyglądać na przywódcę. 

Życie jest ciężkie, pomyślał. 

Nagle zobaczyli przed sobą jakąś osobę. Cała Liga Złoczyńców wstała i zaczęła udawać, że byli na to przygotowani. 

Był to jasnowłosy mężczyzna w spodniach dresowych i luźniej koszulce. Miał na niej jakiś napis, ale Tomura nie mógł go odczytać. 

- Wy jesteście tymi z Japonii?

- Tak, to my. - Powiedział Tomura. - Jestem Tomura Shiga... 

- Dobra, nie obchodzi mnie to. Chodźmy bo zimno. - Stwierdził złoczyńca i poszedł w swoim kierunku. Dabi uśmiechnął się kpiąco, wyobrażając sobie zdezorientowaną i wściekłą minę Tomury. Niestety przez dłoń na twarzy Japończyka nie mógł jej zobaczyć na żywo. 

- Słuchaj no, ty niedorobiony... 

- Z zasady nie słucham ludzi z ręką na ryju. - Stwierdził nieznajomy, ponownie przerywając Shigarakiemu wypowiedź. 

Tomura odetchnął dwa razy głęboko i poszedł za Polakiem. 

Potrzebuje konsoli. I komputera. I drugiego komputera. 

Na jego nieszczęście, Kurogiri pozwolił mu wziąć jedynie jeden komputer. Na szczęście ten na którym należał do grupy na grze z uczniami UA. Już nie mógł się doczekać żeby zniszczyć czyjeś marzenia dotyczące sukcesów, oraz szczęścia...

Skierowali się do opuszczonego bloku. Tam przeszli przez piwnicę, do bliżej nieznanego miejsca. 

Czekało już tam kilka osób. 

Pierwsza była czarno-zielono-czerwono włosa dziewczyna. Siedziała na wysokim krześle i wesoło machała nogami. Miała w oczach ten sam dziwny, szalony płomień co w oczach Togi. Tylko co do stroju bardzo się różniły. Ubrana była w trochę zbyt duże, luźne ubrania i grube rękawice. 

Drugi był łysy mężczyzna w czarnym dresie z trzema paskami. W rękach trzymał jakiś kij. Z jego wyrazu twarzy można było odczytać tylko wrogość. 

Ostatni był rudowłosy chłopak w okrągłych okularach. Ubrany był w zieloną koszulkę i jeansy ubrudzone czymś czarnym. Bawił się kluczykami od samochodu, podrzucając je w dłoni. 

- Który z was to przywódca? - Zapytał Shigaraki, wychodząc krok naprzód. Żaden z nich nie wyglądał mu na osobę która mogłaby dowodzić grupą przestępczą. 

- Nie mamy przywódcy. Wszyscy jesteśmy towarzyszami. - Powiedział rudowłosy. 

- Nie gadaj mi o towarzyszach, tylko powiedz kto tu jest szefem. - Powiedział coraz bardziej wkurzony Tomura. Chłopak który ich przyprowadził spojrzał na niego pytająco. 

- Czego nie rozumiesz w zdaniu "Nie mamy przywódcy"? Potrzebujesz tłumacza Goggle? 

- Chciałem się spotkać z przywódcą, a nie z bandą dzieciaków. 

- A my chcieliśmy się spotkać z słynną Ligą Złoczyńców, a okazało się że niektórzy jej członkowie są młodsi od nas. 

- Macie jakiś problem co do naszego systemu? - Powiedział agresywnie dresiarz. 

- Mam problem co do tego, że nie wiem z kim mam rozmawiać. 

Tymczasem Toga uznała, że niespecjalnie obchodzi ją rozmowa Tomury z Polakami i poszła w kierunku kolorowowłosej dziewczyny. Kiedy była bliżej, zauważyła, że jej skóra dziwnie odbija światło, przez co dookoła niej unosi się zielona poświata. 

- Hej! Jestem Toga Himiko! - Zakrzyknęła, zbliżając się do niej. 

- Cześć! - Odpowiedziała jej dziewczyna, pokazując lśniące, białe zęby. - Możesz na mnie mówić Czarnobyl! 

Tymczasem Dabi stanął koło chłopaka który ich przyprowadził. Zmierzyli się spojrzeniami. Najwyraźniej poczuli pomiędzy sobą jakieś więzi sympatii, ponieważ natychmiastowo zaczęli obgadywać innych.

- Dobrały się dwie wariatki. - Skomentował Polak. 

- U nas to psychopatka z obsesją na punkcie krwi, noży i gołębi. 

- A nas to napromieniowana, farbująca włosy dziwaczka. A ten gość z rękami? 

- Fan gier i rąk. Wiele więcej nie można o nim powiedzieć. A ten rudy? 

- Komunista kradnący ludziom auta. Jaszczur? 

- Cosplayer Steina. 

- To ktoś znany? 

- W Japonii tak. To znany złoczyńca. 

- Ciekawe. U nas nikogo takiego nie ma. Sami sobie dajemy radę. 

- A kto u was jest dowódcą? 

- Nie słyszałeś? Nie mamy dowódcy. Nie jesteśmy nawet organizacją. Jesteśmy po prostu grupą złoczyńców, która raz na jakiś czas pomaga sobie nawzajem. 

- My jesteśmy prawdziwą organizacją, oczywiście jeśli można tak nazwać grupę osób, chowającą się w starym barze. 

- I tak lepiej niż my. Dlaczego zostałeś złoczyńcą? 

Dabi przez chwilę nie odpowiadał. 

- Pewien bohater spieprzył mi życie. A ty? 

- Bohaterzy powiedzieli że moje ulubione pierogi są złe. - Powiedział wyzywającym tonem chłopak. Ignorując zdziwiony wzrok bliznowatego, zaczął opowiadać swoją historie. - Pewnego dnia zobaczyłem w reklamie, że jeden z bohaterów, powiedział, że je tylko pierogi z jednej firmy. To była dla mnie obraza, ponieważ pierogi nie powinny pochodzić z firm! Dlatego go zabiłem. 

Mina Dabiego była bezcenna. Wyrażała kompletne zdezorientowanie. Polak nie zwracał na to uwagi, tylko dalej mówił. 

- W ciągu jednego dnia cały mój światopogląd zmienił się o 180 stopni! Dowiedziałem się, jakie zepsute jest nasze społeczeństwo! Z tego powodu, od tamtej pory walczę z bohaterami i systemem. 

- Acha... - Powiedział Japończyk. Polak kiwnął głową, dumny z siebie. 

Jak ja to przeżyje, pomyślał Dabi. Dwie wariatki, Tomura, cała ta Polska, a teraz doszedł jeszcze ten pierogowy psychopata. Brakuje tylko Endeavora i Hawksa do kompletnego załamania nerwowego. 

Jeśli istnieje psychoterapeuta dla złoczyńców, Dabi musi się do niego udać. Przynajmniej po to, by zniszczyć mu życie swoimi opowieściami. 


Wiem, że część osób czekała na złoczyńców. 

966 słów. 

Sayonara!

Wymiana międzyszkolna - BNHA w PolsceWhere stories live. Discover now