Rozdział VIII "Współpraca"

42 2 0
                                    


Dni wolno mijały, każdego ranka Ben wstawał i dostawał śniadanie przyniesione przez jakiegoś droida oraz czytał jedną z książek jaką dała mu Leia. Potem dostawał obiad i zazwyczaj wtedy przychodził do niego jeden z jego rodziców. Częściej pojawiał się Han, ponieważ nie miał tyle roboty co generał.

Z Hanem spędzanie czasu na początku były niemrawe siedzieli obok siebie czasami nawet nic nie mówiąc. Lecz z biegiem czasu rozmawiali co raz swobodniej, choć zazwyczaj mówił Han o tym co się mniej więcej ciekawego dzieje, nigdy nie poruszając delikatnych tematów polityki oraz mrocznej przeszłości Kylo Rena.

Z kolei z Leją rozmawiało się przyjemniej, potrafiła zgrabnie omijać niezręczne tematy i podtrzymywać dialog. Choć minusem spędzania z nią czasu było to, że na jej barkach spoczywał obowiązek powiedzenia radzie o Benie i często o tym wspominała. Z kolei sam Ben nie chciał o tym myśleć.

***

W sali wypełnionej ważnymi osobistościami rebelii panowała cisza. Wszyscy próbowali przetworzyć słowa Lei o tym, że Kylo Ren jest wśród nich od kilku dni.

– Generale Organa, dlaczego mówisz nam o tym dopiero teraz?

– Wiem, powinnam poinformować was wcześniej, ale miejcie na uwadze, że dla mnie to był duży szok i przy takiej nagłej sytuacji musiałam ochłonąć i spojrzeć na nią trzeźwo – Leia starała się być jak najbardziej poważna. Wiedziała że od tej rozmowy zależy przyszłość jej syna.

– Nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałaś nam od razu. To ma ogromny wpływ na dalszy bieg wojny! – oburzył się jeden admirał.

– Chcę zauważyć, że jest tu tylko od trzech dni... – mówiła dalej, ale ktoś jej przerwał.

– A kto jeszcze o tym wie? – spytała spokojnie porucznik Connix.

– Mój mąż Han, tak jak mówiłam to on go przywiózł. Razem z nimi leciały kilka osób, czyli: Rey, Finn, Chewie oraz Poe Dameron jedne z pilotów dowiedział się wchodząc na sokoła milenium pod czas pobytu tam Bena. Prosiłam ich by nie rozpowiadali tego. Uważam że nie potrzebujemy plotek i zamieszania.

– Racja, unikajmy nie potrzebnego zamętu. Co proponujecie zatem, żeby zrobić? – pytanie było skierowane do wszystkich zgromadzonych.

– Nie możemy zapomnieć co zrobił i by na spokojnie wmaszerował w nasze odziały jakby nigdy nic. Leio nie chce podważać twojego profesjonalizmu, ale możesz patrzeć na niego przez pryzmat syna – wypomniała osoba siedząca, gdzieś na boku.

– Wiem o tym i się staram zachować balas po między relacją służbową, a rodziną. – Leia nienawidziła, gdy ktoś zarzucał jej brak profesjonalizmu, ale teraz było to uzasadnione i kłótnie o to za bardzo nie mogły pomóc.

– Moim zdaniem mamy kilka opcji: skazać go, ale co wtedy uzyskamy? Jedynie zabierzemy przewódce i posiadacza mocy wielkiemu porządkowi, choć z tego co mówisz Kylo Ren nie chce do niego wracać; drugą jest praca z nim jak z sojusznikiem, co może być ciężkie, bo nie możemy mu ufać – podsumował jeden z generałów.

– Również by mógłby nam pomóc w odnalezieniu Luka, w końcu to on ma najsilniejszą moc z nas wszystkich oraz widział go jako ostatni – odezwał się pozytywniej nastawiony do Bena admirał.

– Chyba nie sugerujesz, że mógłby nam pomóc z tym?! Przecież rozstali się w okropnych okolicznościach! A na dodatek Najwyższy porządek też poszukiwał Luka i jakoś nie mógł go znaleźć. – zgorszył się jeden z zebranych.

– Spokojnie, nie kłóćmy się – przejął kontrolę na sytuacją generał. – Na razie zróbmy głosowanie czy mamy go postawić od razu postawić przed sądem. To jest teraz ważne. Jeśli większość z nas będzie uważała, że najpierw powinniśmy go osądzić nici z współpracy, a sprawiedliwości stanie się zadość. Za stanówcie się chwilę i zaraz zagłosujemy.

***

Han kręcił się przed salą, gdzie brała miejsce obrada. Może i mógłby w niej uczestniczyć, ale by nie miał głosu co by go tylko irytowało, a w najgorszej sytuacji palnął by coś niestosownego i całe starania Lei by poszły na marne. Ze stresu nie mógł usiedzieć w miejscu i cały czas kręcił się dookoła.

– Coś się stało? – spytała Rey, która nagle pojawiła się obok. Solo szanował tych z mocą, ale potrafili rzeczy, o których nigdy by nawet nie pomyślał, że są możliwe. A teraz Rey stała przed nim jakby wiedziała, że coś ważnego tu się dzieje. Nie wiedział, czy to moc czy przypadek, ale teraz się bardzo tym nie przejmował.

– Nie nic, zapomnij dziecko. – Machnął ręką.

– Nie wygląda jakby wszystko było w porządku – stwierdziła. Nie była jakimś mistrzem w czytaniu ludzi, ale zachowanie Hana zdecydowanie nie zgadzało się z jego słowami. – Nie wiem o co chodzi, ale chyba coś się dzieje. Czy ma to związek z Kylo... znaczy z Benem?

Moc czy kobieca intuicja, nie wiedział. Zawahał się czy powiedzieć o co dokładnie biega, ale wiedział, że nie ma co oszukiwać dziewczyny. Była mądra i rezolutna. Podszedł bliżej do niej i wyszeptał:

– Chodzi o Bena, właśnie trwa rada, która go dotyczy i nie wiem co z tego wyniknie.

– On tu cały czas jest?

– Tak, ale może już nie na długo – skończył mówić i już się odwrócił, ale przypominał sobie – nie mówiłaś nikomu, że tu jest?

– Nie, spokojnie. Domyśliłam się, że to delikatny temat i nikomu nie mówiłam. Choć Finn się pytał, czy coś wiem. Mocno ta sytuacja go stresuję i ciągle powtarza, że widział co on potrafi zrobić i takie tam, ale też siedzi cicho – zapewniła Rey, widząc przerażenie w oczach Hana na wspomnienie o Finnie i jego zdaniu na temat Bena.

Drzwi się nagle otworzyły i zaczęli z wychodzić, co znaczyło, że obrady się skończyły. Han szukał oczami Lei, ale nie mógł jej dostrzec. Dopiero po czasie zauważył, że jeszcze stoi w środku i z kimś rozmawia. Podszedł szybko do niej i usłyszał koniec rozmowy.

– Dziękuję, że wzięłaś moją stronę, na sam koniec to naprawdę wiele dla mnie znaczy – te słowa były skierowane do Amilyn Holdo.

– Jesteś dla mnie bliska i ci ufam, że wiesz co robisz. Choć na początku byłam sceptyczna – odpowiadała Holdo.

– Wszyscy będą mnie teraz mieli za mniej profesjonalną, ale proszę, gdybyś coś zauważyła, że robię coś nie odpowiedzialnego, powiedz mi – prosiła Leia

– Ma się rozumieć. – Uśmiechnęła się odchodząc.

– I jaka jest decyzja? – zniecierpliwieniem spytał Han.

– Po pierwsze Ben nie stanie przed sądem od razu, będzie zwolniony z tej powinności jako sojusznik oraz osoba niestabilna emocjonalnie. – Leia uśmiechała się, bo wiedziała, że przez to jest nadzieja na niego – przeniesiemy go bliżej bazy, ale nie głównej siedziby tylko do skrzydła szpitalnego. Będzie tam odizolowany od innych. Będzie poniekąd traktowany jak więzień, ponieważ będzie wzmocniona straż oraz nie będzie mógł się nigdzie oddalić bez wyraźnego powodu. Na razie nie informujemy całej rebelii o jego pobycie tylko osoby, które muszą wiedzieć. Na sam koniec udało mi się przekonać, że potrzebuję on terapeuty.

– Terapeuty? – Han się zdziwił.

– Widziałeś do czego jest zdolny. Nie zachowuję się tak jak osoba zdrowa psychicznie. Z resztą to ma plusy jeśli lekarz u niego zdiagnozuję jakąś przypadłość będzie to mogło mieć pozytywny wpływ na rozprawę w przyszłości. – Leia skończyła, a Han jeszcze chwilę wszystko analizował.

– To cudownie, czyli wszystko może się poukładać. – Trudno było mu w to wszystko uwierzyć. – Jesteś wspaniała, że to zrobiłaś! 

– Obawiam się, że Ben może nie współpracować – sposępniała Leia.

Jak znaleźć siebie i nie zgubić się po drodze? (Kylo Ren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz