*

827 59 88
                                    

Tego dnia w budynku Magicznego Pośrednictwa Pracy panował wyjątkowy spokój. Na długim i wąskim korytarzu, który prowadził do głównego biura, znajdowała się tylko jedna osoba. Brązowowłosa kobieta po dwudziestce stała właśnie przy dużym strzelistym oknie, pogrążona we własnych myślach.

Każdy, kto znalazłby się w tej chwili na tym samym korytarzu, z pewnością stwierdziłby, że kobieta obserwuje przechodniów, którzy pod kolorowymi parasolami próbowali ukryć się przed padającym na zewnątrz deszczem. Jednak ona błądziła myślami tysiące kilometrów od Londynu, gdzieś wśród piaszczystych plaż australijskiego Sydney.

— Panna Granger? — zapytał niski łysiejący mężczyzna, przywracając ją do rzeczywistości.

— Tak — odpowiedziała, odwracając się w stronę przybysza, skupiając się na jego słowach.

— Zapraszam — powiedział i wskazał na otwarte drzwi do swojego biura. — Proszę usiąść — dodał, kiedy znaleźli się już w środku, po czym sam zajął swoje stałe miejsce za biurkiem. — Co panią do mnie sprowadza?

— Szukam pracy — powiedziała spokojnie i podała mężczyźnie teczkę z dokumentami, którą przyniosła ze sobą, a które mężczyzna zaczął pospiesznie przerzucać między palcami.

— Panno Granger muszę przyznać, że pani wyniki wyglądają imponująco — zachwycił się. — Jednak nie da się nie zauważyć luki, powstałej między zakończeniem pani edukacji, a dniem dzisiejszym. Proszę mi powiedzieć, co robiła pani po zakończeniu Hogwartu?

— Przebywałam w Australii — odpowiedziała zgodnie z prawdą. — Prywatnie — dodała, uprzedzając jego następne pytanie.

Hermiona była bardzo spostrzegawczą osobą, więc od razu zarejestrowała ledwie widoczny grymas niezadowolenia na jego twarzy, jednak nie dała po sobie poznać, że odkryła jego tajemnicę.

— Rozumiem — skinął głową. — Niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości. Nie dysponujemy w tym momencie ofertą pracy, która odpowiadałaby pani kwalifikacjom, jedna jestem przekonany, że za nie dalej niż pół roku...

— Nie mogę tyle czekać — przerwała mu. — Podejmę się każdej pracy.

— Jedyną posadę, jaką w tej chwili mogę pani zaproponować, jest stanowisko opiekunki do dziecka, ale uważam, że...

— Biorę — przerwała mu ponownie.

— Dobrze — odpowiedział bez entuzjazmu. — Uprzedzam jednak, że pracodawca nie należy do uprzejmych osób i przed podjęciem pracy musi się pani stawić na rozmowie kwalifikacyjnej w jego domu — dodał, a kiedy kobieta kiwnęła twierdząco głową, zaczął przygotowywać dokumenty, które później kazał jej podpisać.

— Tutaj ma pani adres — podał jej małą karteczkę zapisaną schludnym pochyłym pismem. — Rozmowa odbędzie się dzisiaj o osiemnastej.

— To wszystko? — zapytała.

— Tak — odpowiedział. — Życzę powodzenia — dodał z nietęgą miną, po czym pożegnał się z dziewczyną, a ona opuściła jego gabinet.

Kilka godzin później, tuż przed umówionym spotkaniem brązowowłosa udała się pod wskazany przez pracownika urzędu adres. Dziewczynie, aż zaparło dech w piersiach, kiedy stanęła przed nowoczesnym jednopiętrowym domem, którego elewacja była pomalowana na biało.

Budynek prezentował się naprawdę pięknie. Całość dopełniały okna i okiennice pasujące swoją barwą do grafitowej deski elewacyjnej ozdabiającej wnękę, w której ukryte były drzwi wejściowe. Te kolorystyczne detale zdecydowanie dodawały mu uroku.

Tajemnice miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz