PROLOG - przeklęta ulotka!

103 5 4
                                    

Na dworze panował chaos. Wiatr miotał wszystkim co dotychczas spokojnie spoczywało na chodniku. W zestawieniu z deszczem stanowił śmiertelne zagrożenie porzuconym papierkom, rachunkom, papierosom i zakrętkom.

Wciąż starałam się dotrzeć na tramwaj. W pewnym momencie poczułam, jak moją głowę przeszywa chłód. Moje (kolor) włosy dotychczas dokładnie przykryte ciepłą czapką, pożegnały się z jej ciepłem . Powiew był zbyt mocny i porwał moje nakrycie głowy. A co jeśli się przeziębię, albo gorzej, babcia będzie przygnębiona! To ona stworzyła dla mnie tę czapkę! Zawróciłam jak najszybciej mogłam i zaczęłam podążać za prędko uciekającą ode mnie czapką. Prawie zwiało mnie z powierzchni ziemi!

Przysłowie "W marcu jak w garncu" traci sens na ulicach tego kraju. "W Polsce jak w garncu" bardziej odzwierciedla ten bałagan, ale niestety się nie rymuje. Moje myśli i pościg za nakryciem głowy przerwał jeden z dziwnych krzaczków znajdujących się przy ławkach pod browarem. Normalnie bałabym się po nią sięgnąć, gdyż stacjonują tu różnego rodzaju menele, patusy i kidy, tym razem jednak wiatr przegnał te społeczne anomalie.

Pewna siebie wskoczyłam na ławkę. Cała ta odwaga minęła jednak gdy zdałam sobie sprawę z tego, że właśnie wdepnęłam w gumę do żucia. Ale fajnie będzie mi się ją zeskrobywało. Praca cud - nie pragnę innej. Teraz jednak trzeba odzyskać moją własność prywatną. Sięgnęłam moją (rozmiar łapy) ręką wyglądający jak brudna szmata kawałek splątanej wełny, który zwie się "czapka". Wow, teraz nawet będę musiała umyć rączki - świetnie!

Ale moją uwagę przykuło coś innego. W środku mojej czapy znajdował się mały skrawek papieru. Była to ulotka. Jedna z tych, których nigdy nie chcesz mieć w rękach, ze względu na złośliwego pracownika, obrzydliwej firmy. Ulotka banku ING. To ohydne pomarańczowe coś w jakiś dziwny sposób znalazło się w mojej czapce. Błyskawicznie wyjęłam ją z mojego pięknego, wręcz boskiego nakrycia głowy. W porównaniu do tej zesłanej przez szatana ulotki, moja brudna czapka była darem Pańskim. Ideałem tego zepsutego świata. Zgniotłam kawałek rozmoczonego papieru w małą kulkę i pizgnęłam do najbliższego śmietnika.

- Mam nadzieję, że już nigdy ciebie nie zobaczę, nędzna współpracownico ING - przeklęłam karteczkę, po czym puściłam się powtórnie w kierunku tramwaju.

NOTKA OD AUTORA ~

Hejka moje spragnione fanki bankowości! Tę nowelkę będę aktualizowała tak co tydzień/ tydzień i pół, więc spodziewajcie się rozdziałów w weekendy lub coś koło tego. Miłej zabawy!

"Mogę to zmienić" - Pan z Banku ING x ReaderDonde viven las historias. Descúbrelo ahora